20.

9.4K 340 4
                                    

5 września 2018

Minęły już dwa tygodnie od czasu mojego alkoholowego ekscesu we Francji. Przez cały pobyt w Hiszpanii praktycznie nie rozmawiałam z Dylanem, ewentualnie pomrukiwałam coś pod nosem w odpowiedzi jeśli to było konieczne. Dziś mija trzeci dzień od kiedy jesteśmy na Hawajach i przyznam szczerze, że ze wszystkich tych miejsc, które zwiedziłam najbardziej podoba mi się właśnie to. Mogłabym tutaj zamieszkać i siedzieć na plaży cały dzień. W ciągu tych dwóch tygodni nie wydarzyło się nic niezwykłego, poza tym, że zadzwoniłam do mamy i wyznałam jej całą prawdę o ojcu. Oczywiście bolało ją to i nadal przeżywa załamanie, ale zaimponowała mi, gdy w tempie natychmiastowym wywaliła ojca z domu i zażądała rozwodu. Dylan oczywiście zrobił mi awanturę o to, że się wygadałam, bo mój ojciec zaczął się rzucać do pana Browna. Nie czuję się ani trochę winna zaistniałej sytuacji. Ta awantura to była jedyna rzecz, która sprawiła, że rzuciłam w stronę Dylana wiązankę przekleństw. Potem znowu nastała cisza i żadne z nas się więcej nie odezwało. Całe dnie spędzałam opalając się na plaży i myśląc o tym jak mogłoby się potoczyć moje życie, gdybym wcześniej się dowiedziała całej prawdy. Pewnie żyłabym sobie spokojnie z mamą pod jednym dachem tak jak marzyłam przez całe życie, a teraz jedyne co mam to ślub z facetem którego nigdy nie pokocham. Ułatwiłby mi zadanie, gdyby chociaż wstępnie zgodził się na rozwód, ale oczywiście nic z tego. Może jak zacznę go zdradzać to mu się odwidzi i sam będzie chciał się mnie pozbyć? Kiedy o tym pomyślałam to ten pomysł wydał mi się nawet dobry, ale po chwili uznałam, że jest beznadziejny. Po pierwsze- nie jestem dziwką, a po drugie- nie posunę się do czegoś tak okropnego. Nawet gdy byłam małą dziewczynką i nie wszystko jeszcze było dla mnie do końca zrozumiałe, obiecałam sobie, że nigdy nikogo nie zdradzę, bo zdrada to najgorsze co można zrobić drugiemu człowiekowi. Czasy kiedy byłam małą dziewczynką już dawno minęły, ale moje zdanie na ten temat się nie zmieniło.

-Można się przysiąść?- usłyszałam nad sobą głos jakiegoś mężczyzny. Nie miałam najmniejszej ochoty podnosić głowy, bo bardzo wygodnie leżało mi się na tym leżaczku, więc po prostu powiedziałam, że nie ma problemu. W duchu modliłam się jedynie o to, żeby nie zaczął mnie zagadywać, bo rozmowy z przypadkowymi ludźmi, którzy nie pytani zaczynają opowiadać historie swojego życia, to ostatnie na co mam w tej chwili ochotę.- Co taka piękna pani robi tutaj sama?- spytał mężczyzna, a ja westchnęłam z rozdrażnieniem i kiedy już miałam udzielić mu odpowiedzi, uprzedził mnie nie kto inny jak Dylan.

-Tak się składa, że nie jest sama- warknął chłopak i obrzucił mężczyznę nienawistnym spojrzeniem. Dopiero wtedy spojrzałam na swojego nowego towarzysza i uświadomiłam sobie, że jest całkiem przystojny, ale jak dla mnie nieco za stary. Myślę, że jest między nami jakieś 10-15 lat różnicy, a dla mnie od zawsze dopuszczalną różnicą było 5 lat. Widać, że spędził na tej plaży sporo czasu, bo jest nieco spalony słońcem.

-A pan to kto?- spytał Pan Skwarek, którego właśnie tak nazwałam w myślach z racji tego, że nie zdążył się przedstawić. Dylan tylko prychnął pod nosem i spojrzał z politowaniem na niedorzecznego gościa.

-Koleś odwal się od mojej żony, bo ci przyłożę- zapowiedział wspaniałomyślnie mój mąż, a ja westchnęłam zrezygnowana i wróciłam do wylegiwania się na leżaczku. Kompletnie olałam panów, którzy nadal wykłócali się między sobą, aż w końcu nastała cisza, a ja poczułam, że ktoś dotyka moich pleców. Jako że mam traumę z dzieciństwa związaną z niezapowiedzianym dotykiem, zerwałam się jak oparzona, gotowa przywalić temu kto śmiał mnie dotknąć. Dylan zamarł w bezruchu i spojrzał na mnie jak na idiotę, a ja obrzuciłam go karcącym spojrzeniem, zabrałam pośpiesznie swój ręcznik i ruszyłam w przeciwną stronę niż droga do hotelu, aby dać mu do zrozumienia, że ma zostawić mnie w spokoju. Dopóki nie da mi rozwodu, to nie mamy o czym rozmawiać.

-Czekaj!- krzyknął za mną chłopak, a ja przyspieszyłam kroku.- Chciałem porozmawiać o naszym rozwodzie- krzyknął, nie dając za wygraną, a ludzie, którzy nas zrozumieli odwrócili się z zaciekawieniem w naszą stronę. Oczywiście ja, jako że byłam zainteresowana tematem, odwróciłam się z powrotem w stronę Dylana i przybierając znudzoną minę na twarzy założyłam ręce na piersi.

-Dasz mi rozwód?- rzuciłam prosto z mostu, bo to była jedyna rzecz jaka mnie interesowała.

-Hmm...- Dylan udawał, że się nad czymś zastanawia, podczas gdy ja doskonale wiedziałam, że sobie ze mną pogrywa.- Nie- powiedział w końcu i wyszczerzył zęby w złowieszczym uśmieszku. Wydałam z siebie zwierzęcy dźwięk poirytowania i ruszyłam dalej wzdłuż plaży. Szłam tak szybko jak chyba jeszcze nigdy, napędzana nienawiścią do całej reszty świata. Miałam już dość tego całego przedstawienia. Jedynym plusem tego wszystkiego jest to, że zwiedziłam sobie chociaż trochę świata, co w innym wypadku pewnie prędko by nie nastąpiło. Postanowiłam więc, że zacznę myśleć o plusach tej sytuacji. Cóż. Ten był jedyny.

-Naprawdę chcesz się tak zachowywać przez najbliższe 10 lat?- rzucił prowokacyjnie chłopak, który najwyraźniej cały czas za mną podążał.

-Kto powiedział, że te 10 lat spędzę z tobą? Umowa mówi jedynie, że nie możemy wziąć rozwodu, a to czy ja będę w Europie a ty na Antarktydzie nie zostało nigdzie wspomniane, więc to chyba nie naruszy warunków naszej umowy- tak naprawdę nie wiem, czy zostało coś takiego wspomniane w tej umowie czy nie, ale próbuję się jakoś pocieszyć.

-Przykro mi, że to powiem, ale moja mama wszystko przewidziała. Mówiłem ci już kiedyś, że ona się nie cacka. A z racji tego, że jest kobietą, to wszystko przewidziała. Nie ruszysz się przez te 10 lat dalej niż kilometr ode mnie złotko.- powiedział, a ja się w ogóle nie zdziwiłam. Tak to jest jak się podpisuje coś, czego się wcześniej nie przeczytało, lub raczej ktoś inny podpisuje to za ciebie twoją ręką, tłumacząc, że ,,nie ma innego wyjścia.''

-A co jeśli będę chciała odwiedzić przyjaciółkę, która mieszka 20 kilometrów od ciebie?- krzyknęłam, a zza pleców dobiegł mnie śmiech tego idioty. Mimo to nadal uparcie szłam przed siebie i nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Im dalej szłam, tym mniej było ludzi, bo ta część plaży nie jest już tak ładna, czysta i przede wszystkim nie ma tu sklepów ani ratowników, więc większość ludzi rezygnuje z przesiadywania tutaj. Jak tak dalej pójdzie, to zaśmiecą cały świat i nie będą w końcu mięli gdzie siedzieć. A wystarczyłoby po sobie posprzątać.

-To wtedy łaskawie ci na to pozwolę- rzucił, a mnie szlag trafił. Nikt, a na pewno nie Dylan Brown, nie miał prawa mi rozkazywać. Nie stać mnie na to, żeby wykupić sobie rozwód u jego ojca, ale może jakoś przetrwam te 10 lat. Postaram się czerpać z tego jakieś korzyści i spróbuję nie ucierpieć na tym psychicznie. Ominą mnie najlepsze lata młodości, ale pocieszam się, że zawsze mogło być gorzej. Mogłam zostać żoną jakiegoś starca, albo prostytutką w obcym kraju. A tak przynajmniej znam tego dupka, który za mną łazi.

Tylko Nie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz