13 października 2018
W końcu zadzwoniłam do Dylana. Umówiłam się z nim na spotkanie w parku niedaleko i mam nadzieję, że ta rozmowa nie zajmie nam zbyt wiele czasu, bo pogoda raczej mi nie sprzyja. Deszcz pada od kilku godzin, raz gęściej raz rzadziej, ale nie zraża mnie to. Chcę mieć tą rozmowę za sobą, bo temat naszego papierowego ślubu nie daje mi spać. Wyszłam z domu pół godziny przed czasem, bo trochę głupio byłoby się spotkać z Dylanem już na korytarzu. Muszę się psychicznie przygotować na rozpoczęcie tej rozmowy. Nie wiem jeszcze co dokładnie mu powiem i jakich użyje argumentów żeby go przekonać, ale jestem kreatywna więc na pewno coś wymyślę. W drodze do parku słuchałam zespołu Panice! At The Disco i ze zdziwieniem stwierdziłam, że znam już na pamięć tekst każdej piosenki. Ciężko mi jest znaleźć jakieś nowe piosenki, więc z czasem odnoszę wrażenie, że nie mam już czego słuchać. Wzdycham i wyciągam słuchawki z uszu. W parku wszystkie ławki są wolne, bo w taką pogodę raczej nikt tutaj nie spaceruje. Wypatrzyłam sobie ławkę pod drzewem, bo mimo że woda spływa po liściach, to wolę to niż siedzenie pod prysznicem. Rozglądam się na wszystkie strony i wypatruje Dylana. Powoli zaczynam się denerwować, ale nie mam zamiaru dać tego po sobie poznać. Będę twarda i tym razem postawię na swoim.
-Hej- słyszę za swoimi plecami, ale nie podskakuje z zaskoczenia. Wiedziałam, że zaraz się zjawi, więc odwracam się do niego twarzą w twarz i zauważam, że przeszedł przez trawnik zamiast iść drogą jak cywilizowany człowiek. Chyba koniecznie chciał mnie zaskoczyć. No cóż, chyba mu nie wyszło.
-Hej- mówię i wstaje z miejsca. Nagle straciłam ochotę na to, żeby siedzieć z nim twarzą w twarz. Jeśli będziemy spacerować, to przynajmniej będę miała okazję, żeby patrzeć wokół albo nawet na własne nogi, byle nie spojrzeć na niego. Jednak mimowolnie kątem oka na niego patrzę. Ma rozczochrane, mokre włosy, a jego okulary pokrywają krople deszczu, przez co mam wrażenie, że mnie nie widzi, choć doskonale wiem, że mi się przygląda. Pozatym oboje jesteśmy mokrzy i zaczyna mi się robić zimno, ale mamy dużo spraw do omówienia. Wiem, że jeśli ja się nie odezwę, to on nic nie powie, więc biorę sprawy w swoje ręce.- Chce tego cholernego rozwodu- oznajmiam, a jego twarz wykrzywia grymas. Po chwili jednak pojawia się na niej chytry uśmiech, którego szczerze nienawidzę.
-Po co znowu poruszasz ten temat skoro i tak nie masz nic do gadania?- mówi i rozsiada się na ławce tak jakby był u siebie. W dodatku na jego twarzy nie maluje się nawet cień zwątpienia, co wprawia mnie w złość.
-To moje życie więc jednak myślę, że mam dużo do powiedzenia- warczę. Chłopak wstaje z ławki tak samo szybko jak na nią usiadł i przybliża się do mnie tak bardzo, że dotykam plecami drzewa. Ta pozycja bardzo mnie krępuje, a co więcej jestem na niego wściekła, więc na jego miejscu nie zbliżała bym się tak blisko.
-Może i twoje życie, ale wiesz, że kiedyś to mąż miał władzę nad żoną i tak dalej? Uczyliśmy się przecież na historii- uśmiechnął się z kpiną, a ja wymierzyłam mu mocnego kopa w kroczę. Oczywiście nic z tego nie wyszło, bo chłopak ma lepszy refleks ode mnie i w ostatnim momencie przytrzasnął moją nogę swoimi kolanami i spojrzał na mnie cmokając z dezaprobatą.- Myślałem, że trochę bardziej szanujesz swojego męża- sarknął i rozluźnił uścisk, a ja ponownie stanęłam na obu nogach. Doskonale wiem o co mu chodzi.
-I tak nie masz komu wkładać- rzuciłam dizecinnym tekstem, ale nie mogłam się powstrzymać.
-Nie bądź tego taka pewna- mruknął. Wiem, że blefuje, bo jest ciotą ale nie chce się do tego przyznać.
-Daj mi ten pieprzony rozwód i rozejdziemy się w końcu- powiedziałam zirytowana. Mam dosyć głupich dyskusji. Chcę tylko rozwodu. Kolejnego papierka, który da mi wolność.
-Nope- rzucił i wyciągnął telefon. Po chwili nachyliłam się nad nim i zobaczyłam, że gra w jakaś głupią grę o smokach.
-NO JA PIERDOLE!- Nie wytrzymałam. wyrwałam mu telefon i wrzuciłam go do najbliższej kałuży, co nie było przemyślanym ruchem i pewnie jeszcze tego pożałuje, ale wkurwił mnie tą olewczą postawą.
-CO TY KURWA ROBISZ?!- krzyknął chłopak i pochylił się, żeby wyciągnąć telefon. Zaczął go wycierać, ale wątpię, że da się go jeszcze uratować. Mimo wszytko nie żałuję swojej porywczej reakcji, bo należało mu się.
-Daj mi ten rozwód, to już mnie więcej nie zobaczysz i nie będziesz musiał sobie co chwilę kupować nowych telefonów- uśmiechnęłam się do niego słodko, a on posłał mi wrogie spojrzenie. Przez chwilę myślałam, że udało mi się coś ugrać, ale chłopak uśmiechnął się tylko i sam wrzucił telefon spowrotem do kałuży.
-Jestem bogaty- oznajmił i ponownie usiadł na ławce całkowicie wyluzowany. Byłam tak zirytowana, że zaczęłam skakać w miejscu i wykrzykiwać wszytko to o czym w tej chwili myślałam. Dobrze, że nikogo nie ma w tym parku, bo uznaliby mnie za wariatkę. Nie twierdzę, że nią nie jestem, ale nie wszyscy muszą od razu o tym wiedzieć.
-Dobra- uspokajam się, przykładając palce do skroni.- Co mam dla ciebie zrobić, żebyś dał mi rozwód?- pytam. Jestem w stanie spełnić każde jego życzenie, byle dał mi spokój.
-Mam dużo życzeń i ciężko mi jest się zdecydować na jedno- mruczy, a ja ponownie zaczynam się denerwować.
-Nie wkurwiaj mnie bardziej niż to konieczne- uprzedzam, celując w niego palcem wskazującym. Chłopak z uśmiechem podnosi ręce do góry w geście poddania. Zamykam oczy i liczę do dziesięciu, a potem siadam a ławce obok chłopaka.- Jedna rzecz, którą mogę dla ciebie zrobić. Tylko nic związanego z hajsem, bo go nie mam- uprzedzam, choć doskonale wiem, że nie zażyczył by sobie nic z tych rzeczy, bo w końcu sam jest bogaczem, a moje pieniądze (a raczej ich brak) nie są dla niego niczym atrakcyjnym. Widząc, jak chłopak otwiera usta żeby coś powiedzieć, przerywam mu na wstępie i zakrywam mu usta dłonią.- Tylko niech to będzie realne życzenie, które jestem w stanie materialnym i psychicznym zrealizować- dodaje, a Dylan przewraca oczami i zabiera moją rękę ze swoich ust.
-Prześpij się ze mną- mówi, a ja wiem że nie żartuje. Zatkało mnie. Miało być realne i w sumie jest, ale czuję się trochę tak jakbym zaraz miała się sprzedać. Już dwa razy prawie się ze sobą przespaliśmy, ale wtedy to było co innego. Uznałam, że się zabawię skoro i tak nie mam większego wyboru w mężczyznach niż on, ale teraz kiedy mam przed sobą perspektywę wolności i zakochania się w kimś innym, wydaje mi się to niemoralne. Milczę jeszcze przez kilka minut, a potem sama nie wierzę w to co mówię.
-Ok.
CZYTASZ
Tylko Nie Ty
RomanceJen niedawno wkroczyła w dorosłe życie i choć na chwilę zapomniała o starych rozterkach. Od dziecka wyobrażała sobie swoją przyszłość, ale nie spodziewała się że będzie ona powiązana z przeszłością. Z kolegą z klasy. Z kimś kompletnie nieodpowiednim...