Rozdział 13

2.3K 158 14
                                    

Zayn naprawdę nie wiedział jak to się stało, że siedział na dużej skórzanej rogówce w salonie rodzinnego domu Payne'ów z kubkiem herbaty w ręce. Nienawidził herbaty, ale głupio mu było odmówić uradowanej Karen.

Tak samo jak głupio mu było odmówić Liam'owi, gdy ten prosił go o to aby poznał jego rodzinę. Uważał to za zbędne, jednak widząc błagalny wyraz twarzy szatyna i słysząc jego nie aż tak głupie argumenty poddał się. Mimo wszystko to była w pewien pokrętny sposób i jego rodzina, zważywszy na małą istotkę rosnącą pod jego sercem.

Na szczęście państwo Payne okazało się być naprawdę przesympatycznym małżeństwem, a przyjemna, domowa aura wręcz wylewał się z każdego zakamarka salonu urządzonego w ciepłych brązach. Dla straszego Malika satysfakcjonujący był również fakt, że rodzicie Liama od razu zaakceptowali Alexa, ani razu nie patrząc na Zayna krzywo z powodu zauważalnego młodego wieku mężczyzny niezbyt pasującego do roli rodzica sześciolatka. Geoff opowiadał im trochę o sobie, próbując przy tym dowiedzieć się nieco również o Malikach, w momencie gdy Karen siedziała nieco spięta tuż obok męża.

-Widzę, że bardzo ci smakuje. -Kobieta o krotkich blond włosach uśmiechnęła się do chłopca pochłaniającego swój kawałek sernika, a Zayn jedynie westchnął widząc jego ubrudzoną od ciemnej czekolady buźkę.

-Pyfszne! -uśmiechnął się z buzią pełną łakocia.

-Alec, nie mówi się z pełną buzią. -Zayn upomniał swojego syna, ale widząc głupawy uśmiech Liama od razu zauważył swój błąd. -To znaczy Alex.

Jednak uśmiech szatyna zamiast zniknąć, jedynie się poszerzył, co zirytowało ciężarnego mężczyznę. Czasem wydawało mu się jakby zaczynał przekonywać się do taty swojej córeczki, a od razu potem ten sprawiał, że Zayn miał ochotę po prostu wyjść. I naprawdę nie był pewien czy powodem tego były ciążowe hormony, czy może jednak to po prostu z nim coś było nie tak.

-Wróciłem! -wszyscy odwrócili się w stronę skąd dobiegł przyjemny, męski głos. I w momencie gdy na twarzy Liama można było zauważyć radość, tak na twarzy Karen dezaprobata była wręcz nie do zignorowania.

Po chwili do pomieszczenia wszedł chłopak mogący mieć na oko z dziewiętnaście lat. Jak na gust Zayna był naprawdę przystojny ze swoimi przydługimi włosami w kolorze ciemnej czekolady, szerokim uśmiechem oraz dużymi, ciemnymi niczym dwa węgielki oczami.

-Trochę nie za późno? - chłopak złożył swoje dłonie niczym do modlitwy, na co jego matka jedynie pokręciła zrezygnowana głową.

-Przepraszam, byłbym szybciej, ale korki. - Logan, jak dobrze zapamiętał Zayn, spojrzał w jego kierunku co spowodowało, że na moment utknęli w wzrokowej więzi, czego skutkiem były delikatne rumieńce na policzkach starszego.

Liam podniósł się ze swojego miejsca, podchodząc do swojego brata, aby przywitać się z nim typowo męskim miśkiem. Młodszy szepnął coś na ucho swojemu bratu, na co ten zaśmiał się cicho, ale Zayn nie był w stanie dosłyszeć co to było. Gdy się od siebie odsunęli, szatyn wskazał na Zayna dłonią, zachęcając go tym samym do tego, aby podszedł. Gdy Malik to zrobił, zaraz za nim zrobili to Alex oraz Karen.

-Zrobię ci herbatę. -kobieta ominęła swoich synów, zmierzając w stronę kuchni, jednak dłoń młodszego ją zatrzymała.

-Nie herbatę, kawę poproszę. -uśmiechnął się słodko do rodzicielki, na co ta jedynie wywróciła oczami.

-Więc to jest Logan. -Liam wskazał na swojego uśmiechniętego brata, który nie odrywał spojrzenia od błyszczących oczu ciężarnego chłopaka. - A to jest...

-Zayn. - młodszy przerwał mu, wyciągając dłoń do lekko zdezorientowanego chłopaka, który delikatnie uścisnął jego dużą dłoń z mocno wystającymi żyłami, które Zayn wręcz wielbil. -Nie byłbym w stanie zapomnieć, gdy powtarzasz je średnio dziesięć razy przy naszej każdej rozmowie. -zaśmiał się, na co starszy pchnął lekko jego ramię.

-Miło mi. -było jedynym co był w stanie powiedzieć Zayn, w momencie gdy Logan uśmiechał się do niego swoim zawadiackim uśmiechem.

-A to jest A...

-Alec!- mężczyzna przykucnął przy lekko zawstydzonym chłopcu, również i jemu podając rękę. -Bardzo mi miło, że mogę cię w końcu poznać.

Maluch uśmiechnął się, potrząsając energicznie dłonią, która była praktycznie z trzy razy większa od jego małej łapki.

-Właściwie to Alex. - Malik wysłał kolejne tego dnia mordecze spojrzenia od Liama, niejednokrotnie prosząc go o to, aby nazywał jego syna jak należy.

-To jak to jest? Alex, czy Alec? - młodszy z braci postanowił pozostawić tę decyzję chłopcu, tym samym zyskując tym u niego trochę punktów.

-Wolę Aleca.

-Zdrajca. -Zayn bardzo delikatnie ścisnął kark swojego syna, na co ten zarechotał głośno, przez swoje mocne w tamtym miejscu łaskotki.

-A to jest? -Logan położył swój palec wskazujący na brzuchu bruneta, przez co ten spiął się na niespodziewany dotyk.

-Nie ma jeszcze imienia. -Liam odsunął rękę swojego brata, tak naprawdę nie wiedząc dlaczego. -Ale to dziewczynka.

-Będziemy mieć w rodzinie małą księżniczkę!-kobieta wróciła do salonu, uśmiechając się do nich szeroko.-Proszę. -Karen podała swojemu najmłodszemu dziecku duży kubek wypełniony po brzegi czarnym, parującym napojem, dokładnie takim samym jaki pił Liam.

-Dziękuję. - brunet upił dużego, solidnego łyka, przymykając przy tym swoje oczy, najprawdopodobniej delektując się gorzkim smakiem kawy. -Powinniśmy wyjść na dwór. Jest taka ładna pogoda, a taras stoi nie używany.

___

No więc mamy Logana. Inspirowacją był Jake T. Austin.

lonely dad || ziam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz