Rozdział 25

1.7K 162 88
                                    

Wiecie, że was kocham? Więc jeśli będzie tutaj 30 komentarzy to jeszcze dzisiaj dostaniecie drugi rozdział 🥺

Liam czuł się jakby sam rodził przez te ostatnie pięć godzin, będąc pozbawionym jakiejkolwiek energii. I nawet jeśli był tak naprawdę wrakiem człowieka, to uśmiech ani na chwilę nie opuścił jego twarzy. Jego mała córeczka, Elizabeth Farida Payne była już na świecie, mógł ją zobaczyć, dotknąć, przytulić i świadomość tego że był ojcem dopiero teraz uderzyła w niego ze zdwojoną siłą.

Gdyby nie Alex, to najprawdopodobniej wynająłby specjalną salę i został z Zaynem oraz Lizzy w szpitalu aby pomóc obolałemu mężczyźnie, jednak Malik kategorycznie mu tego zabronił. Uważał, że o wiele bardziej przyda się w domu, pokazując Alecowi, że pojawienie się rodzeństwa nie zrzuci go na drugi plan i Payne nie mógł się z nim nie zgodzić.

Gdy mógł już wrócić do domu pierwszym co ujrzał była wtulona w siebie, śpiąca na kanapie para. Z bólem serca szturchnął ramię Louis'a próbując obudzić go w najmniej Inwazyjny sposób. Gdy mu się to udało, porozmawiał z nim przez dłuższą chwilę, zapewniając że z Zaynem i Lizz wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Po tym jak mężczyźni opuścili mieszaknie pierwszą rzeczą za jaką zabrał się Liam było upewnienie się, że sześcioletni chłopiec śpi bezpiecznie w swoim pokoju. Najciszej jak tylko potrafił, wszedł do jego pokoju jednak jego starania okazały się zbędne. Maluch leżał opatulony kołdrą wpatrując się w pusty sufit co początkowo wystraszyło modela.

-Hej, dlaczego nie śpisz? -zapytał cicho, podchodząc bliżej i kucając przy łóżku w taki sposób, że ich twarze znajdowały się na tej samej wysokości. -Wszystko okej?

-Tak, ale nie mogę zasnąć. -westchnął bawiąc się łapką plecaka w kształcie surykatki, który przez cały czas leżał obok niego. -Mogę spać z tobą?

-Pewnie. -uśmiechnął się ciepło, odgarniając ciemną grzywkę z jego szczenięcych oczu. -Chcesz zobaczyć zdjęcie siostry?

-Niee i tak będę musiał ją oglądać do końca życia. -wzruszył ramionami wywołując tym śmiech starszego mężczyzny. -Zaniesiesz mnie?

-A czy ty przypadkiem nie jesteś dużym chłopcem?

-Jestem! Ale baaardzo zmęczonym.

I jak Liam mógłby mu odmówić? Wziął go w swoje ramiona i zaniósł do sypialni Zayna, która ostatnio stała się tak naprawdę ich sypialnią. Będąc szczerym szatyn nie pamiętał kiedy ostatni raz był we własnym mieszkaniu, tym bardziej od czasu gdy rozpoczął z Zaynem ich okres próbny. To mieszkanie Malików wydawało mu się być prawdziwym domem i nie chciał opuszczać go już nigdy.

-Ja po lewej! -zawołał Alex, przechodząc na właściwą stronę łóżka i wchodząc pod kołdrę najszybciej jak tylko potrafił.

-Hej, to moja strona!

-Wcześniej była moja. -wytknął mu język, od razu układając się w pozycji w której zazwyczaj zasypiał.

-Dobra, ten jeden raz ci odpuszczę. Idę na chwilę się tylko przebrać, dobra?

-Dobra!

Chłopiec został sam na naprawdę krótką chwilę, ale to wystarczyło aby poczuł się swobodnie. Gdy Liam wrócił do sypialni był już ubrany w swoją piżamę, a raczej luźny t-shirt z bambim i szare również luźne dresy. Wsunął się pod pierzynę tuż obok sześciolatka wzdychając głośno.

-Jestem bardzo zmęczony, wiesz?

-Liam dlaczego włożyłeś siusiaka do dziurki mojego tatusia?

Na te słowa szatyn zamarł. Mimowolnie otworzył szeroko oczy, a usta zaczęły poruszać się w taki sposób jakby chciał coś powiedzieć, ale żaden dźwięk się z nich nie wydobył. To było ostatnie pytanie jakie spodziewałby się usłyszeć z ust tego grzecznego, małego chłopca.

-Co? -wyrzucił, śmiejąc się nerwowo na co Alec zmarszczył brwi dokładnie mu się przyglądając.

-No bo Louis mówił, że jak ludzie robią seks, to robią się dzieci, a ty i tatuś macie Elizabeth, a to dziecko, no to musiałeś włożyć swojego siusiaka do jego dziurki, a Louis mówił, że ludzie to robią bo się kochają albo chcą czuć się dobrze. Ale mówił że to takie czucie dla dorosłych.

Oczywiście, że to musiał być Louis.

-Alec to... -nie miał pojęcia co powinien powiedzieć. Z jednej strony kochał Zayna, ale nie było tak od początku i... -Kocham twojego tatę bardzo mocno, wiesz? -w końcu nie było to kłamstwem.

-Czyli jesteś tak jakby moim tatą?

-Kocham cię jak mojego synka, więc chyba tak. -uśmiechnął się ciepło, kładąc dłoń na boku jego głowy głaszcząc kciukiem jego pulchny policzek.

lonely dad || ziam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz