10 kwietnia 2020
Od dziś nienawidzę tej daty. Dziesiąty kwietnia pozostanie na zawsze przeklętym dla mnie dniem. To dzień, w którym wszystko co miało sens zaczęło się rozpadać. Gdy jak co dzień wstałam rano i zrobiłam śniadanie, zadzwonił telefon. Żałuję, że go odebrałam. Czasami gdy oglądam te wszystkie filmy w telewizji i jakiś oprawca szantarzuje ofiary telefonicznie, zastanawiam się głośno ,,PO CHUJ ODBIERASZ? JAK NIE ODBIERZESZ, TO SIĘ NIE DOWIESZ I NIC ZŁEGO SIĘ NIE STANIE!" Ale teraz wiem, że to tak nie działa, choć sama nie byłam ofiarą. Moja mama nią była. Zadzwoniła do mnie policja z informacją, że Pani Madeline Kingstone została zamordowana. Dobrze, że chwilę wcześniej odłożyłam Paula do kołyski, bo bym go upuściła. Ręce mi się trzęsły, a z mojego gardła wydobył się przerażający krzyk. Zaraz potem dziecko w kołysce się rozpłakało, a zaalarmowany Dylan wbiegł do kuchni z kijem bassebolowym w ręce. Naprawdę wolałabym, żeby to był napad. Mój mąż po chwili otrząsnął się z amoku i chwycił mnie, gdy byłam w połowie drogi, aby zetknąć się z podłogą. Było mi niebywale słabo. Zaraz potem zaczęłam płakać. To był ból jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłam. Przeszywał mnie z każdej strony, z każdym nadchodzącym wspomnieniem. Przeszłość mówiła o mojej mamie, teraźniejszość mówiła o jej śmierci, a przyszłość o pustce, do której już nie wróci. Dylan ciągle coś do mnie mówił, ale nie byłam w stanie skupić się na jego słowach. Nie pamiętam nawet jak długo płakałam. Mam wrażenie, że zajęło mi to cały dzień, aż za oknem nie zaczęło robić się ciemno ale potem pomyślałam, że to tylko moje zmęczone zmysły płatają mi figle, a ja po prostu zasnęłam, zmęczona tym ciągłym płakaniem. Gdy się obudziłam, był już jedenasty kwietnia. Jutro są dwudzieste drugie urodziny Dylana, a ja nawet nie miałam kiedy pójść po prezent. To sprawiło, że poczułam się jeszcze gorzej, choć wiem, że nie powinnam, bo mój mąż nigdy nie był zbyt hojny wobec mnie. Uznałam, że mam to gdzieś i postanowiłam skupić się na czymś innym. Ale potem sobie przypomniałam, że może lepiej nie skupiać się na innych rzeczach, bo one przypominają mi o mamie. Próbowałam przypomnieć sobie ostatnie słowa jakie do niej wypowiedziałam, ale nie pamiętam. To pewnie był jakiś SMS,w którym proszę ją o pomoc z Paulem, albo rozmowa telefoniczna, w której mówię ,,dobranoc" i szybko się rozłączam. Choć wiem, że wiedziała, że ją kocham, to żałuję, że nie powtarzałam jej tego każdego dnia. Teraz jest już za późno.
-Musisz być silna- upominał szeptem Dylan siedząc przy mnie na podłodze- Dla Paula- dodał. Leżam od wczoraj w łóżku i patrzyłam w sufit. Zaniedbywałam własne dziecko. Moja mama by tak nie postąpiła. Otarłam łzy i postanowiłam być silna, tak jak mówi Dylan. On potrafi być silny. Nie wiem jak to robi, ale nie okazuje żadnych uczuć. Przez uczucia prędzej czy później się cierpi. Może Dylan nie jest wyrzutkiem, tylko po prostu jest mądry? A ja nie potrafię sobie poradzić ze śmiercią bliskiej osoby. Szczególnie w takich okolicznościach. Morderstwo. Ciągle wymyślałam nowych podejrzanych. Wysuwałam nowe teorie, nawet pod adresem najbliższych, byleby tylko kogoś oskarżyć. Musiałam znaleźć winowajcę. Chciałam się zemścić. Chciałam sprawiedliwości. Ale wiem, że świat tak nie działa. Tutaj wszytko jest na opak. Więc ja też muszę tak działać. Potrzebowałam, żeby ktoś odwrócił moją uwagę. Może właśnie dlatego pocałowałam Marka, który dowiedziawszy się o śmierci mojej mamy, przyszedł mnie wesprzeć. Czułam się okropnie zdradzając Dylana, ale usprawiedliwiałam się brakiem uczuć. Dopadła mnie znieczulica. Nie liczył się dla mnie także Mark, którego wykorzystałam do odwracania uwagi. W głębi serca wiedziałam, że coś go do mnie przyciąga, może właśnie dlatego nie prostował gdy zdjęłam mu koszulę. A to wszystko w domu moim i Dylana. W pokoju opok spał Paul. Dylana na szczęście nie było, bo pojechał załatwiać sprawy pogrzebowe. Byłam mu wdzięczna za to, że mnie wyręcza ale przecież nie mógł być w dwóch miejscach równocześnie. Dobrze, że miałam Marka. Przynajmniej przez chwilę. Nie mówił nic, tylko dotykał mnie, a jego dotyk sprawiał, że na chwilę zapominałam o bólu związanym z utratą matki. Skupiłam się na czymś zupełnie innym, odmiennym i nowym. Czułam, że to się źle skończy, że postępuje niewłaściwie ale miałam to gdzieś. Liczyli się tylko to, czego chce ja. Nie obchodziło mnie zdanie Dylana, jego rodziców ani nikogo innego na świecie. Nie przejęłam się nawet tym, że gdyby nas nakrył, miałby dowód zdrady i przy rozwodzie na pewno pozbawiłby mnie praw do dziecka. Mojej mamy już nie było. Zabrała ze sobą wszystkie moje dobre cechy. Nie było ich wiele ale to dowodzi tylko jak wielki mama miała na mnie wpływ. Była dla mnie opoką, zawsze chętnie pomagała i doradzała, choć sama nie miała przecież lekkiego życia. Gdy Mark z zapałem zdejmował ze mnie bluzkę i rozpinał mój stanik, czułam że to właśnie to czego pragnę. Wiedziałam też, że nie jestem osamotniona w tym uczuciu, bo Mark Kelly chętnie współpracował. Obdarowywaliśmy się wzajemnie gorącymi pocałunkami, które tłumiliśmy w sobie przez tyle lat. Teraz w jednej chwili puściły wszystkie tamy. Ale wiedziałam, że chłopak jest chętny. Uśmiechał się między pocałunkami i gładził moje ramiona, czego Dylan nigdy nie robił. Mój mąż zachowywał się jak zombie w każdej chwili naszego wspólnego życia. Mark taki nie był. Wiedziałam, że mój przyjaciel jest uczuciowy i oddany. Wiedziałam, że mnie zrozumie i pomoże ukoić ból. Gdy chłopak zaczął ściągać moje majtki, pomagałam mu, bo bardzo chciałam już przejść do finału. Kusiła mnie wizja współżycia z kimś innym niż Dylan. To była potrzeba skosztowania czegoś nowego. Mama zawsze powtarzała, że należy próbować nowych rzeczy. Nie wiem czy do końca to miała na myśli, ale nie chce teraz o niej myśleć. Każda myśl prowadzi do wspomnień o niej. Ale podczas seksu nie wypada myśleć o zmarłych, więc oddałam się w ramiona Marka. Gdy rozpisalam rozporek jego spodni, ostatnią rzecz jaka nas od siebie oddzielała, w domu rozległ się płacz dziecka. Może Paul wyczuwał, że coś jest nie tak albo po prostu był to znak, bym się opamiętała i okiełznała swoje nieczyste pragnienia. Ale było już za późno. Zdjęłam spodnie Marka jednym szybkim ruchem i byliśmy już prawie pewni swojego następnego ruchu, gdy nagle zadzwonił telefon. Mój telefon. Zetknęłam na wyświetlacz. Dzwonił mój mąż.
![](https://img.wattpad.com/cover/148726146-288-k585475.jpg)
CZYTASZ
Tylko Nie Ty
RomanceJen niedawno wkroczyła w dorosłe życie i choć na chwilę zapomniała o starych rozterkach. Od dziecka wyobrażała sobie swoją przyszłość, ale nie spodziewała się że będzie ona powiązana z przeszłością. Z kolegą z klasy. Z kimś kompletnie nieodpowiednim...