Carmen
Rozmowa z Toby'm nie była łatwa. Evan powiedział mu, że wiem o jego problemie, dlatego chłopak dość skutecznie mnie unikał. Ale powiedziałam sobie, że porozmawiam z nim choćby nie wiem co. Okazja nadarzyła się pewnej nocy. Wstałam, by się napić. Poszłam do kuchni i nalałam sobie wody do szklanki. Stanęłam przy oknie i patrzyłam na Nowy Jork nocą. W tej chwili pod kamienicę podjechał bardzo charakterystyczny Land Rover. Szybko narzuciłam na swoją koszulkę bluzę i wskoczyłam w pierwsze lepsze buty. Zamknęłam mieszkanie i popędziłam na górę. Stanęłam na schodach przy jego drzwiach. Toby powoli wspinał się po stopniach. W końcu dotarł pod swoje drzwi. Włożył klucz do zamka.
- Cześć – powiedziałam, a chłopka lekko podskoczył na dźwięk mojego głosu.
- Cholera, kobieto... Chcesz żebym padł na zawał? – zapytał i otworzył drzwi. Wszedł do mieszkania, a ja za nim. – Nie dzisiaj...
- Właśnie, że dzisiaj – powiedziałam stanowczo. – Unikasz mnie od dwóch tygodni.
- Widocznie miałem swoje powody... Błagam... Jestem zmęczony. Padam na twarz. Pogadamy jutro.
- Nie – dalej stałam przy swoim. Spojrzał na mnie. Wiedziałam, że nie kłamie. Był blady, a jego oczy były podkrążone. Westchnął i usiadł na kanapie. Poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam.
- Czekam na kazanie – powiedział po chwili, ja milczałam, bo układałam sobie w głowie co mam powiedzieć. – Po to tu przecież przyszłaś...
- Toby... Nie rób tego – zaczęłam. – Nie truj się więcej. Nie widzisz, jak to cię niszczy? Dlaczego to robisz?
- Bo jest fajnie... - powiedział cicho. – Nie musze się martwić całym pieprzonym światem. Nie muszę udawać, kogoś kim nie jestem. Nikt nigdy mnie nie rozumiał. Nikt nigdy, nie próbował mnie zrozumieć. Nigdy dla nikogo nie byłem wystarczająco dobry, mimo że byłem najlepszy – szeptał, a ja miałam w oczach łzy. - Zaczęło się w trzeciej klasie liceum. Ostro imprezowaliśmy i ledwo zaliczyłem pierwszy semestr. Ojciec mnie nieźle ochrzanił. Obiecałem mu, że zacznę się uczyć, ale po co jak można znaleźć lepszy sposób. Zmieszałem kilka leków na koncentrację i lepszą pamięć i tak powstał PeH.
- To ty?
- Ja go stworzyłem. Testowałem na sobie i używałem przez całą czwartą klasę. Kilku kolegów razem ze mną, ale to była tajemnica. Potem rozpoczęliśmy produkcję hurtową. Byłem już wtedy mocno uzależniony. PeH przestawał mi wystarczać. Przerzuciłem się na coś mocniejszego.
- Czemu ciągle to sprzedajesz? Skoro wiesz, jakie to złe?
- To nie ja... ktoś z jakiegoś gangu rozgryzł recepturę i sprzedaje to dzieciakom. Gdybym wiedział, jak to się wszystko rozpłynie to nigdy bym tego nie stworzył. Codziennie widzę, jak ktoś to bierze i nie mogę nic z tym zrobić. Tyle dzieciaków jest od tego uzależnionych... Chciałbym jakoś im pomóc. Ja to ja. Dla mnie nie ma już nadziei, ale oni... są młodzi... nie mogą się tym szprycować. To jest dla nich złe... - powiedział ze łzami w oczach. Widziałam, że żałuje. Przytuliłam się do niego. Potrzebował wsparcia. Głaskałam go po plecach, a on wtulił się w moją szyję.
- Pomogę Ci – powiedziałam po chwili. – Może jakoś uda nam się przekonać naszych znajomych, że PeH jest zły – odkleił się ode mnie i spojrzał w moje oczy. Następnie nachylił się i złączył nasze usta. Byłam zdziwiona, ale nie odepchnęłam go. Zamknęłam oczy. To było dla mnie takie nowe. Nigdy nie całowałam chłopaka tak na serio. Toby dotknął językiem mojej dolnej wargi, a ja z przyjemności otworzyłam lekko usta. Jego język wślizgnął się do środka i dotknął mojego. Tobiash lekko odsunął się. Otworzyłam oczy.
- Po tym wszystkim co usłyszałaś, dalej tu siedzisz i jeszcze pozwalasz się mi całować. Mówiłem ci, Garvie, że czasem warto pomyśleć. Idź już – powiedział wstając z kanapy. Podszedł do drzwi i otworzył je, czekając aż wyjdę. W moich oczach zabłysły łzy. Poczułam się odrzucona. Wyszłam szybko z jego mieszkania. Gdy wróciłam do swojego łóżka rozpłakałam się na dobre.
CZYTASZ
Walka o Miłość
RomanceTobiash i Carmen. Dwie zupełnie różne osoby, zupełnie różne charaktery. Znają się od dziecka, ale nigdy nie byli sobie bliscy. Czy gdy spotkają się w obcym mieście, daleko od domu, to uda im się do siebie zbliżyć? Czy taki przypadek pomoże im odnal...