Dwie godziny później
Życzenia gości i spakowanie wszystkich prezentów do samochodów rodziców i teściów zajęło nam godzinę. Przez kolejną godzinę jechaliśmy we dwoje bryczką na miejsce wesela. Nie było z nami nikogo, nawet świadków, ponieważ Elena postanowiła, że pojedzie z moimi rodzicami, a Kendall pojechał z rodzicami Dylana.
-Dobrze się czujesz?- zapytał chłopak patrząc na mnie z zainteresowaniem. Zamyśliłam się.
-Tak, a czemu pytasz?- spytałam naiwnie, mając nadzieję na nieco dłuższą rozmowę.
-Blado wyglądasz- stwierdził i delikatnie palcem odsunął moją brodę do góry, spoglądając na mnie badawczo pod każdym kątem. Po chwili zaśmiałam się i odepchnęłam jego dłoń.
-Zestresowałam się tylko i już- stwierdziłam już nieco bardziej rozluźniona i wzruszyłam ramionami. Po chwili jednak przypomniałam sobie o tym, co czeka nas na weselu i ponownie pobladłam, a potem oblałam się rumieńcem, przez co był on bardziej widoczny niż zwykle. Zdradziecka twarz.
-Co ci jest?- zapytał ze śmiechem i zdjął marynarkę, a następnie rzucił ją na siedzenie naprzeciwko nas. Tak samo jak mnie, jest mu gorąco, ale musimy jakoś wytrwać. Jedziemy teraz ulicą, a prosto na nas świeci słońce. Dojedziemy na salę ostatni, ale może to i dobrze, bo inni zdążą już powysiadać z samochodów, a rodzice ogarną chleb i sól. Uśmiechnęłam się na tę myśl, a Dylan ponownie przyjrzał mi się uważnie. Mam jakieś dziwne wahania nastroju. Postanowiłam być jednak szczerza ze swoim mężem.
-Czuję, że wesele to będzie całkowita kompromitacja. Szczególnie ,,gorzko, gorzko''- zaśmiałam się, a Dylan spojrzał na mnie nieśmiało. Nie jest typem osoby, która robi spontaniczne i romantyczne rzeczy, ale tym razem szczerze mnie zaskoczył, gdy złączył nasze usta w czułym pocałunku. Pierwszy raz w życiu byłam tak blisko jego osoby, a zarazem na tyle daleko, że chciałam zbliżyć się bardziej. Ten pocałunek był delikatny i pełen niepewności, ale po chwili oboje wybadaliśmy grunt i włożyliśmy w niego odrobinę więcej zaangażowania. Ta odrobina namiętności sprawiała mi ogromną przyjemność i sądząc po tym jak Dylan oddycha, jego też to podnieca. Rozchyliłam lekko usta, chcąc pójść na całość i przez chwilę myślałam, że Dylan nie chce tego co ja, ale gdy złączył nasze języki, zrozumiałam, że oboje mimowolnie się w to angażujemy. Chłopak położył dłoń na mojej talii i przyciągnął mnie nieco bliżej siebie, co niestety utrudniała mu moja sukienka, ale jakoś sobie poradziliśmy. Było mi niewygodnie z rękami na kolanach, a może raczej szukałam wymówki, żeby tylko opleść jego szyję ramionami. Miałam na to ochotę już od dawna, a teraz mogłam sobie na to pozwolić. Przynajmniej dopóki trwała ta chwila. Dylan pachniał tak pięknie jak nikt, myślę że wszędzie rozpoznałabym jego zapach. Zawsze zastanawiałam się dlaczego niektórzy ludzie pachną zawsze i wszędzie a inni wylewają na siebie całe butelki perfum i nadal nie czuć, że czymkolwiek się psikali. To także jest niesprawiedliwe, ale nie chcę się nad tym teraz rozwodzić. Teraz rozkoszuje się długim pocałunkiem, który jak dla mnie mógłby trwać wiecznie. W duchu modlę się o to, żeby nie rozmazała mi się szminka, bo wszyscy zobaczą co się tutaj działo, a tego bym nie chciała. To by dopiero była kompromitacja.
Całowaliśmy- a właściwie połykaliśmy- się jeszcze przez chwilę, aż w końcu zabrakło nam powietrza i musieliśmy przerwać ten nasz pierwszy pocałunek.-Myślę, że jak się postaramy, to się nie skompromitujemy- podsumował Dylan, a ja zaśmiałam się pod nosem i oparłam mu głowę na ramieniu. Jechaliśmy tak w ciszy przez resztę drogi, ale teraz mi to nie ciążyło. Dopiero gdy zobaczyłam wynajęty przez nas (a właściwie przez Dylana, bo ja nie wsadziłam w to wszystko ani grosza) hotel przypomniało mi się coś. Oderwałam się od chłopaka i usiadłam na miejscu przed nim.
-Rozmazała mi się szminka?- spytałam i pomachałam palcem wokół ust. Dylan zaśmiał się z mojej reakcji, a ja zgromiłam go wzrokiem na co spoważniał.
-Chyba nie- powiedział i zbliżył się do mnie, przypatrując się uważnie moim ustom- Nie znam się na tym- stwierdził i wzruszył ramionami. Wywróciłam oczami i wróciłam na swoje miejsce. Oby nikt nic nie zauważył bo wyjdę na narwańca.
Pół godziny później
Nikt nic nie zauważył, przez co rozluźniłam sięnieco. Wiem, że jesteśmy małżeństwem i w ogóle to normalne że ,,się całujemy'' ale tylko dla tych, którzy nie mają zielonego pojęcia o łączącej nas umowie irelacjach panujących między nami. Gdyby zauważyli to moi przyjaciele alborodzice, to na pewno zadawaliby niewygodne pytania, a właśnie tego chciałamuniknąć. Przeżyliśmy witanie chlebem, rozbijanie kieliszków oraz sól, ale tegoco zaraz nastąpi chyba nie przeżyję. Pierwszy taniec. Masakra. Nigdy nie tańczyłamz chłopakiem, a nawet jeśli, to tego nie pamiętam. A pierwszego tańca z Dylanem nawet nie przećwiczyłam. Mam nadzieję, że będzie mnie mocno trzymał, bo inaczej upadnę i pociągnę go za sobą.
Muzyka była bardzo wolna, więc nie tańczyło się tak ekstremalnie jak się spodziewałam. Po chwili rozpoznałam, że to piosenka ze zmierzchu ,,A Thousand Years'' śpiewana przez Christinę Perri. Uśmiechnęłam się szeroko do swojego męża, a on obrócił mnie dwa razy w ramionach co spotkało się z oklaskami i miganiem lamp błyskowych. Po chwili ludzie zaczęli do nas dołączać przez co nie byliśmy już sami na parkiecie i czułam się nieco mniej obserwowana. W końcu mogłam się odrobinę wyluzować i porozmawiać z Dylanem.Dwie godziny później
Mięliśmy już sesję zdjęciową, ponieważ niedaleko nas jest zamek z jeziorem, więc zdjęcia wyszły piękne. Jak wiadomo musieliśmy dużo pozować, ale nie wstydziłam się już momentów gdy Dylan całował mnie na potrzeby zdjęcia. Wcześniej spaliłabym się ze wstydu, a teraz nawet sama korzystam z okazji i często całuję go w policzek albo inne takie... Nie mogę się już doczekać, aż zobaczę to zdjęcie na którym chłopak całuje mnie w szyję, a ja się rumienię. Wiem, że się zarumieniłam i mam nadzieję, że na zdjęciu nie będzie tego widać.
Przez około dziesięć minut siedzimy na swoich miejscach i czuję się przez to niekomfortowo, bo wiem, że zaraz albo ktoś zaprosi mnie do tańca, albo zachce im się osładzać wódkę... Szczerze mówiąc nie chce mi się tańczyć z tymi mężczyznami przede wszystkim dlatego, że nawet ich nie znam. Wystarczy mi, że zatańczyłam już z teściem i najlepszym przyjacielem. No i oczywiście z Dylanem. Z nim mam zamiar przetańczyć resztę wieczoru.
Po chwili moje rozmyślania przerwał krzyk gości, którzy śpiewali ,,gorzko, gorzko.'' Spojrzałam na Dylana, który z uśmieszkiem drania na twarzy wstał i pociągnął mnie za sobą. Wzięliśmy do ręki kieliszki, a potem chłopak pocałował mnie agresywnie. Zdziwiłam się, ale za to publiczność była zachwycona. Napiliśmy się, a później poszliśmy tańczyć i tak zleciało nam całe wesele. Oczywiście oczepiny były najlepsze, ponieważ dostarczyły nam wszystkim najwięcej śmiechu. Śmiało mogę stwierdzić, że to wesele należało do najlepszych na jakich byłam.
CZYTASZ
Tylko Nie Ty
RomanceJen niedawno wkroczyła w dorosłe życie i choć na chwilę zapomniała o starych rozterkach. Od dziecka wyobrażała sobie swoją przyszłość, ale nie spodziewała się że będzie ona powiązana z przeszłością. Z kolegą z klasy. Z kimś kompletnie nieodpowiednim...