Carmen
Tego dnia Connor miał urodziny. Przygotowałam dla niego uroczystą kolację w moim mieszkaniu. Sylenadę poprosiłam, by wieczorem zostawiła mi wolny dom. Nie miała nic przeciwko. Chciałam żeby wszystko wyszło idealnie. Ugotowałam spaghetti, kupiłam dobre wino i upiekłam na deser czekoladowe babeczki.
Gdy Connor przyszedł wszystko było już gotowe. Ja byłam ładnie ubrana, świece na stole zapalone, a jedzenie zagrzane. Przywitałam się z nim pocałunkiem i zasiedliśmy do kolacji. Connor nalał nam wina i rozmawiając o życiu jedliśmy makaron.
Tuż przed deserem podarowałam mojemu chłopakowi prezent. Kupiłam mu złoty zegarek, za który w całości zapłaciłam swoimi pieniędzmi.
Connor jednak też miał coś dla mnie. Uklęknął przede mną i z kieszeni marynarki wyjął atłasowe, czerwone pudełeczko. Ze zdziwienia otworzyłam szeroko usta i zakryłam je dłonią. W moich oczach pojawiły się łzy, przez które nie widziałam dokładnie, jak wygląda pierścionek.
Connor spojrzał na mnie niepewny, a potem chrząknął i zadał to pytanie.
- Carmen Garvie, czy dasz mi najlepszy prezent urodzinowy i zostaniesz moją żoną?
Zatkało mnie, ale bez wahania przytaknęłam. Chłopak wstał i przytulił mnie mocno. Założył mi pierścionek na palec i pocałował. Byłam w tamtej chwili bardzo szczęśliwa. Connor całował mnie delikatnie, trzymając mnie nadal w swoich objęciach. Zszedł swoimi pocałunkami na szyję, podczas gdy ja bawiłam się jego włosami i popchnął mnie lekko w kierunku kanapy. Opadliśmy na nią nadal będąc blisko siebie. Chłopak położył swoją dłoń na moim udzie, a ja zamarłam. Nagle znów byłam w Nowym Jorku, w samochodzie Ashtona, który chciał zrobić mi krzywdę. Connor chciał więcej. Wchodził pod moją sukienkę. Dotykał mnie po brzuchu i w ogóle nie zobaczył mojej zmiany. Odepchnęłam go. Spojrzał w moje oczy z widocznym na twarzy pytaniem.
- Nie jestem jeszcze gotowa na... - powiedziałam w końcu. Przytaknął i odsunął się ode mnie.
- Poczekam, tak długo, jak będziesz chciała – uśmiechnął się szeroko i przytuli do siebie.
Po deserze, przytuleni obejrzeliśmy film, a gdy Nada wróciła ze swojej randki, Connor opuścił mieszkanie. Zdjęłam szybko pierścionek, żeby przyjaciółka go nie zobaczyła. Nie chciałam nikomu jeszcze się tym chwalić, a Connor nie nalegał, więc postanowiliśmy, że jeszcze poczekamy z informowaniem rodziców.
Gdy sprzątnęłam po kolacji wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Byłam zmęczona, ale nie mogłam usnąć. Leżałam na łóżku i czekałam na sen, ale przez moją głowę przebiegały setki myśli. Zgodziłam się, by zostać żoną Connora. Zrobiłam to bez wahania. Teraz tego żałowałam. Kochałam go, ale nie powinniśmy się tak z tym śpieszyć. To było za szybko. Rok temu byłam prawie pewna, że kocham Tobiasha, a dziś zgodziłam się zostać żoną innego. Łzy zaczęły lecieć po moich policzkach. Nie kontrolowałam tego, zaczęłam głośno szlochać w poduszkę. Musiała to usłyszeć Sylenada, bo już po chwili leżała obok mnie i przytulała mocno.
- Co się stało? – zapytała zaniepokojona, gdy trochę się uspokoiłam. Jej pytanie znów wywołało we mnie falę łez.
- Nie wiem... - odpowiedziałam po długiej chwili. – Nie wiem, czemu jestem smutna, nie wiem czemu płaczę... - Pociągnęłam nosem i spojrzałam na przyjaciółkę. – Connor... mi się oświadczył...
- To chyba dobrze? – była niepewna. Zdziwiła ją moja reakcja. Ostatnio płakałam tyle, gdy wróciłam z Nowego Jorku.
- Nie wiem... - powtórzyłam.
- To znaczy, że ich nie przyjęłaś? – zaprzeczyłam ruchem głowy. – To już teraz nic nie rozumiem – przyznała.
- Kocham go, ale boję się, że wszystko idzie za szybko. Boję się, że w jednej chwili się to popsuje... Nie wiem nawet, czy kocham go aż tak mocno, czy to przetrwa...
- Boisz się, że z Connorem będzie tak, jak z Tobym? Że jak go pokochasz to on Cię odrzuci... - znów zaczęłam płakać. Nada ponownie mnie przytuliła i głaszcząc mnie po plecach zaczęła mówić – Do tej pory nie mogę uwierzyć, że mój brat zrobił coś takiego... nie wiem, co nim wtedy kierowało, ale wiem, że miał wtedy problemy, że bał się o ciebie. Connor jest fajnym chłopakiem. Kocha cię nad życie. Jeśli ci się oświadczył, to znaczy, że chce z Tobą być i na pewno nie odrzuci twoich uczuć. Możesz sobie pozwolić, żeby go pokochać...
- Dlaczego mówisz mi o nim takie rzeczy? Przecież Ty go nawet nie lubisz? – spojrzałam jej w oczy.
- Mogę go nie lubić, ale on cię kocha. Da ci szczęście, jeśli tylko pozwolisz mu na to.
- Dziękuję – szepnęłam i wkrótce przytulona do przyjaciółki usnęłam.
CZYTASZ
Walka o Miłość
عاطفيةTobiash i Carmen. Dwie zupełnie różne osoby, zupełnie różne charaktery. Znają się od dziecka, ale nigdy nie byli sobie bliscy. Czy gdy spotkają się w obcym mieście, daleko od domu, to uda im się do siebie zbliżyć? Czy taki przypadek pomoże im odnal...