35.

8.9K 341 25
                                    

27 października 2018

Nie tak wyobrażałam sobie swoje życie. Dzisiaj minęły dwa tygodnie od mojego stosunku z Dylanem, więc postanowiłam zrobić test ciążowy. Odetchnęłam z ulgą, gdy wyszedł negatywny, ale postanowiłam na wszelki wypadek zrobić jeszcze jeden. Tym razem test był pozytywny, więc skołowana postanowiłam wyrzucić to gówno do kosza i w poniedziałek pójść do ginekologa. Mam wrażenie, że ostatnio wszyscy się ze mną drażnią. Nawet jebane testy ciążowe robią sobie ze mnie jaja.

29 października 2018

-Jest pani w drugim tygodniu ciaży- potwierdza moje najgorsze koszmary pani ginekolog, na poniedziałkowej wizycie. Tego, że jest to drugi tydzień akurat sama jestem w stanie się domyślić...

-Czy wszystko jest w porządku?- pytam, spoglądając na panią doktor, która ma nieodgadniony wyraz twarzy. Sam fakt, że włożyła mi sondę tam, gdzie niedawno Dylan wkładał swojego przyjaciela nieco mnie rozprasza.

-Jak najbardziej- mówi i przesuwa urządzenie, przez co się krzywię. Nie jest to tak przyjemne jak w czasie stosunku. Wręcz przeciwnie. Czuję się bardzo niekomfortowo. Cieszę się, że mama jest ze mną, bo sama bałam się pójść na to badanie. Pani ginekolog mówiła coś jeszcze, ale ja nie bardzo jej słuchałam, bo wpatrywałam się w ekran, na którym widniała maleńka kropeczka wielkości ziarenka maku. Po raz pierwszy naprawdę zdałam sobie sprawę z tego, że jestem za kogoś odpowiedzialna. Ciężar tej wiedzy mnie przygniatał. Pani Smith przepisała mi jakieś witaminy i umówiliśmy się na następną wizytę, na którą pójdę już sama. Moja mama nie odezwała się ani razu, gdy szłyśmy do samochodu, ale w drodze do domu powiedziała mi, że bardzo się cieszy i że mi pomoże. Może właśnie takich słów oczekiwałam, bo od razu się rozluźniłam. Teraz pozostaje tylko kwestia rozwodu z Dylanem.

Kilka godzin później

W końcu postanowiłam pójść do Dylana i jeszcze raz z nim porozmawiać. Nie mam zamiaru wspominać o tym, że noszę w sobie jego dziecko (no bo niby czyje), bo będzie jeszcze bardziej utrudniał nasze rozstanie (papierkowe rozstanie, bo emocjonalnie nic nas nigdy nie łączyło). Gdy zapukałam do drzwi wystarczyło poczekać kilka sekund, a chłopak już stał na progu. Spojrzałam na niego z politowaniem i bez słowa wepchałam się do jego mieszkania. Ruszyłam prosto na kanapę, gdzie rzuciłam torebkę i kurtkę. Otworzyłam swoją teczkę i wyciągnęłam z niej plik karteczek związanych z naszym rozwodem. Zrobię wszystko, żeby Dylan je podpisał, bo przygotowałam się dziś i nie chce żeby moje starania poszły na marne. Wzięłam ze sobą nawet długopis, choć przecież wiedziałam dokładnie, w której szufladzie chłopak je trzymał.

-Chodź tutaj- rozkazałam, a chłopak prychnął w reakcji na mój ton głosu. Z zaskoczoną miną usiadł obok mnie, ale zadowolenie znikło z jego twarzy, gdy zobaczył jaki dokument leży na stoliku kawowym.

-Nie podpiszę tego- oznajmił na wstępie i założył ręce pod piersi opierając się o oparcie kanapy.

-Obiecałeś- rzuciłam. Powoli zaczynam się denerwować.

-Skrzyżowałem palce kiedy nie patrzyłaś- prychnął niezbyt przekonująco, a ja popatrzyłam na niego tak jak się patrzy na trzyletnie dziecko gdy rozjeje sok na dywan.

-Ja dotrzymałam słowa- rzuciłam- A ty jesteś pizdą, bo nie potrafisz dotrzymać swojego- dodałam i spojrzałam na niego wyzywająco. Widać, że określenie go mianem ,,pizdy" wprawiło go w złość, którą usilnie stara się ukryć.

-Chciałem cię tylko przelecieć- westchnął, a ja nadal nie zmieniłam wyrazu twarzy, bo spodziewałam się takiego wyznania z jego strony.

-Skoro już przeleciałeś, to możesz dać mi święty spokój- powiedziałam i podsunęłam w jego stronę dokument. Chłopak wziął go do ręki i podarł na moich oczach, a ja wyciągnęłam z teczki następny i ponownie położyłam przed nim na stole. Jak już mówiłam, przygotowałam się bardzo dobrze na tą okazję.

-Mam ich dużo, a jeśli podrzesz wszystkie, to dodrukuje jeszcze wiecej- powiedziałam ze spokojem patrząc mu prosto w oczy. Siedzieliśmy tak przez chwilę i zastanawiałam się, co się teraz stanie. Dylan nie zrobił nic, żeby przerwać ciszę, więc ja postanowiłam się tym zająć. Wstałam z kanapy i ruszyłam prosto do kuchni, po dwie butelki wina. Oczywiście ja nie będę ich piła, tylko Dylan.

-Proszę- powiedziałam i nalałam mu pierwszy kieliszek- dla rozluźnienia atmosfery.

-Jeśli masz zamiar mnie upić, to powinnaś wiedzieć, że nic z tego- uśmiechnął się i wylał wino do roślinki, która stała na stoliku. Wiem, że to co teraz zrobię nie będzie miało żadnego sensu, ale muszę go jakoś przekonać do podpisania tych papierów. Dosłownie rzuciłam się na niego, powalając chłopaka na kanapę i zaczęłam go całować po wszystkich nagich częściach jego ciała- Co ty robisz?- spytał, ale nie protestował.

-Mam ochotę na seks- wyznałam i to wcale nie było kłamstwo, bo ostatnio jestem coraz bardziej napalona. Dylan słysząc to, zmienił naszą pozycję tak, że to ja byłam teraz pod nim.  Wiem, że chłopak jest teraz na głodzie, choć może już bzykał jakieś inne dziewczyny w tym czasie. Postanowiłam mieć to gdzieś i dobrze się bawić. Powiedziałam sobie, że to tylko chęć zaspokojenia mojej seksualnej potrzeby. Chłopak w pewnym momencie zaczął zdjemować ze mnie ubranie, a ja nie pozostałam mu dłużna i także zaczęłam go rozbierać. Po kilku minutach gry wstępnej oboje dyszeliśmy z wyczerpania i podniecenia. Zdziwiłam się, gdy Dylan zaczął robić mi malinkę na szyi. Uznałam, że lepiej będzie jej nie mieć, więc odepchnęłam od siebie chłopaka, który ze zdziwieniem malującym się na twarzy, spojrzał mi prosto w oczy.

-Nie chcę, żeby ktokolwiek ją zobaczył, bo zaczną zadawać niewygodne pytania- wyjaśniłam, choć nie wiem po co, bo on mi się przecież nie tłumaczył. Widać, że teraz jest zły i urażony, ale mam to gdzieś. Postanowiłam rozładować napięcie między nami i zaczęłam całować go po szyi, twarzy i klatce piersiowej. Nie reagował na żadną z moich zaczepek, więc spojrzałam na niego niezrozumiale, a on tylko odwrócił wzrok i usiadł spowrotem na kanapie, zostawiając mnie w pozycji leżącej. Nie wstałam, tylko zobaczyłam co chłopak teraz zrobi. Przez chwilę nad czymś gorączkowo się zastanawiał, a potem sięgnął po butelkę wina i pociągnął łyk. Zdziwiłam się, ale uznałam, że jeśli sam się upije, to nawet lepiej dla mnie. Powoli zaczęłam się spowrotem ubierać, a Dylan w tym czasie opróżniał butelki wina, które mu przyniosłam. Rozpraszało mnie odrobinę to, że jest nagi, ale postanowiłam to zignorować. Trochę szkoda, że jednak do niczego nie doszło, bo naprawdę mam ochotę na seks. Usiadłam obok chłopaka i postanowiłam zaczekać, aż porządnie się schleje. Może jest to odrobinę wredne z mojej strony, ale chcę być wolna i móc kiedyś wyjść za kogoś innego, kogo naprawdę pokocham.

Dwie godziny później

Dylan jest już porządnie napity, więc postanowiłam to wykorzystać. Podłożyłam mu pod nos papiery i powiedziałam, żeby się podpisał.

-Co to?- zapytał bełkotliwie, tak że ledwo go zrozumiałam.

-Zgoda na wywóz śmieci- rzuciłam pierwsze co mi przyszło do głowy.

-Podpisyławel taką w zessyłym tygodniu- wybełkotał, ale czuję, że mimo swojego upojenia alkoholowego, niedługo się zrozientuje co próbuje zrobić i nic nie wyjdzie z moejego planu.

-Nie dostali jej, więc musisz podpisać drugą- powiedziałam, a on wziął długopis do ręki i spojrzał na kartkę.

-Gdzie?- spytał, a ja pokazałam mu dokładnie palcem, w którym miejscu ma złożyć swój podpis. Poczułam dreszczyk emocji, gdy chłopak przyłożył długopis do kartki i powoli zaczął nim pisać swoje imię i nazwisko. Wyszło to trochę koślawe, ale myślę, że nikt się nie zorientuje.

-Dzięki- powiedziałam i z radości cmoknęłam go w policzek. Szybko zebrałam dokumenty ze stolika i włożyłam je do teczki, którą pozostawiłam na stoliku kawowym. Po chwili poczułam na sobie czyjeś dłonie. Obróciłam się w stronę Dylana i zobaczyłam w jego oczach pożądanie. Chciałam się z nim w jakiś sposób pożegnać, więc czemu by nie?
Już po chwili ponownie nie miałam na sobie ubrań, a chłopak mimo swojego upojenia alkoholowego, zaniósł mnie do swojej sypialni.

Tylko Nie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz