Rozdział 14

2.1K 161 19
                                    

-I wtedy.... - Geoff ponownie przerwał swoją wypowiedź, zanosząc się śmiechem, który zdaniem Zayna był równie śmieszny jak odpowiadana przez niego historia. -I wtedy znaleźliśmy Liama... -ponownie się zaśmiał, przez co Malik nie mogąc się dłużej kontrolować parsknął śmiechem. - W kuchni, z butelką oleju płaczącegoże nie może wstać, bo ślizgał się w tej kałuży... -i znowu. - tego oleju.

-No wiem, zabawne. - Liam wywrócił oczami chwytając za szklankę pełną lemoniady, czując się zażenowanym swoją sytuacją. W szczególności że nie śmiali się z niego tylko rodzice, ale i Zayn uważnie słuchający wszystkich opowiadanych przez jego ojca historii. - Ale czasem byłem też nieco inteligentny.

-Czasem. -zaznaczył starszy Payne ze śmiechem.

-Hej, w przedszkolu jako pierwszy nauczyłem się czytać!

-Tak, to prawda. -Karen poklepała ramię swojego syna z wciąż przyklejonym uśmiechem do swojej twarzy. -Czasem kazano mu czytać książki młodszym dzieciom gdy był w zerówce.

-Może przy odrobinie szczęście nasza córeczka odziedziczy moją ponadprzeciętną inteligencję. -Liam mówił wprost do Zayna z mocno wyczuwalnym sarkazmem, na co Malik po prostu nie mógł się nie zaśmiać.

-Mam szczerą nadzieję.

Rozmawiali jeszcze przez chwilę o rzeczach mniej istotnych, ciesząc się tą przyjemną chwilą, do momentu aż Alex nie wybiegł razem z Loganem z wnętrza domu, dzierżąc w dłoniach małe plastikowe miseczki pełne lodów z dodatkiem bitej śmietany oraz posypki.

Chłopiec od razu wskoczył na kolana swojego taty, machając przy tym radośnie swoimi krótkimi nóżkami, na co Zayn stęknął boleśnie. Logan za to zajął miejsce tuż obok swojego brata siadając w wygodnym wiklinowym fotelu.

-Żałujcie, że nie chcieliście, pyszne są te lody, co nie Alec? - najmłodszy z Payne'ów zaczął wskazywać na pozostałych swoją łyżeczką, starając się udawać jak najpoważniejszego się dało.

-Tak! Są megaśne! -pisnął, ponownie machając swoimi nogami, przez co Zayn ponownie skrzywił się na to uczucie. Normalnie w żadnym stopniu by mu to nie przeszkadzało, jednak teraz musiał nieco bardziej na siebie uważać, co nie było zawsze takie łatwe z małoświadomym sześciolatkiem u boku.

-Chodź teraz trochę do mnie. -Liam wyciągnął rękę do chłopca, gdy zauważył grymas na twarzy Zayna, będąc w tym momencie dla bruneta niczym rycerz na białym koniu ratującym go z opresji.

Oczywiście, że chłopiec bez najmniejszego zastanowienia wskoczył w ramiona szatyna, będąc przy tym małym zdrajcą dla swojego tatusia.

-Chcesz posmakować? -chłopiec wciągnął łyżeczkę pełną czekoladowych lodów w stronę ust Liama, na co ten uśmiechnął się szeroko, uprzejmie odmawiając, na co malec wzruszył ramionami. -Twoja strata.

Siedzieli rozmawiając i pijąc swoje przyjemnie chłodne lemomiady, w momencie gdy Alex kończył porcję swoich lodów z pełnym już brzuszkiem. Oczywiście że Zayn musiał upomnieć swojego syna o ilości spożytego cukru, ostrzegając go że ta starczy mu na najbliższy tydzień, co spotkało się z niezadowoleniem ze strony szesciolatka.

-Czy to jest domek na drzewie?! -Alec podskoczył podekscytowany na kolanach szatyna, wskazując swoją drobną dłonią na ogromny dąb stojący w oddalonej części ogromnego ogrodu Payne'ów, który zdaniem Zayna był imponujący.

-Masz sokoli wzrok. -mężczyzna poczochrał ciemną czuprynę chłopca wciąż wpatrującego się w ten sam punkt.

-Tatusiu, mogę tam iść?

Zayn rozchwylił na chwilę usta, spoglądając na starszego z braci Payne szukając u niego wsparcia. Jednak ten zamiast powiedzieć cokolwiek, wstał trzymając chłopca w swoich ramionach, na co ten uśmiechnął się szeroko. Dodatkowo wyciągnął dłoń w stronę Zayna, zachęcając go tym samym do tego, aby poszedł razem z nimi. Malik potrzebował chwilę, aby niezbyt pewnie chwycić jego dłoń, jednak od razu puszczając ją po tym jak wstał.

-Zaraz wracamy. -Liam uśmiechnął się do swojej rodziny, odchodząc z Malikami w stronę dębu.

Po chwili odłożył ciemnookiego chłopca na ziemię i nie minęła nawet sekunda gdy ten już biegł w stronę domku na drzewie, podskakując przy tym radośnie.

-Macie naprawdę piękny ogród. -Zayn przyznał szczerze, rozglądając się po miejscach których nie miał okazji zobaczyć z perspektywy tarasu.

-Moja mama kocha kwiaty. -szatyn uśmiechnął się ciepło spoglądając w stronę dużego skalniaka pełnego pięknych, Kolorowych kwiatów.

-Mogę do góry?! -Alex ustał na pierwszym stopniu drabinki umocowanej do pnia drzewa, uśmiechając się szeroko do idących w jego kierunku mężczyzn.

-Pewnie!

-Ale ostrożnie! - oczywiście, że Zayn musiał to dodać, mimo że mogło wydawać się to oczywiste. Jednak jego syn nie słuchał go już, powoli wspinając się ku górze. -Czasem mi się wydaje, że mieszkając w mieszkaniu go krzywdzę.

Serce Liama zakuło nie miło, gdy smutek był tak wyraźnie wyczuwalny w wypowiadanych przez bruneta słowach. Nie mógł zrobić niczego innego, jak zapewnić go, że nie było to prawdą.

-Zawsze gdy wraca od mojej mamy opowiada mi o tym jak super się bawił na dworze. W domu przeważnie się nudzi i błaga mnie o wyjścia. Jestem okropny.

Payne przyciągnął go do siebie, odwracając w swoją stronę aby móc z powagą spojrzeć w jego piękne, błyszczące oczy.

-Zayn, jesteś najcudowniejszą osobą na świecie i mówię to ja. -mówił powoli, a wszystkie wypowiadane przez niego słowa były najszczerszą prawdą. -Człowiek, którego wywaliłeś ze swojego mieszkania w momencie gdy chciał zaprosić cię na randkę.-Malik zmarszczył swoje brwi przypominając sobie tamten dzień. -Ale gdy mnie wyrzucałeś, jechałeś po swojego syna i już wtedy wiedziałem, że jesteś najwspanialszym ojcem na tym całym okropnym świecie i cieszę się, że to właśnie z tobą będę miał dziecko bo wiem że nasza córeczka będzie przy tobie najszczęśliwsza.

___

Potrzebuję waszej opinii, uwag, wskazówek co do tego ff i czy czujecie że ta wznowiona część jakoś bardzo odbiega od tego co było już napisane?

lonely dad || ziam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz