Carmen
Wieczór wigilijny i wielka kolacja rodzinna. Miałam ogromną rodzinę. Moje rodzeństwo pozakładało już swoje rodziny i mieli dzieci. Tylko ja dalej byłam sama. Trzymałam właśnie na rękach mojego bratanka, Nicka. Jak wyjeżdżałam miał niecałe trzy miesiące teraz miał już prawie pół roku. Tak strasznie urósł. Zaczął płakać, więc oddałam go jego mamie – Jessie przyjęła go ode mnie z uśmiechem i poszła go nakarmić. Rozejrzałam się po salonie. Bliźniaki Alan i Erin, dzieci mojego brata Willa i Alex syn mojej siostry – Melody, biegali wesoło koło choinki. Mieli po pięć lat. Za nimi biegał także młodszy brat Aleksandra – Charles. Słodki dwulatek.
Każdy kogoś miał. Ja byłam sama. Cieszyłam się jednak z ich szczęścia. Byli moją rodziną i wiedziałam, że zawsze mogę na nich liczyć. Liczyłam, że ja kiedyś założę rodzinę. Znajdę mężczyznę, który pokocha mnie za zabój, weźmiemy ślub i urodzę mu dzieci. Wiem, że jestem jeszcze młoda i jeszcze mam czas na takie planowanie, ale ja tak właśnie widziałam swoje życie. Przynajmniej jeszcze kilka miesięcy temu. Teraz coraz częściej zastanawiałam się, co by było gdybym była z Toby'm. Czy to w ogóle jest możliwe? Czy on też by chciał? Wiem, że gdybym wybrała jego to moje życie nie wyglądałoby tak, jak w moich planach. Moje życie byłoby walką. Tylko, czy będziemy w stanie ją wygrać?
...
Tobiash
Dostałem sms od Carmen. Życzyła mi Wesołych Świąt... wpatrywałem się w wiadomość bardzo długo i zastanawiałem się, co mógłbym jej odpisać, czy w ogóle powinienem. Wszystko się skomplikowało. Moja relacją z nią się skomplikowała... Czułem coś do niej, czułem a wcale nie powinienem...
Wystukałem na telefonie krótką wiadomość zwrotną, ale po chwili ją skasowałem. Napisałem drugą, ale jej też nie wysłałem. Odrzuciłem komórkę na stolik i wróciłem do celebrowania Świąt.
Moje święta od wielu lat wyglądały tak samo. Z tymi było podobnie. Siedziałem sam w mieszkaniu i paliłem papierosa za papierosem. Zjadłem jakieś danie z mikrofalówki, zapaliłem jointa oglądając jakieś głupoty w telewizji. Potem wjechały mocniejsze rzeczy. Rozkruszyłem niewielką tabletkę i nabiłem nią fifkę. Tuż przed północą odleciałem. Czułem, jak lecę w powietrzu, jak słońce ogrzewa moje lekkie ciało, a ja rozkoszowałem się tym uczuciem. Kilka minut, a może i kilka godzin później kolory zniknęły, a słońce zastąpił chłód i niepokój. Potem straciłem kompletnie świadomość.
CZYTASZ
Walka o Miłość
RomanceTobiash i Carmen. Dwie zupełnie różne osoby, zupełnie różne charaktery. Znają się od dziecka, ale nigdy nie byli sobie bliscy. Czy gdy spotkają się w obcym mieście, daleko od domu, to uda im się do siebie zbliżyć? Czy taki przypadek pomoże im odnal...