Tobiash
Siedziałem na tarasie i paliłem papierosa. Nie mogłem spać. Bolała mnie głowa i zbyt dużo myślałem o życiu.
W ogrodzie byłem sam. Noc była zimna, ale mi to odpowiadało. Otrzeźwiało mój umysł i ciało. Wpatrywałem się w księżyc.
- Nie możesz spać? – zapytał Scott. Siedział naprzeciwko, wyglądało, że był tu już chwilę, ale ja dopiero teraz go dostrzegłem. Przytaknąłem i zaproponowałem mu papierosa. Przyjął go, zapalił i zaczął rysować. Przyglądałem mu się chwilę. Był w tym naprawdę dobry. Jego portret, ślicznej dziewczyny wyglądał bardzo realistycznie. Kilka razy widziałem, jak rysował i nie mogłem wyjść z podziwu dla jego umiejętności. Zaciekawiło mnie jednak, dlaczego zawsze rysuje to samo, tę samą dziewczynę.
- To matka twojej córki – domyśliłem się po chwili. Przytaknął i spojrzał na mnie, potem znów wrócił do rysowania. – Ładna... Jak się poznaliście?
- Zobaczyłem ją kiedyś na imprezie. Byłem mocno zjarany i nie byłem nawet pewny, czy to nie jakieś haluny. Szukałem jej, ale nikt jej nie znał. Kilka tygodni później znowu była na imprezie. Wtedy byłem trzeźwy, zebrałem w sobie całą moją odwagę i zagadałem do niej. Zaczęliśmy się spotykać. – opowiedział nie odrywając wzroku od kartki. – A ty masz kogoś? – przyglądał mi się, czekając na moją odpowiedź.
- Była taka dziewczyna... Carmen, ale to skończony temat...
- Kochasz ją?
- Zraniłem ją. Złamałem jej serce. Moja miłość tu nie ma nic do rzeczy. Ona i tak mi nie wybaczy...
- Ja już nie mam szansy, żeby zawalczyć o miłość... Gdybym mógł cofnąć czas, to wszystko zrobiłbym inaczej... Ty możesz jeszcze spróbować to naprawić.
- Boję się, że nie uda mi się z tym skończyć, że ona mi zaufa, a ja pociągnę ją na dno... Caroline wiedziała, że bierzesz?
- Wiedziała – zacisnął szczękę i wrócił do swojego rysunku. Spojrzałem na Scotta zdziwiony jego reakcją i ponownie zapaliłem papierosa. Wydawało mi się, że ta rozmowa sprawia mu ból, więc nie chciałem naciskać. Byłem w końcu obcym kolesiem, nie wymagałem, że wyspowiada się u mnie z całego swojego życia. Ja też nie miałem takiego zamiaru. – Myślisz, że gdybyś wciągnął tą swoją Carmen w narkotyki ona by ci to wybaczyła.
- Ja bym sobie nie wybaczył. To świetna dziewczyna. Nie zasługuje na mnie...
- Myślisz, że powinienem być na nią zły? Za to, że mnie w to wciągnęła? – znów uważnie na mnie spojrzał. Nie kryłem zaskoczenia na jego słowa. Zaciągnąłem się mocno papierosem.
- Nie wiem... - Przyznałem szczerze.
- Bo nie jestem... Nell mówi, że powinienem. Nie potrafię być na nią zły, bo za mocno ją kochałem... Żałuję tylko, że nie zdążyłem jej tego powiedzieć...
CZYTASZ
Walka o Miłość
RomanceTobiash i Carmen. Dwie zupełnie różne osoby, zupełnie różne charaktery. Znają się od dziecka, ale nigdy nie byli sobie bliscy. Czy gdy spotkają się w obcym mieście, daleko od domu, to uda im się do siebie zbliżyć? Czy taki przypadek pomoże im odnal...