Tobiash
Obudziłem się zmęczony. Chyba wszystko ze mnie zeszło. Wczorajszy dzień był z jednej strony całkiem fajny, spędziłem go z rodziną. Z drugiej strony bałem się. Przestraszyłem się mojej reakcji na narkotyki, kiedy widziałem je w dłoni Scotta i kiedy sam trzymałem je w ręku. Miałem ochotę wziąć. Myślę, że gdyby nie Gabriel mogłoby skończyć się to źle. Mogłem zaprzepaścić wszystkie moje starania. Byłem tylko krok od tego.
Dziś była niedziela. Miałem nadzieję, że uda mi się dziś odpocząć, przemyśleć wszystko. Nie dane mi było. Mama zawołała mnie z dołu na śniadanie. Nie chciało mi się wstać, ale wiedziałem, że jak zaraz nie zejdę na dół to i tak przyjdzie do mnie i siłą zaciągnie do jadalni. Wstałem w końcu, wykonałem poranną toaletę, ubrałem się i z dość kiepskim humorem poszedłem na śniadanie.
Gdy tylko przekroczyłem próg jadalni od razu usłyszałem głośne „sto lat". Przypomniałem sobie, że dziś były moje urodziny. Pierwsze, od lat, które miałem spędzić z rodziną, trzeźwy, nie zaćpany na kanapie w domu bractwa Evana. Skończyli śpiewać. Mama przytuliła mnie mocno. Wymusiłem uśmiech. Przyjąłem od wszystkich życzenia i usiedliśmy do śniadania.
Po południu znów wpadła rodzinka. Mama upiekła ciasto i kupiła tort. Nie mogłem opędzić się od małej Daisy. Zrobiła mi nawet laurkę na urodziny z rysunkiem dużej czerwonej róży. To było miłe. Bardzo miłe.
Usiadłem do stołu i napiłem się szampana, pod czujnym wzrokiem taty. Czyli Gabriel zdążył już mu wszystko powiedzieć. Przełknąłem ślinę i ruszyłem z stronę bawiących się przy domku na drzewie dzieciaków. Z nimi zdecydowanie wolałem spędzić dzisiejszy dzień.
CZYTASZ
Walka o Miłość
RomanceTobiash i Carmen. Dwie zupełnie różne osoby, zupełnie różne charaktery. Znają się od dziecka, ale nigdy nie byli sobie bliscy. Czy gdy spotkają się w obcym mieście, daleko od domu, to uda im się do siebie zbliżyć? Czy taki przypadek pomoże im odnal...