Carmen
Wpatrywałam się w mój test i nie mogłam uwierzyć. Wreszcie dostałam piątkę! Cieszyłam się, jak głupia.
- Widzisz mówiłam, że PeH pomoże – szepnęła do mnie Wizz. Ona także dostała piątkę.
- Ja... - chciałam ją wyprowadzić z błędu, ale ona już mnie nie słuchała.
- Mamy dziś okienko. Musimy iść na kawę to uczcić – powiedziała z entuzjazmem – I nie przyjmuje odmowy – uprzedziła mnie, a ja dalej uśmiechając się zgodziłam się iść z nią do kawiarni.
...
Zamówiłyśmy to co zawsze. I usiadłyśmy przy stoiku niedaleko okna. Rozmawiałyśmy, a właściwie to dziewczyna ciągłe mówiła, o swoim chłopaku, a ja miałam dziś zbyt dobry humor i jej monolog wcale mnie nie wkurzał.
W pewnym momencie podeszli do nas Evan i Gus. Przywitali z nami i dosiedli się do naszego stolika.
- Co tam u was dziewczyny? – zapytał kuzyn Wii. – Widzę, że humory dopisują. – zachowywał się jak zawsze, zupełnie jakby sytuacja z Tobiashem z przed kilku dni nie miała miejsca.
- Dostałyśmy dzisiaj piątki z anatomii – pochwaliła się dziewczyna, a ja uśmiechnęłam się na jej słowa.
- W takim razie gratulacje – powiedział Gus, a my z Wizz podziękowałyśmy dalej bardzo szczęśliwe. Wkrótce chłopcy sobie poszli, a my wróciliśmy do rozmów, albo raczej Wizzow wróciła do mówienia.
- O co w ogóle chodzi z tym całym Kempem? – zapytała w pewnej chwili. Otrząsnęłam się z moich rozmyślań i spojrzałam na dziewczynę, nie rozumiejąc o co jej chodzi. – No nie mów, że nie zauważyłaś, że ciągle się na ciebie patrzy... i jeszcze ostatnio był taaaaaaki zazdrosny o Evana...
- Tobiash i ja jesteśmy przyjaciółmi. A z Evanem... Mieszkamy z Tobym w jednej kamienicy, więc i tak było mu po drodze – wyjaśniłam po chwili. Trochę mijałam się z prawdą, ale uważałam, że to w tej chwili najlepsze wyjście.
- No ale nie mów mi, że on cię nie kręci. Jest nawet słodki... - spojrzałam na nią z widocznym zdziwieniem... Żeby powiedzieć o Tobym, że jest słodki trzeba mieć coś zdecydowanie nie po kolei w głowie. – Oj, błagam jest przecież seksowny... - zamarzyła się dziewczyna. – Nawet byście do siebie pasowali... - gadała dalej, a ja poważnie zastanawiałam się, co tu robię. – W końcu przeciwieństwa się przyciągają... Taki typowy romans... Bad boy i kujonka. Miłość na wieki... ale jakbyś go nie chciała to może... mogłabyś mnie mu przedstawić? – zapytała na końcu, a ja zakrztusiłam się pitą właśnie kawą.
- Chcesz się z nim umówić? – zapytałam niedowierzając. – Nie sądziłam, że gustujesz w takim typie?
- No przecież mówiłam ci, że jest boski... Albo ty się za niego bierzesz, albo ja... Wybieraj.
- Masz chłopaka... ale jeśli aż tak Ci zależy na Tobiashu to proszę bardzo – wzruszyłam ramionami, udając, że wcale mi nim nie zależy.
- No błagam Cię! Przecież ja żartowałam. Oj, Cara. Przecież widzę, że go lubisz... Nie zrobiłabym ci tego. Chciałam tylko, żebyś jakoś sobie to uświadomiła. – spojrzałam za okno kawiarni i zastanowiłam się nad jej słowami.
- Lubię go – przyznałam po chwili. Wizz uśmiechnęła się do mnie szeroko. Już zapewne w myślach planowała nasz ślub i wymyślała imiona dla naszych dzieci. – Ale nie wiem, czy mogłoby wyjść z tego coś więcej... Nigdy nie miałam chłopaka, nigdy nie byłam zakochana. Myślałam zawsze, że to się wie, że jak się spojrzy na daną osobę to się wie, czy się go kocha, czy nie... - wyznałam szczerze. Dziewczyna przyglądała mi się i uważnie słuchała tego, co mówię. – Lubię go, lubię z nim gadać, przy nim jakbym więcej się uśmiechała, on też jest przy mnie inny, ale nie wiem czy to miłość...
...
Po zajęciach wróciłam do mieszkania i poszłam umyć ręce. Gdy wycierałam je w ręcznik usłyszałam walenie do drzwi. Poszłam zobaczyć co się dzieje. Gdy tylko je otworzyłam wpadł przez nie Toby. Znów był wściekły. Przyparł mnie do ściany. Próbowałam się uwolnić, ale mocno mnie trzymał.
- Myślałaś, że się nie dowiem?! – zapytał wpatrując się w moje oczy.
- O czym ty mówisz? – zapytałam spokojnie, nie wiedziałam, o co mu chodzi. Czemu tak na mnie naskakuje.
- Chyba mówiłem ci coś o ćpaniu! Wiesz, czym to grozi? Zaczynasz od PeH, a potem sięgasz po coraz to mocniejsze rzeczy. Chcesz skończyć w grobie zanim skończysz studia?
- Mówiłam ci już, że nic nie biorę. Nie jestem żadną narkomanką – próbowałam się bronić.
- Dostałaś piątkę, niby jakim cudem?! – zapytał z wyrzutem. A więc o to mu chodzi – Kto ci to sprzedał?
- Dostałam piątkę! – krzyknęłam. Miałam już dosyć jego ataków. Nie był moim ojcem. – Bo się uczyłam! I pragnę przypomnieć ci, że sam mi przy tym pomagałeś! – wpatrywał się we mnie jeszcze chwilę, aż w końcu mnie puścił. Odetchnęłam i odeszłam od niego. Usiadłam na kanapie i skrzyżowałam ręce na piersi. Toby usiadł obok mnie. Chwilę na mnie patrzył. W końcu się odezwał:
- Przysięgasz, że to prawda?
- Tobiash, czy ty serio masz mnie za głupią? Myślisz, że mam mało problemów, żeby jeszcze pakować się w to gówno?
- Nie wiem... - przyznał. Był już spokojniejszy. – Przepraszam – dodał i chciał wyjść. Zatrzymałam go łapiąc za dłoń. Spojrzał na mnie skupiony.
- Zaufaj mi, ok? Tego właśnie potrzebuję. Wiary we mnie, że dam sobie tu sama radę.
- Jasne, ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dzięki Toby – powiedziałam z uśmiechem, a chłopak opuścił moje mieszkanie.
Dalej siedząc na kanapie podkuliłam kolana pod brodę i oparłam na nich głowę. Nie rozumiałam jego zachowania. Martwił się o mnie, mimo, że wiele razy zapewniałam go, że nie musi, że dam sobie radę, a on i tak był. Przy mnie. Pomagając mi i poprawiając humor. Nawet teraz nie byłam na niego zła, za to zachowanie, że wpadł tu wściekły. Byłam raczej poruszona, tym jak mu zależy, na tym bym była bezpieczna, na moim szczęściu, na mnie.
Uśmiechnęłam się do siebie. A może właśnie miłość nie była uderzeniem pioruna, a była codzienną walką. Codziennym uświadamianiem sobie, że ta osoba jest dla nas ważna, że coraz bardziej nam na niej zależy, że chcemy z nią spędzać jak najwięcej czasu, że chcemy ją uszczęśliwiać i że to ona jest nam potrzebna do szczęścia.
Jeśli tak to zdecydowanie zaczynałam coś do Tobiasha czuć.
CZYTASZ
Walka o Miłość
RomansaTobiash i Carmen. Dwie zupełnie różne osoby, zupełnie różne charaktery. Znają się od dziecka, ale nigdy nie byli sobie bliscy. Czy gdy spotkają się w obcym mieście, daleko od domu, to uda im się do siebie zbliżyć? Czy taki przypadek pomoże im odnal...