Carmen
Gdy weszłam do mieszkania Tobiasha, w którym od kilku miesięcy mieszkaliśmy razem, zdziwiłam się, bo chłopaka nigdzie nie było, a byłam pewna, że umówiliśmy się na wspólną pizzę i filmy.
- Toby! – zawołałam ale nikt mi nie odpowiedział. W całym domu było ciemno, jedynie w salonie, na stoliku paliła się świeczka. Pomyślałam, że nie ma prądu i opadłam ze zmęczeniem na kanapę. Miałam straszny dzień na uczelni. Wstałam rano, a zajęcia miałam do późna przez cały dzień. Chciałam zadzwonić do mojego chłopaka, ale moją uwagę przykuła leżąca koło świecy koperta. Wzięłam ją w dłonie i przybliżyłam do nikłego światła. Starannym pismem Tobiasha napisane było moje imię.
Podeszłam do lampy, ale nie włączyła się, czyli dobrze obstawiałam, że nie było prądu. Wróciłam na kanapę i z kieszeni wyjęłam telefon. Włączyłam latarkę, otworzyłam kopertę i wyjęłam z niej długi list. Zaczęłam czytać:
Szkocja 17.08.2019
Carmen Garvie
Powiedziałam ci kiedyś, że jestem sam, że brałem bo nikt nie rozumiał. Myślę, że nawet ja sam siebie nie rozumiałam, a tabletki pozwalały mi na to. Dzięki narkotykom mogłem siebie akceptować i lubić... Ale nie tylko dzięki nim... Pojawiłaś się ty. Już go zobaczyłem jak taszczysz po schodach ogromną walizkę wiedziałem, że będę miał przez Ciebie problemy, że Ty równasz się problemy. A gdy uratowałem Cię z rąk tamtego chłopaka byłem tego w 100% pewny. Każdego kolejnego dnia zastanawiałem się czy jesteś bezpieczna, czy ta cała Wizzow nie wciągnęła Cię w kłopoty. Wypatrywałem Cię przez okno i na korytarzach uczelni. Wtedy jeszcze nie wiedziałem co to miłość. Kiedy Evan powiedział mi, że widziałaś mnie w najgorszym możliwym stanie byłem na niego wściekły, ale powiedział jeszcze coś, że nie chciałaś uciec, a mi pomóc, że martwiłaś się o mnie. Wtedy uświadomiłem sobie, że darzę Cię już tym uczuciem, a co gorsze, że Ty... że Tobie też na mnie zależy. Nie mogłem na to pozwolić. Starałem się Ciebie unikać, ale Ty nie dawałaś za wygraną. Wtedy gdy pierwszy raz się pocałowaliśmy... Całowałem wiele dziewczyn - nie będę tego ukrywał, ale z Tobą było inaczej, lepiej. Czułem jak przekazujemy sobie przez ten pocałunek uczucia, a potem znów przyszło opamiętanie... Wygoniłem Cię pierwszy i nie ostatni raz, a Ty zawsze wracałaś. Teraz tego nie oczekuję. Wiem, że to zniszczyłem, że żadne moje żałosne próby wyjaśnień nic nie dadzą. Żałowałem tego telefonu od razu po jego wykonaniu... Chciałem do Ciebie pobiec... Chciałem zaćpać. Może gdybym wtedy wyszedł z mieszkania... może już by mnie nie było. Ostatnio jednak dostałem kolejną szansę od losu, szansę na zmianę mojego życia, na naprawienie błędów, chociaż wiem, że tego nie da się w żaden sposób wynagrodzić.
Prawda jest taka Carmen Garvie, że już od pierwszego „Czasem warto pomyśleć Garvie" chodziło o mnie, o to żebyś nie zwróciła uwagi na mnie. Tylko sam to zniszczyłem. Nie umiałem się trzymać od Ciebie z daleka... To tak jakby były we mnie dwie osoby... Ten trzeźwy Tobiash chciał Carmen, a ten na haju odpychał ją od siebie. W końcu nawet ten trzeźwy zdał sobie sprawę, że tak będzie lepiej, że nie możesz sobie przy nas zmarnować życia i że nie jesteśmy ciebie warci.
Przepraszam Carmen.
Dziękuję Carmen, że pokazałeś mi, że rodzina jest ważna, że dzięki tobie udało mi się odnowić kontakty z siostrą. To dzięki Tobie napisałem do mamy i zaprosiłem ją do Nowego Jorku. To dzięki Tobie wróciłem do domu i odzyskałem rodzinę. To dzięki Tobie zrozumiałem, jak cenne jest życie i że zawsze trzeba je wykorzystywać. To dzięki Tobie miałem odwagę spróbować zmienić swoje życie. To Ty pokazałaś, że zawsze jest na to szansa. Uwierzyłaś we mnie mimo, że nikt we mnie nie wierzył, że ja sam w siebie nie wierzyłem.
Kocham cię, Carmen
Przepraszam cię, Carmen
Dziękuję ci, Carmen
Tobiash
P.S Carmen Garvie, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
- Tak – odpowiedziałam w zasadzie do siebie, ale domyślałam się, że Toby gdzieś tu musi być. W tym samym monecie zapaliło się światło, a przede mną pojawił się chłopak z bukietem peoni. Klęknął i wystawił w moją stronę skromny, ale piękny, złoty pierścionek. Schowałam twarz w dłonie i płakałam ze szczęścia. Upadłam na kolana przed Tobiashem i pocałowałam go mocno. On nie wymagał ode mnie żadnych więcej deklaracji, odwzajemnił mój pocałunek, a na palec założył mi pierścionek. Byłam w tamtej chwili najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
CZYTASZ
Walka o Miłość
RomanceTobiash i Carmen. Dwie zupełnie różne osoby, zupełnie różne charaktery. Znają się od dziecka, ale nigdy nie byli sobie bliscy. Czy gdy spotkają się w obcym mieście, daleko od domu, to uda im się do siebie zbliżyć? Czy taki przypadek pomoże im odnal...