Rozdział 23

2K 164 40
                                    

-Boję się, że to nie wyjdzie. -przyznał, stwierdzając że to będzie ten jeden z niewielu momentów kiedy to świadomie się przed kimś otworzy. Liam zasługiwał na prawdę. -Przez całe moje życie udało mi się utrzymać tylko jedną znajomość i to jeszcze odrzuciłem go gdy chciał czegoś więcej.

-Czekaj, Harry coś do ciebie czuł? -szatyn zmarszczył brwi dopiero teraz dostrzegając że mężczyźni czasami byli zbyt blisko.

-To jest teraz nieistotne.

-Jest istotne.

-Liam, ja się teraz przed tobą otwieram, więc proszę cię nie spierdol tego w tym momencie. -westchnął kładąc dłoń na brzuchu, gdy poczuł mocne kopnięcie. -A ty chociaż przez chwilę przestań się nade mną znęcać!

-Przepraszamy. -Liam postanowił zabrać głos również w imieniu ich córki na co Zayn zaśmiał się krótko.

-To nie jest tak, że byłem samotny z wyboru, wiesz? Na początku faktycznie chciałem być samowystarczalny, ale później zacząłem czuć się samotny i czasami wychodziłem na randki, ale konczyly się one w momencie gdy faceci dowiadywali się że mam dziecko. Nikt nie chce się wiązać z samotnymi matkami.

-Ja chcę. -zauważył, wtrącając lekko nieśmiało swoją uwagę.

-Shh. -brunet położył palec wskazujący na ustach Liama. - Później znowu zacząłem sobie wmawiać, że jestem samowystarczalny. Teraz boję się jedynie tego, że jeśli się z kimś zwiążę, to po rozstaniu nie będę cierpieć tylko ja, bo jeśli Alec też się przywiąże to będzie boleć go jeszcze mocniej, bo nie będzie w stanie tego zrozumieć. Spójrz, ta mała terrorystka ma ciebie i nawet nie wiesz ile razy Alec pytał mnie dlaczego on też nie może mieć taty i jeśli on już by go miał i gdyby on odszedł i znowu zostałby sam, to by go załamało.

-Zayn. -Liam ponownie złapał twarz mężczyzny między swoje dłonie. -Kocham was. Nie tylko naszą córkę, ale też ciebie i Alexa. Kocham waszą całą trójkę i nawet gdybyśmy się rozstali, co notabene by się nie stało, to zawsze zostałbym przy dzieciach, bo po prostu już wiem, że nie byłbym w stanie bez nich żyć. Twój syn jest najcudowniejszym dzieckiem na całym świecie i chcę być przy nim i obserwować to jak dorasta tak samo bardzo jak chcę to robić z naszą malutką księżniczką.

Zayn płakał, wsłuchując się w słowa mężczyzny nie będąc w stanie uwierzyć, że były one prawdą. Ta wizja wydawała się zbyt idealna i Malik był pewien, że coś by się na pewnym etapie zmieniło. Oparł się o czoło szatyna starając się nieco uspokoić. Miliony myśli przemknęły wtedy przez jego umysł i nawet on sam nie widział jaki miał być tego skutek.

-Nazwijmy ją Elizabeth. - rzucił nagle, nawet nie patrząc na Liama, którego chwilowo zamurowało.

-Żartujesz sobie prawda? -odsunął się, unosząc głowę bruneta myśląc że on żartuje, ale wyraz jego twarzy ewidentnie wskazywał na to, że był w stu procentach poważny. -To była moja pierwsza propozycja!

-No bo tak pomyślałem i zobacz, w tej oficjalnej formie fajnie się łączy Alexander i Elizabeth, a w skrócie może być na przykład Lizzy albo Eli i to też się fajnie łączy z Aleciem.

-Hej Lizzy. - Liam zniżył się i ucałował brzuch Zayna, uśmiechając się na przyjemne brzmienie tego zdrobnienia. -Ale wróćmy do naszego tematu Zayn.

-Właśnie znaleźliśmy imię, powinniśmy świętować!

-Nie, dopóki nie powiesz mi na czym stoimy.

-Ale dlaczego ty mi dajesz takie okropnie trudne pytania. -westchnął czując się przytłoczonym.

-Dajmy sobie okres próbny, jeśli niczego nie poczujesz i stwierdzisz, że to nie to, po prostu wrócimy do bycia przyjaciółmi.

-Dlaczego uznajesz, że to ja mam tak poczuć, a może to będziesz ty.

Liam wiedział że było to niemożliwe, bo tkwił w swoich uczuciach zbyt głęboko, ale i tak przemienił formułkę chcąc zadowolić tym Zayna. Tym samym zaczęli swój okres próbny.

___

Będę wam rzucać smaczki z Vas Happenin 😳

I dziękuję za wasze wszystkie komentarze i opinie pod poprzednim rozdziałem

ILY

lonely dad || ziam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz