Rozdział 9

3.7K 256 228
                                    

Powiedzieć, że Harry był zaskoczony po zobaczeniu skruszonego Zayna stojącego obok jego biurka, to zdecydowane niedopowiedzenie. Styles mocno się zaniepokoił, gdy dostrzegł, że jego przyjaciel jest na granicy płaczu, a jego brązowe oczy są mocno zaczerwienione.

-Wszystko w porządku?- zapytał zaniepokojony brunet, niepewnie kładąc swoją dużą dłoń na ramieniu ciężarnego chłopaka.

Zayn jedynie przytaknął, wyciągając przed siebie pojemnik, którego Harry wcześniej nie zauważył.

-Mam dla ciebie sałatkę. - powiedział głosem, który bardziej pasowałby do sytuacji w której ktoś informuje kogoś o śmierci bliskiej osoby. - Z bananami, od Alexa.

Harry uśmiechnął się delikatnie, biorąc pudełko śniadaniowe z logiem Batmana i odkładając je na blat biurka. Podziękował, a po policzku mulata spłynęła jedna samotna łezka. Zielonooki znał fotografa na wylot i doskonale wiedział, czego ten teraz potrzebuje i właśnie dlatego nie zastanawiał się długo, nim przyciągnął niższego chłopaka do siebie, od razu mocno go przytulając. Zayn ukrył twarz w umięśnionych ramionach swojego szefa, a swoje ramiona owinął wokół jego tali, przy okazji mocno zaciskając dłonie na materiale jego kwiecistej koszuli.

-Przepraszam Harry. - wyszlochał, pociągając nosem- Tęsknimy za tobą.

-Ja za wami też tęskniłem. Bardzo, bardzo mocno. - mężczyzna ucałował czubek głowy bruneta, ciesząc się, że to już koniec tego beznadziejnego, spowodowanego hormonami, focha Malika - Jak się czujesz?

-Dobrze. - westchnął, odsuwając się od swojego przyjaciela, by oprzeć się biodrem o krawędź dużego, szklanego biurka- Teraz to nawet bardzo dobrze.

Harry wyciągnął z kieszeni swoich spodni czystą chusteczkę, którą następnie wytarł mokre od łez policzki, oraz załzawione oczy dwudziestotrzylatka. On naprawdę cholernie tęsknił, a fakt, że jego najlepszy przyjaciel jest w ciąży, gdy on nie może być obok, dobijał go. Nawet gdy fotograf pracował, Styles stał gdzieś obok, obserwując jego poczynania. Może z perspektywy trzeciej osoby mogło to wyglądać tak, jakby mężczyzna żywił jakieś głębsze uczucia względem swojego pracownika, ale tak nie było. Oni byli najlepszymi przyjaciółmi, rodziną, braćmi, ale na pewno nie kochankami.

-Przepraszam za to wszystko. - powtórzył Zayn, tym razem spokojniej- Niepotrzebnie robiłem awanturę. Ale nie myśl sobie, że nagle uważam, że dobrze zrobiłeś. - zastrzegł, wskazując na uśmiechniętego bruneta palcem- To przez ciebie nie mam teraz spokoju, bo Liam cały czas wydzwania.

-Czyli jednak Payne pokazał jaja i nie uciekł od obowiązku?

-Chciałabym, żeby uciekł. -westchnął, ponownie przyciągając przyjaciela do siebie, by następnie wtulić się w jego klatkę piersiową- Dlaczego ty nie mogłeś mnie zapłodnić?

-Bo nie uprawiamy seksu. -zaśmiał się, pocierając plecy wtulającego się w niego chłopaka

-Musimy zacząć. -zaśmiał się, potajemnie wąchając perfumy starszego, bo może to było głupie, ale on naprawdę stęsknił się nawet za głupim zapachem perfum

-Przykro mi, ale dzisiaj zamierzam zaprosić pewnego osobnika na randkę i nie jesteś to ty.

Zayn automatycznie odsunął się od przyjaciela, by z tajemniczymi iskierkami w oczach, przeskanować dokładnie twarz bruneta.

-Kogo?

-Nie wiem, czy mogę ci powiedzieć. - wzruszył ramionami, obchodząc biurko dookoła, by następnie usiąść w swoim wygodnym, skórzanym fotelu

-Ja ci mówię wszytsko. -oburzył się Zayn, krzyżując ramiona na klatce piersiowej

-I widzisz jak to się czasem kończy. -zauważył, na co niższy jedynie wywrócił oczami

lonely dad || ziam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz