Rozdział 21

2.1K 156 33
                                    

Zayn naprawdę był zdesperowany. W porównaniu do jego pierwszej ciąży, ta druga była na tyle upierdliwa i męcząca, że gdyby mógł to już teraz poszedłby do szpitala i rządał cesarki. Wiecznie chodził zmęczony, jadł jak za trzech, jego kręgosłup bolał niemiłosiernie a o ciągłych huśtawkach nastroju już nawet nie wspominał. Gdy pozostał mu jedynie tydzień do wymarzonego terminu, postanowił zacząć sam działać. Wyszukał w internecie sposoby na przyspieszenie porodu i zaczął je wykonywać nawet jeśli wydawały się głupie. Dużo chodził, pił jakieś herbatki i wykonywał zalecane ćwiczenia, ale chuja to dawało.

Nonstop ignorował jednak zalecane współżycie, które miało ponoć wywołać skurcze macicy spowodowane dziwną substancją znajdująca się w nasieniu. Nie był aż tak pojebany, aby przespać się z przypatkowym kolesiem będąc w dziewiątym miesiącu ciąży.

Jednak był kurewskim desperatem, gdy znów popłakał się bez powodu. Czuł się jakby miał właśnie kogoś zgwałcić, gdy pisał do Liama z prośbą o drobną pomoc. Aleca wysłał na noc do mamy, więc jego poczucie winy zmniejszyło się odrobinę gdy miał świadomość, że nikt prawdopodobnie się nigdy o tym nie dowie.

Ubrał największą koszulkę jaką tylko posiadał i miał szczęście że ta była na tyle duża, że zakrywała zarówno jego gigantyczny brzuch jak i dupę, która powoli zmieniała się wielką szafę z powodu ilości jedzenia jakie był w stanie pochłonąć. Miał jedynie nadzieję, że Payne nie ucieknie od razu gdy tylko go zobaczy.

-Jestem! -usłyszał z dołu i nagle cała pewność siebie i determinacja jaką posiadał po prostu z niego wyparowała.

Gdy usłyszał, że mężczyzna jest coraz bliżej chciał się wycofać, jednak wtedy jego plecy zabolały kurewsko mocno, gdy bezlitosne stópki jego córki znów go zaatakowały. Nie kurwa, koniec.

-Wszystko okej? -Liam zatrzymał się, gdy tylko otworzył drzwi od pokoju Zayna, zastając bruneta stojącego bez celu na środku własnej sypialni.

Przez chwilę obaj stali w ciszy, po prostu patrząc na siebie nawzajem. Szatyn wciąż trzymał w swojej dłoni klamkę, a jego wzrok mimowolnie skierował się na odkryte, pełne uda Malika. Przełknał ciężko ślinę, starając się nie myśleć o chłopaku w ten sposób, ponieważ czuł, że był na naprawdę dobrej drodzę do tego, aby Zayn dał mu szansę. Nie chciał to zepsuć będąc zbyt nachalnym, a prez te kilka miesięcy zdecydowanie nauczył się cierpliwości.

Szybko wrócił spojrzeniem do delikatnie zarumienionej twarzy mężczyzny oczyszczając przy okazji gardło. Jednak nie był w stanie przewidzieć tego, że brunet po prostu chwyci za rąbek swojej koszulki podnosząc ją do góry, aby w następnej chwili stanąć przed Liamem kompletnie nagim.

Nie umknęło jego uwadze to jak źrenice szatyna się rozszerzyły, ani to jak jego wargi rozchwyliły się w szoku.

-Jak bardzo brzydzi cię moje ciało? -zapytał prowokacyjnie, ponieważ wiedział, że Liam nie uważał go za ochydnego.

-O czym ty mówisz? - mimo tego, że przed chwilą mężczyzna starał się oczyścić swoje gardło, jego głos był mocno zachrypnięty a niewyjaśnionego pochodzenia gula uniemożliwiała mu swobodne przełykanie śliny. -Przecież jesteś piękny.

Mówił prawdę. Ciało Malika zawsze wydawało mu się atrakcyjne. Już wtedy, pierwszego dnia ich znajomości zwrócił uwagę na jego idealnie chude nogi, płaski, delikatnie wyrzeźbiony brzuch, czy mały, ale mimo wszystko wystarczający tyłek. Wtedy był piękny, ale teraz dla Payne'a był po prostu perfekcyjny. Jego nogi nie były już takie szczupłe, jednak kształt który przybrały wręcz prosił się o to, aby położyć na nich dłonie i delikatnie je na nich zacisnąć. Pupa stała się kształtna, a duży ciążowy brzuch był po prostu kurewsko uroczy. Jego ciało stało się kobiece, ale a żaden sposób nie odbierało mu ono atrakcyjności.

Zayn powoli zbliżył się do mężczyzny, starając się wyglądać przy tym jak autystyczna kaczka. Położył rękę na dłoni wciąż zaciśniętej dookoła klamki i nie patrząc w wciąż zdziwione oczy Liama wręcz wyszeptał kilka może niezbyt grzecznych słów.

-Więc wciąż chcesz mnie przelecieć? Tak jak wtedy? Chcesz sprawić żebym odleciał?

Liam potrząsnął głową chcąc się wybudzić z tego chorego snu, jednak stojący naprzeciw niego Zayn był realny, nie było to jego zboczoną fantazją i... kurwa, on naprawdę nie miał pojęcia co powinien zrobić.

-Dlaczego? -wydukał, podziwiając jego zarumienione policzki i zaszkolne oczy.

-Mam w sobie twoją córkę. -zaczął, postanawiając powiedzieć prawdę. -I ona nie chce wyjść, a ty... -położył rękę na jego podbrzuszu, zjeżdżając nią delikatnie w dół jednak wciąż nie schodząc na tyle nisko aby dotknąć jego krocza. - będący we mnie pomożesz mi zachęcić ją do wyjścia.

I okej, Liam nie spodziewał się, że zadając to pytanie zostanie tak zraniony. Poczuł się wykorzystany, tak jakby był jedynie narzędziem do przyspieszenia porodu, a świadomość tego że Zayn tak naprawdę go nie chciał, zabolała. Nie powinien się na to zgodzić.

-To jak? -brunet zbliżył się do niego na tyle, że ich nosy się o siebie otarły, a odstający brzuch odcisnął się delikatnie do jego ciała.

Nie powinien, ale był tylko człowiekiem. Zaatakował suche wargi Malika na co ten po prostu jęknął zaskoczony taką ręakcją. Chwycił za koszulkę szatyna ciągnąc ją w górę, przez co byli zmuszeni się od siebie odsunąć. Gdy ubranie wylądowało już na podłodze, Liam pchnął delikatnie mężczyznę dając mu znak, aby ten skierował się w stronę łóżka. Zayn zrobił to, a już po chwili leżał płasko na materacu czując jak dziecko wewnątrz niego się porusza. Miał szczerą nadzieję, że ta powoli zaczynała układ się w odpowiedniej pozycji.

Liam zawisł nad nim cały czas uważając na ciążowy brzuszek, a jego spojrzenie było na tyle intensywne, że Zayn nagle stracił całą swoją pewność siebie.

Szatyn zniżył się i Malik był pewien, że znów połączy ich usta w pocałunku, ale Liam ku jego zaskoczeniu przyłożył usta do jego nabrzmiałej brodawki. Polizał ją oraz zassał i Zayn nie spodziewał się, że będzie to tak kurewsko przyjemne. Jęknął głośno przytrzymując jego głowę, gdy ten chciał się odsunąć. Nagle zapragnął aby jedyną rolą Liama było pieszczenie jego sutków.

Jednak nie narzekał, gdy dłoń Liama znalazła swoje miejsce na jego kroczu. Gładził jego penisa, co jakiś czas zjeżdżając niżej, aż pod jądra drażniąc jego szczelinkę i Zayn w tamtym momencie nawet niemyślał nad tym jak zdradziecką szmatą była ta część jego ciała, że jeszcze nie powstało w niej rozwarcie.*

Nie trwali w ten sposób długo, ponieważ Zayn szybko postanowił ponownie przejąć kontrolę, zmuszając Liama do tego, aby tym razem to on położył się na łóżku. Przed tem jednak pozbył się jego dżinsów i potrzebował chwili aby przypomnieć sobie to jak wielki był jego kutas.

Wsunął się na jego biodra, nakierowując jego penisa na swoją dziurkę, a duże dłonie szatyna przytrzymywały jego biodra uważając, aby ten przypadkiem nie stracił równowagi i nie upadł narażając tym samym siebie i dziecko.

Liam skakał spojrzeniem z dużego brzuszka na zarumienioną twarz Zayna nie będąc pewnym co w tym momencie powinien obserwować. Z jednej strony czuł obowiązek do tego, aby cały czas kontrolować czy wszystko jest okej, ale z drugiej tak kurewsko bardzo pragnął patrzeć na ten grymas rozkoszy malujący się na twarzy ciężarnego chłopaka, gdy powoli opuszczał się na jego penisie.

-Za tydzień ma cię tutaj nie być. -Zayn sapnął na swoją córkę, gdy czekał w niewygodnej pozycji, aż jego dziurkach przyzwyczai się do wielkości Liama.

Czuł się jak pierdolona ciężarna dziewica po tych wszystkich miesiącach cnoty i nie musiał przyznawać sie przed nikim, nawet samym sobą że kurewsko potrzebował tego, aby Liam się nim zajął. W każdym możliwym znaczeniu tego słowa.

___

Dzisiaj zaszalałam i żeby umilić wam czas kwarantanny, dodałam trzy rozdziały z trzech różnych fanfiction. Zapraszam na Meet Up oraz Still into You!

*Tak kompletnie szczerze nie mam pojęcia czy w tym ficzku wyjaśniałam już jak działa mój mpreg, więc jeśli nie wiecie o co chodzi, to piszcie a ja wyjaśnię to w następnym rozdziale.

lonely dad || ziam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz