Rozdział 45

1.4K 138 41
                                    

Siedzieli na przeciw siebie nie odzywając się przez jakiś czas, więc Zayn zastukał palcami o stolik zastanawiając się jak ubrać w słowa to wszystko co chciał w tym momencie powiedzieć. Hemswhort w tym czasie dokładnie mu się przyglądał i analizował każdy nawet najmniejszy element jego twarzy.

-No tak. -westchnął brunet zadziwiając nawet samego siebie tym jak wiele elokwentnych słów użył. -To... chyba powinien przeprosić?

-To zależy od twojego sumienia i tego, czy faktycznie żałujesz. -odezwał się Liam i Zayn już wiedział jakim typem człowieka był szatyn. -Jeśli nie, to raczej nie ma sensu.

-Okej, więc cofam to co powiedziałem. -wzruszył ramionami, ponieważ naprawdę wydawało mu się, że mimo wszystko to co zrobił było lepszą opcją.

-Alexander zadał mi na naszym spotkaniu jedno pytanie na które wtedy nie potrafiłem odpowiedzieć i musiałem się nad nim poważnie zastanowić w domu. -wyznał, opierając łokcie na blacie. -Zapytał, czy gdybym dowiedział się od razu to czy bym go zaakceptował.

Zayn poprawił się na swoim miejscu skupiając się na słowach mężczyzny, a swój wzrok skupił na jasno szarych tęczówkach. Alec wspominał, że mężczyzna ma dwie córki i Malik zastanowił się, czy odziedziczyły one ten charakterystyczny kolor.

-I doszedłem do wniosku, że byłem zbyt wielkim egocentrykiem w tamtym czasie, żeby być w stanie zająć się małym człowiekiem. Nie docenił bym go tak jak zrobiłem to teraz, więc cieszę się, że mnie nie przeprosiłeś. Dzięki temu nie muszę mieć wyrzutów sumienia.

-Więc chyba obaj jesteśmy egoistami. -uniósł brew, a Hemswhort zaśmiał się kręcąc delikatnie głową.

-Mylisz pojęcia kochanie. Bycie egoistą to nic złego. Każdy nim w jakimś stopniu jest i to dobrze. Niektórzy skupiają się na sobie i swoim szczęściu bardziej niż inni, ale co innego miałoby być dla nas ważne, jeśli nie nasze własne samopoczucie? Bycie egocentrykiem to już skrajne pojęcia i dla niektórych to wręcz zaburzenie psychiczne.

___

To był ten dzień kiedy Louis oraz Harry szli na układ. Louis pozwalał Harry'emu spędzić wieczór z Zayn'em bez jakichkolwiek pretensji, a Harry nie czepiał się tego że Louis wróci najprawdopodobniej najebany w trzy dupy z klubu. Oczywiście nie puściłyby go samego, więc szatyn był pod baczną opieką Liama, który godził się robić za przyzwoitkę.

Siedzieli na kanapie w salonie Malika i pili wino wylewając z siebie wszystkie zgromadzons żale. Przez moment siedział z nimi nawet Alec, jednak w momencie gdy odpalił papierosa został wygnany przez Harry'ego na balkon, więc chłopak uciekł do swojego pokoju po drodze jedynie śmiejąc się z tego jak bardzo zdegustowany zapachem dymu był Styles. Zayn wywrócił oczami pamiętając, że zielonooki reagował w podobny sposób gdy to on był pochłonięty w nałóg, który na szczęście udało mu się rzucić gdy Lizzy była jeszcze małą terrorystką.

-Wszyscy poumieracie na raka płuc. -westchnął wstając z kanapy, po czym podszedł do okna i otworzył je na oścież.

-Dramatyzujesz. -zaśmiał się dolewając wina do obu kieliszków, gdy Harry wrócił na kanapę i usiadł obok Zayn'a.- Wiesz, że miałem się spotkać z Hemswhort'em co nie?

-Yhym. -mruknął sięgając do miski z prażynkami. - Gadaliście już? -zmarszczył brwi, a Zayn skinął głową upijając sporego łyka alkoholu. -I jak było?

-W sumie to nic konkretnego się nie działo. Ani on mnie nie wypytywał o nic, ani ja jego. Raczej otworzyliśmy dla siebie czystą kartę i nikt z nas nie ma o nic pretensji. -wyznał, przygryzając dolną wargę. -Ale Liam zaproponował mi kolejne spotkanie. W restauracji i nazwał to randką. -przyznał będąc delikatnie spiętym. Obawiał się tego co powie Harry, ponieważ miał zamiar się go posłuchać.

-Och, zamierzasz iść?

-Nie wiem? Z jednej strony nie chcę popełniać tych samych błędów, a z drugiej nie po to marnowałem te wszystkie pieniądze i czas na psychologa żeby teraz znowu się zamknąć na jakiekolwiek nowe znajomości. Co powinienem zrobić?

-Nie wiem, Zee. -wzruszył ramionami. -To twoja decyzja. -uśmiechnął się delikatnie kładąc dłoń na ramieniu przyjaciela delikatnie je ściskając. -Jest chociaż przystojny?

-Jest ojcem mojego dziecka, musi być przystojny. -prychnął udając urażonego, a Harry zaśmiał się klepiąc jego udo.

-To idź i daj mu się chociaż przelecieć. Kiedy ty ostatnio uprawiałeś seks?

-Sprecyzuj co masz na myśli mówiąc seks. -mruknął rumieniąc się delikatnie.

-Taki z drugim człowiekiem, Zayn. Masturbacja w jakiejkolwiek postaci się nie liczy. -zastrzegł, a Malik musiał naprawdę mocno wytężyć umysł, aby przypomnieć sobie kiedy mogło to być.

-Z trzy lata temu? Tak myślę?

-Teraz przynajmniej wiemy dlaczego jesteś wiecznie taki sfrustrowany i spięty.

___

Miałam pomysł na fanfiction o ziamie i larrym jako dzieci greckich bogów (Harry jako syn Apollo, a Liam jako syn Hadesa to coś pieknego), ale stwierdziłam że raczej nikt by tego nie czytał więc przeniosłam to na rozgrywkę w simsach. ALE NIE UMIEM ZROBIĆ ODPOWIEDNIEGO OBOZU I CHUJ NIE MAM NIC

jestem sfrustrowana

lonely dad || ziam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz