Rozdział 36

1.5K 163 54
                                    

Alec znów robił to samo. Ponownie nie posłuchał się swojego taty i stał pod drzwiami łazienki starając się podsłuchać rozmowę dwóch mężczyzn, ale nie było to łatwe. Nie wiedział co mógł robić u nich Liam, ale wiedział że nie mogło to być nic dobrego skoro mężczyzna trzasnął drzwiami nie przejmując się tym, że mógł obudzić tym Elizabeth.

-Cicho Molly, bo nic nie słyszę! -wyszeptał, gdy suczka piszczała, próbując złapać nogawkę od jego piżamy w swoje małe ostre ząbki.

-Zabiorę swoje wszystkie rzeczy jakie tutaj mam. -usłyszał o wiele wyraźniej niż wcześniej więc domyślił się, że Liam musiał stać przy drzwiach.

Nie chcąc być przyłapanym zgarnął szczeniaka w swoje ramiona i uciekł do pokoju, cały czas jednak starając się kontrolować sytuację. Usiadł przy drzwiach, przygładając oko do bardzo małej szparki z której miał widok na cały korytarz. Widział jak Liam wychodzi z łazienki, a następnie opiera się o ścianę. Jego tata wciąż nie wychodził z pomieszczenia, co nieco go zaniepokoiło, ale nie mógł się teraz zdemaskować.

Zaniepokoił się jeszcze bardziej, gdy szatyn uderzył pięścią w ścianę widocznie powstrzymując się od płaczu. Alex był przerażony. Nie miał jeszcze okazji widzieć Liama w taki stanie i szczerze powiedziawszy bał się zrobić jakikolwiek ruch. Było mu przykro, że nie mógł go jakoś pocieszyć, ale uznał że może Molly będzie w stanie to zrobić więc wypchnął psiaka za drzwi. Suczce nie spodobał się ten pomysł i próbowała wrócić do środka gryząc jego dłonie gdy ten próbował zablokowaćc jej drogę.

-Molly, on cię potrzebuje! -spróbował jeszcze raz, ale i tym razem pies nie był chętny do współpracy. Poddał się i gdy podniósł wzrok Liama już nie było.

Wychylił się, ale i wtedy nie był w stanie go dostrzec. Wyszedł na korytarz i dopiero wtedy usłyszał płacz zza drzwi łazienki. Niepewnie wszedł do pomieszczenia, a widok jaki tam zastał sprawił, że zadrżał z przerażenia. Szybko podszedł do swojego taty i owinął swoje wątłe ramiona dookoła jego szyi. Zayn przytulił się do swojego syna nie będąc w stanie powstrzymać szlochu, a jego oczy zamgliły się z powodu zbyt dużej ilości łez.

-Tatusiu, co się stało? -zapłakał, czując że to dla niego za dużo.

-Nic, kocie. -wydyszał, odsuwając go od siebie tylko po to aby móc przyłożyć swoje usta do czoła chłopca.

-Tato... Proszę, powiedz mi.

-Liam już nie jest moim chłopakiem. -wyznał, na co Alex zamarł.

Odsunął się od mężczyzny, patrząc na niego z nie małym szokiem. Pokiwał głową nie chcąc uwierzyć w jego słowa, ale zapłakana twarz jego taty wskazywała na to, że mówił prawdę.

-Dlaczego? -wychrypiał, a jego warga zadrżała, gdy pomyślał że już nigdy nie zobaczy mężczyzny.

-Zrobiłem coś złego, ale...

-To twoja wina! -rozpłakał się, całkowicie odsuwając się od swojego rodzica. -Przez ciebie on już nas nie kocha! Teraz znowu nie będę miał taty! Nienawidzę cię!

Alex wybiegł w łazienki, a Zayn był w tak wielkim szoku, że przez moment jedynie patrzył na otwarte drzwi, nie będąc w stanie się poruszyć. Wstał dopiero gdy usłyszał jak drzwi od pokoju chłopca zatrzaskują się z wielkim hukiem, a po chwili dołączył do tego płacz obudzonej Lizzy. Był rozdarty nie wiedząc co zrobić, ale ostatecznie postanowił najpierw wyjaśnić wszystko Alecowi. Nie chciał, aby chłopiec myślał, że Liam przestał go kochać, ponieważ nie było to prawdą.

Chciał właśnie chwycić za klamkę od drzwi do jego pokoju, ale nie zdążył gdyż chłopiec go wyprowadził. Nawet na niego nie spojrzał, zamiast tego wciąż płacząc skierował się do pokoju swojej siostry.

-Liam wciąż cię kocha kochanie. -zapewnił, ocierając łzy ze swojej twarzy, ale on nawet go nie słuchał.

Alex wparował do pokoju Lizzy która stała w swoim łóżeczku próbując wydrapac się na szczyt barierki. Wziął leżącą na komodzie butelkę z wodą i podał ją dziewczynce, która uspokoiła się widząc swojego brata. Ośmiatek wszedł do dziecięcego łóżeczka, ponieważ był na tyle szczupły, że nie stanowiło to żadnego problemu.

-Alex. -Zayn ustał w progu patrząc jak jego syn próbuje uspać spowrotem swoją młodszą siostrę i to wydawało się być na tyle wyjątkowym widokiem, że gdyby nie ta cała sytuacja to Zayn zrobiłby im zdjęcie.

-Jestem Alec, nie Alex! -oburzył się, starając już więcej nie płakać. -Zostaw nas, dam sobie radę.

Lizzy położyła się na swoim miejscu, a jedną nogę zarzuciła na rękę bruneta w której ten trzymał butelkę z której dziewczynka wciąż piła.

-To, że nie jestem już z Liamem nie znaczy, że on przestał cię kochać. Nadal cię bardzo kocha i...

-Mówisz tak, żeby nie było mi przykro. -przerwał mu. -Pewnie już nigdy go nie zobaczę. -wyszeptał, po czym znów się rozpłakał już teraz tak bardzo za nim tęskniąc.

-Zadzwonię do niego, dobrze? -brunet podszedł do łóżeczka chcąc otrzeć łzy chłopca, ale ten odsunął się od niego tak jakby dotyk Zayn'a miał go oparzyć. -Zaraz wrócę.

Wycofał się z pokoju Lizzy i najszybciej jak potrafił pobiegł do sypialni w której był jego telefon. Odłączył go od ładowarki i ignorując wiadomość od Theo wybrał numer Liama. Próbował cztery razy, ale za każdym razem połączenie zostawało przerwane, więc postanowił zadzwonić do Louisa. Podejrzewał, że to właśnie tam mógł udać się Payne.

-Pierdol się Zayn, zostaw go w spokoju i nigdy więcej nie próbuj tego kurwa naprawić. Jesteś jebanym skurwielem i nie zasługujesz ani na niego, ani na jakieko... - Tomlinson nie szczędził w żadne powitanie od razu przechodząc do wylania wszystkiego co tylko myślał o Maliku.

-Chodzi o Aleca. -przerwał mu i dopiero te słowa sprawiły, że mężczyzna się uspokoił. -Jest tam Liam? -spytał, ale nie dostał odpowiedzi. Przez chwilę słyszał jedynie sam szmer.

-Co się stało? - usłyszał zaniepokojony głos Liama, więc od razu postanowił wyjaśnić mu sytuację. Gdy to zrobił, szatyn westchnął ciężko. -Daj mi go, proszę.

Zayn skinął głową nawet jeśli Liam nie miał okazji tego zobaczyć. Szybko wrócił do pokoju w którym wciąż znajdowały się jego dzieci i bez zbędnych wyjaśnień podał telefon chłopcu.

-Liam?... Proszę zabierz nas stąd.... Ale ja chcę być z tobą! Lizzy na pewno też... Wróć, proszę... Ja ciebie też... Ale obiecujesz?... Obiecaj, że o mnie nie zapomnisz... Będę mógł?... Ale to jego wina!... Nie chcę... Ale na pewno?... Też cię kocham... Obiecuję... Tak... Do jutra. -gdy zakończyli swoje połączenie, oddał telefon tacie. -Dzisiaj śpię z Lizzy, ty weź Molly do siebie.

W tej sytuacji Zayn nie był w stanie mu się sprzeciwić.

___

Tak w sumie to nie wiem co myśleć o tym rozdziale...

lonely dad || ziam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz