Rozdział 49

1.4K 138 81
                                    

Alec zdecydował, że nie zmarnuje całego pobytu w Anglii na siedzeniu w domu i oglądaniu seriali. Mimo, że było to bardzo zachęcające.

Skontaktował się z kilkoma starymi znajomymi i zorganizował jakieś małe spotkanie w pubie aby mogli sobie spokojnie porozmawiać i napić się piwa. Będąc szczerym chłopak nigdy nie miał przy sobie żadnej świetnej paczki przyjaciół którym ufał by bezgranicznie, ale za to miał wiele kolegów z którymi spędzał czas i miło było poczuć chociaż zalążek tych czasów, kiedy w ogóle miał na to ochotę.

Spotkanie jednak szybko się skończyło, a Alec błąkał się po ulicach Londynu będąc nie nasyconym tym wieczorem. Skoro już zdecydował się wyjść, to chciał wycisnąć z tego czasu najwięcej jak się dało. Nogi same poniosły go w stronę nocnego klubu o którym wspominał mu kiedyś Magnus. Nie utrzymywał z nim stałego kontaktu, ale zdarzyło się im wymienić między sobą kilka wiadomości w czasie których dowiadywali się jak im się w życiu wiedzie.

Wszedł do środka, a neonowe światła, ciężka mgła i głośna muzyka zaatakowały jego nie przyzwyczajoną do takich sytuacji osobę. Wewnątrz Alec nie był w stanie dostrzec ani jednej kobiety. Mężczyźni poustawiali się dookoła małych scen porozmieszczanych w różnych częściach lokalu na których recesywii wyginali swoje mokre od potu i obsypane brokatem ciała. Uwagę Malika przykuła jeden konkretny podest.

Wysoki, szczupły blondyn z mocnymi kośćmi policzkowymi i wystającymi obojczykami trzymał się metalowej rury z tak wielką gracją, że chłopak spokojnie mógłby robić za wystawę w galerii sztuki. Przeróżne estetyczne tatuaże pokrywały jego klatkę piersiową oraz ramiona, a stworzone za pomocą brokatu sztuczne łzy jeszcze bardziej podkreślały jego magiczną aurę.

-Alec?! -brunet wzdrygnął się słysząc swoje imię. -Co ty tutaj robisz?!

Malik odwrócił się w stronę azjaty, który podobnie jak wszyscy inni pracujący tu mężczyźni pokryty był świecącymi błyskotkami.

-Cześć Magnus.

___

Zwykłe randki takie jak wyjście do kina, czy spacer po parku nie były dla nich osiągalne. Madison stawała się coraz bardziej rozpoznawalna i wyjście z domu bez spotkania jakichś fanów proszących o zdjęcie było wręcz niemożliwe. Właśnie dlatego stawiali na jakieś bardziej ustronne, czy też bardziej chronione miejsca.

Już jakiś czas temu Liam znalazł pewien hotel, który oferował wiele różnych atrakcji i zapewniał stu procentową prywatność, więc to wydawało się być idelanym miejscem. Chciał zrekompensować dziewczynie to, że wplątał ją w to całe spotkanie z Zaynem którego szczerze powiedziawszy nie przemyślał zbyt dobrze, więc jeszcze tego samego wieczora zarezerwował dla nich pokój na najbliższy weekend.

Madison wydała się być zadowolona tym pomysłem, więc Liam ucieszył się na dobrze zapowiadającą się randkę. Nie chciał jednak ograniczyć się tylko do tego, więc jego celem stało się przygotowanie najlepszej kolacji jaką był w stanie zrobić. Znalazł na internecie przepis na jakiegoś łososia i nawet jeśli nie przepadał za rybami, to wiedział że Beer wręcz za nimi szalała.

Bukiet róż czekał już w wazonie, a białe wino stało na stole w oczekiwaniu na Madison, która miała się niedługo zjawić. I nikt nie musiał wiedzieć o tym, że Liam wziął tabletkę, która miała zapewnić im miły finał tej mini randki. Bo przecież on nie był aż tak stary.

___

-Na koszt firmy. -Magnus puścił oczko w stronę Malika stawiając przed nim drinka, którego chłopak nie był w stanie zidentyfikować. -Więc co cię tutaj sprowadziło? -spytał opierając się o blat.

lonely dad || ziam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz