Uwaga bardzo długi rozdział, ale polecam przeczytać.
Carmen
Siedziałam w przedziale z Sylenadą i Markiem, moimi przyjaciółmi. Wracaliśmy do domu. Właśnie skończyliśmy naszą szkołę z internatem. Czekało na nas dorosłe życie.
- Wiecie, że znowu słyszałem tę historię o bójce waszych ojców – zaczął w pewnym momencie Mark. Oderwałyśmy się od swoich książek i spojrzałyśmy na niego.
- Ta historia chyba nigdy się nie znudzi... Będą ją opowiadać dopóki nasze przyszłe dzieci i ich dzieci i ich dzieci nie skończą szkoły – westchnęła moja przyjaciółka.
- Jak to się w ogóle stało, że wujek Harry i Dominic z wrogów stali się najlepszymi przyjaciółmi? – zapytał chłopak. Spojrzałyśmy po sobie. Ja to możliwe, że nie znał tej historii?
- Serio? – niedowierzała Nada – Nigdy o tym nie słyszałeś? – przyjaciel zaprzeczył ruchem głowy. – To przygotuj się na najlepszą opowieść, jaką kiedykolwiek usłyszysz! – z niezwykłym entuzjazmem dziewczyna klasnęła w dłonie niczym dziecko, a potem usiadła wygodniej na swoim miejscu, odchrząknęła i zaczęła opowiadać, tak jakby już od dawna się do tego przygotowywała:
- Dawno, dawno temu... No dobra nie aż tak dawno... Jakieś czterdzieści lat temu do pierwszej klasy jednego z najlepszych liceów w Anglii, poszła Heather Draven, długowłosa szatynka z czekoladowymi oczami i kilkoma piegami zdobiącymi jej policzki. Już pierwszego dnia poznała Harrego Kempa, którego już wkrótce śmiało nazywała przyjacielem. Heather była definicją typowej kujonki. Ze wszystkich sprawdzianów, kartkówek, prac, prezentacji zawsze dostawała najwyższą możliwą ocenę, na lekcjach to ona zawsze pierwsza zgłaszała się do odpowiedzi i nawet pomagała innym w lekcjach... No wiecie, taka Carmen tamtych czasów. – zrobiła krótką przerwę, razem z Markiem się uśmiechnęliśmy.
- Harry miał czarne wiecznie roztrzepane włosy i zielone oczy, był raczej chudym nastolatkiem, ale wysokim, lubił sport, dlatego szybko przyjęto go do drużyny siatkówki, z czego niewyobrażanie się cieszył – kontynuowała. - Ich lata szkolne przebiegałyby w spokoju, gdyby nie wysoki blondyn z niebieskimi oczami – Dominic Garvie. Uważał się, za lepszego, bo jego ojciec miał znajomości w parlamencie, czasem się nawet przechwalał, że jest spokrewniony z rodziną królewską, ale gdy Heather go wyśmiała zaczął uprzykrzać jej życie. Szczególnie lubił przezywać Harrego od sierot, od kogoś dowiedział się, że rodzice nastolatka zginęli w wypadku tuż po jego pierwszych urodzinach i był wychowywany przez siostrę swojej matki... Bez obrazy, Mark, ale mój tata nie miał łatwego dzieciństwa... - chłopak kiwnął głową, na znak, że rozumie, a Nada opowiadała dalej - Jego wuj, twój dziadek często chodził zdenerwowany albo pijany, a wtedy lubił wyżyć się na biednym, niewinnym Harrym. Usługiwali się nim i traktowali jak niewolnika. Harry nie miał swojego pokoju, spał w piwnicy, na łóżku polowym, przykryty starą, brudną kołdrą. Chodził w ubraniach po kuzynie albo za dużych albo za małych, nie miał swoich zabawek, a jego jedyną pamiątkę po rodzicach stanowił album z ich czarno-białymi fotografiami ze ślubu. Zawsze miał go przy sobie i ukrywał przed wujostwem. Zawadzał im, nie mieli ochoty zajmować sobie nim głowy, więc jak tylko nadarzyła się okazja wsadzili go do pociągu i wywieźli do szkoły z internatem. Harry jednak nie narzekał, miał dach nad głową, jedzenie i przyjaciółkę, na którą mógł liczyć, drużynę siatkarską i innych znajomych, więc czuł się w szkole lepiej niż w domu...
Dominicowi ojciec zawsze mówił, że jest lepszy od innych i tak właśnie ma się zachowywać. Miał uczyć się najlepiej i osiągać najlepsze wyniki w sporcie. Podobnie jak Harry trenował siatkówkę, robił wszystko, żeby być lepszym. Celował piłką zawsze w swojego konkurenta, podkładał mu nogi, by ten się wywalał, a raz przed ważnym meczem zdeptał jego okulary, okulary, bez których Harry prawie nic nie widział. Chłopak starał się znosić obelgi kolegi z klasy, czasem coś mu odpyskował, czasem się bronił i mówił o tym nauczycielom, ale nie dało to większych rezultatów, bo Dominic stawał się wtedy coraz gorszy. Nikt nie mógł wiedzieć, że za każdą gorszą ocenę ojciec witał go pasem, lub zamykał w sypialni bez jedzenia. Chłopak starał się odwiedzać rodziców jak najrzadziej, by uniknąć kary, ale ojciec nie był głupi. Przyjeżdżał po niego i groził, że jeśli z nim nie pójdzie to usunie go ze szkoły i załatwi nauczanie indywidualne. Dominic nie mógł nic zrobić, podporządkował się woli ojca, przeklinając go w duchu i starał się nie dawać mu powodów do ukarania go, oraz by ten był z niego dumny. Dominic miał kilku znajomych, może nawet przyjaciół, ale najczęściej obok niego można było dostrzec Daisy Olsen. Daisy miała lekko kręcone, długie, bardzo ciemno brązowe włosy i piwne oczy. Jej rodzice przyjaźnili się z państwem Garvie, więc znała Dominica bardzo długo. Ich rodziny miały szczere nadzieje, że ich dzieci będę kiedyś razem, Dominic i Daisy nawet próbowali, byli ze sobą kilka miesięcy, byli swoimi pierwszymi kochankami, ale tuż przez zakończeniem pierwszej klasy postanowili dać sobie spokój ze związkiem i wrócili do przyjaźni. Ojciec Dominica był bardzo zły, zlał syna, tak jak jeszcze nigdy i zamknął w pokoju, docelowo na prawie całe wakacje. Dominic jednak uciekł, wziął wszystkie oszczędności jakie miał, trochę rzeczy, które mógłby sprzedać i uciekł. Tułał się po Londynie, mieszkał w motelach albo sypiał na ławce w parku. Jego ociec był wściekły, zapowiedział, że nie ma już syna, kazał go wydziedziczyć, ale gdy uzmysłowił sobie, że gdyby tak zrobił jego znajomi – wpływowi ludzie, mogliby się od niego odsunąć, dlatego rozpoczął poszukiwania syna. Gdy rodzice Daisy wyjechali na kilka dni jego przyjaciółka przygarnęła go pod swój dach. Wreszcie porządnie się najadł i wziął prysznic. Dziewczyna pożyczyła mu trochę pieniędzy by mógł przeżyć jeszcze kilka dni. Wszystko ułożyłoby się, gdyby nie to, że tuż po jego powrocie na ulice Londynu, Dominic został złapany przez policję. Na komendzie rozpoznali w nim chłopaka, który uciekł z domu i którego szukali rodzice. Dominic czekał na ojca w celi. Wtedy postanowił, że już więcej mu się nie da, że jak tylko go zaatakuje to mu odda, bo nie pozwoli sobie, żeby ojciec więcej go tak traktował. Gdy po powrocie do domu jego ojciec – Lewis zamachnął się na niego laską, ten ją złapał, wyszarpnął i rzucił się z nią na ojca. Bili się zawzięcie, do momentu, gdy nie rozdzielił ich krzyk Naomi Garvie – Matki Dominica. Kobieta odesłała syna do pokoju, opatrzyła rany męża, a potem zrobiła to samo u syna...
CZYTASZ
Walka o Miłość
RomanceTobiash i Carmen. Dwie zupełnie różne osoby, zupełnie różne charaktery. Znają się od dziecka, ale nigdy nie byli sobie bliscy. Czy gdy spotkają się w obcym mieście, daleko od domu, to uda im się do siebie zbliżyć? Czy taki przypadek pomoże im odnal...