9. 16.11.2018

98 5 0
                                    

Carmen

Wpadłam zła do mieszkania i trzasnęłam mocno drzwiami. Krzyknęłam z bezsilności. Uczyłam się cały tydzień, cały pieprzony tydzień, a dostałam trzy z plusem! Krzyknęłam jeszcze raz i z bezsilności usiadłam na łóżku. Miałam dosyć tych studiów. Jakim cudem Wizz, która codziennie imprezuje, albo gdzieś wychodzi dostała lepszą ocenę ode mnie? Jeszcze nie widziałam jej z książką, podczas, gdy ja w każdej wolnej chwili staram się powtarzać swoje notatki. Każdą przerwę i okienko spędzam na nauce, nie wychodzę z domu i siedzę na podłodze otoczona górą notatek a to i tak nic nie daje. Minęło dopiero półtora miesiąca, a ja mam coraz gorsze oceny. Jak tak dalej pójdzie to nawet nie zdam zimowej sesji, która zbliża się wielkimi krokami, no może nie aż takimi wielkimi, ale w takim tempie to ja się nigdy tego nie nauczę. Może trochę panikuję... całkiem możliwe, ale nigdy dotąd nie dostałam tak niskiej oceny...

Wstałam z kanapy i podeszłam do mojej kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej makaron. Wstawiłam go do mikrofalówki. Usłyszałam pukanie, więc poszłam otworzyć drzwi. Stał w nich Tobiash. Przepuściłam go w drzwiach, a on wszedł do pomieszczenia i rozsiadł się na kanapie. Wzięłam swoje zagrzane już jedzenie i usiadłam obok niego.

- Czego chcesz? Nie mam siły na kłótnie z tobą.

- Kiedy my się niby kłóciliśmy? Przecież my grzecznie rozmawiamy...

- Jasne... - mruknęłam i wróciłam do swojego jedzenia.

- Coś nie masz dziś humoru – stwierdził dokładnie mi się przyglądając. – Czy ty w ogóle sypiasz? Masz takie wory pod oczami.

- Dzięki ty też wyglądasz świetnie – odparłam sarkastycznie.

- Jak zawsze – przyznał z uśmiechem i spojrzał na moje notatki leżące na stole. – Farmacja... taa... Pamiętam. Byłem najlepszy. Też masz z profesorem Prunuisem?

- Tak. Męczy nas tym już od kilku zajęć. Zawaliłam jego kolokwium – przyznałam z bolącym sercem. Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Nie zaliczyłaś?

- Dostałam tróję... - zaśmiał się w głos.

- U niego to i tak dobra ocena.

- Tak, ale Wizz dostała piątkę – powiedziałam i prawie się rozpłakałam. Odłożyłam talerz z niedojedzonym jedzeniem na stół i usiadłam, tak że rękami objęłam kolana.

- Ej serio jej zazdrościsz? Mówiłem ci coś o jej towarzystwie...

- Idź już sobie – powiedziałam i wtuliłam się w swoje kolana. Teraz to już płakałam. Nie tak sobie wyobrażałam te studia. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale sądziłam, że chociaż będę widziała efekty mojej nauki.

- Daj spokój. Raz ci się nie udało. Miałaś gorszy dzień – próbował mnie pocieszyć. Nawet próbował mnie objąć ramieniem, ale nie pozwoliłam mu na to.

- To nie był raz – wychlipałam. – Ona wcale się nie uczy! Chodzi tylko na imprezy, a ja siedzę cały czas w książkach!

- A więc to oto chodzi... Chcesz chodzić na imprezy? Nie pamiętasz jak to się ostatnio skończyło?

- Nie chcę imprezować. Nigdy nie lubiłam tego tłumu i głośnej muzyki – powiedziałam wycierając łzy. – Ja zasługuję, żeby dostać piątkę!

- Dobra już nie denerwuj się – powiedział wstając z mojej kanapy. Stanął przede mną i wyciągnął swoja rękę – Chodź idziemy się rozerwać.

- Muszę się uczyć.

- Właśnie, że nie. Musisz wyluzować i przestać się stresować. Idziemy na mecz Baseball 'a.

Walka o MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz