17 września 2018
W nocy Olivia spała spokojnie i nie obudziła nas ani razu, ale za to o szóstej nad ranem zaczęła po nas skakać i wołać o jedzenie.
-Mówiłem ci, że to był bardzo zły pomysł- warknął chłopak obok mnie i przekręcił się na drugi bok, tradycyjnie ściągając ze mnie kołdrę. Zirytowana rzuciłam w niego poduszką, na co prychnął z rozdrażnieniem i wyszłam z pomieszczenia, zabierając ze sobą Olivię.
-Co byś chciała dzisiaj zjeść?- spytałam, licząc na to, że jej życzeniem będą co najwyżej naleśniki.
-Spaghetti z sosem!- wykrzyknęła i wskoczyła na kanapę w salonie. Jest coś takiego jak spaghetti bez sosu? Przecież to sam makaron. A może to właśnie ten makaron się nazywa spaghetti? Chociaż z drugiej strony przecież to danie się tak nazywa... Stop. Nigdy nie umiałam gotować i nigdy nie będę dobra w te klocki, więc może lepiej nie przegrzewać mózgu.
-Myślę, że zrobię naleśniki- powiedziałam, a jej zapał znikł.
-Czemu nie będzie spaghetti?- spytała ze smutkiem, a ja modliłam się w duchu, żeby się nie popłakała. Musiałam coś szybko wymyślić, bo przecież nie zrozumie jeśli powiem, że po prostu nie chce mi się robić sosu ani pilnować makaronu, który zapewne bym rozgotowała. Należę raczej do ludzi, którym mama gotowała obiad.
-Zrobię spaghetti na obiad. Na śniadanie będą naleśniki- podobno w życiu trzeba być stanowczym. Mam nadzieję, że to się na mnie potem nie odbije.
-Mogę ci pomóc?- spytała dziewczynka, gdy przybiegła do kuchni. Szczerze mówiąc wolałabym, żeby dała mi spokój. To nie tak, że jej nie lubię, ale powoli zaczyna mnie irytować, a Dylan wcale nie ułatwia mi zadania.
-Przykro mi, ale nie- powiedziałam szybko- Możesz mi pomóc w inny sposób- dodałam na pocieszenie- Obudź swojego głupiego brata- rzuciłam, a ona w podskokach pobiegła do sypialni Dylana. W ciągu tego miesiąca zdołałam się przekonać, że Dylana wcale nie tak łatwo dobudzić, więc powinnam mieć wystarczająco dużo czasu, żeby przyrządzić naleśniki, zanim Olivia wróci do kuchni siać zamęt i zniszczenie.
Pół godziny później
Siedzieliśmy wszyscy przy stole i jedliśmy przyrządzone przeze mnie naleśniki, które wcześniej przyozdobiłam owocami. Z początku Dylan trochę się na mnie boczył, że nasłałam na niego Olivię, ale w końcu musiał mi wybaczyć. Na razie jest cicho i spokojnie, ale obawiam się, co będzie się działo jak już zjemy śniadanie. Dzieci są żywotne, a ja... no cóż- NIE. Jestem raczej typowym leniwcem i całymi dniami mogłabym oglądać Netflixa. Jak tak sobie myślę, że to dopiero początek pierwszego dnia opieki nad dzieckiem, a ja nie mam co z nią zrobić, to zaczynam żałować, że zaproponowałam pomoc pani Brown.
-Pierwsza!- wykrzyknęła dziewczynka i uniosła ręce do góry. Z początku nie wiedziałam o co jej chodzi. Dopiero po chwili zauważyłam, że jej talerz jest pusty. Chyba spodziewała się jakiejś pochwały z naszej strony, ale nic takiego nie nastąpiło.
-Chcesz jeszcze?- spytałam w zamian, a ona przecząco pokręciła głową. Co prawda dostała jedzenie najwcześniej z nas wszystkich, ale jak na razie zjadła najwięcej. Choć coś czuję, że Dylan za chwilę przekroczy skalę- A ty chcesz?- spojrzałam na chłopaka, który jadł powoli, uważając żeby się nie ubrudzić. Zignorował mnie, więc sięgnęłam po niedopitą szklankę wody i chlusnęłam mu na twarz. Chłopak zerwał się z krzesła i w pierwszej sekundzie chciał przekląć, ale przypomniał sobie o obecności młodszej siostry i postanowił choć przez chwilę grać przykładnego brata. Nie zmieniło to jednak faktu, że spoglądał na mnie z nienawiścią.- Chcesz?- spytałam z naciskiem, a on odwrócił się plecami do Olivii i pokazał mi środkowy palec. Prychnęłam pod nosem, bo od razu przypomniały mi się nasze rozmowy z gimnazjum. Zabrałam ze stołu wszystkie talerze, oprócz Dylana oczywiście i ruszyłam do kuchni w celu włożenia ich do zmywarki. Nie spodziewałam się rzecz jasna, że Dylan przyjdzie do mnie z butelką wody i wyleje mi wszystko na plecy. Pisnęłam, bo woda była zimna, najwyraźniej napełnił butelkę przed chwilą w łazience. Wkurzyłam się, więc sięgnęłam ręką do kranu w kuchni i napełniłam pierwszą z brzegu szklankę, którą miałam akurat pod ręką. Chlusnęłam nią na ślepo przez ramię, a Dylan na chwilę przestał wylewać na mnie zawartość butelki, zaskoczony moim posunięciem. Staliśmy naprzeciwko siebie i każde z nas czekało na jakiś ruch ze strony tego drugiego. Trwała cisza pełna napięcia, ale wojnę na polewanie się wodą przerwała Olivia, która wbiegła do kuchni krzycząc ,,Ja też chcę! Ja też chcę!'' co sprawiło, że wraz z Dylanem się zaśmialiśmy. Oczywiście spełniliśmy życzenie Olivii i po chwili cała nasza trójka była przemoczona, a kuchnia wyglądała jak po powodzi.
-Wy to sprzątacie- oznajmiłam z powagą i odłożyłam szklankę na blat.
-No chyba cię głowa boli- wybuchnął Dylan i uciekł do salonu, a Olivia nadal stała w miejscu i śmiała się z tego, że dorośli zachowują się jak... ona?
-W takim razie ty mi pomożesz- oznajmiłam i wręczyłam dziewczynce ścierkę i mop. Przykro mi, ale ktoś musi pocierpieć razem ze mną.
Tego samego dnia wieczorem
Olivia cały dzień ciągała mnie po domu z kąta w kąt i szukała najrozmaitszych rzeczy do zabawy. Wiadomo nie od dziś, że Dylan nie ma w domu nic poza swoim komputerem, konsolą itp. więc dziewczynka była raczej rozczarowana. Około południa miałam już dość zabawiania jej, więc podrzuciłam ją Dylanowi do pokoju i poszłam kupić do kiosku jakieś kredki i kolorowanki. Oczywiście chłopak miał do mnie o to problem, bo on przecież ,,pracuje.'' Cóż. Tylko pozazdrościć pracy, skoro nie robi nic poza klikaniem w klawiaturę.
-Czy tobie tak ciężko zrozumieć, że to jest teraz normalny zawód?- rzucił, gdy wróciłam ze sklepu. Chciał jak najszybciej pozbyć się dziewczynki ze swojej ,,pracowni komputerowej'' jak ja to w myślach nazywam.
-Tak. Granie na komputerze to faktycznie zawód marzeń. Każda kobieta chce mieć męża, który całymi dniami siedzi przed kolorowym ekranem i gra w gry, a wychodzi z pokoju dopiero wtedy kiedy zaczyna śmierdzieć- rzuciłam. Dylan może jeszcze nie był na tym etapie, ale wyobraziłam sobie jak staje się zarośniętym, śmierdzącym grubasem i chcąc nie chcąc przeszły przeze mnie ciarki.
-Tak się składa, że zarabiam przez jedno popołudnie więcej niż ty zarobisz w ciągu całego swojego życia- zadrwił.
-Zobaczymy ile będziesz zarabiał jak ci wyrzucę ten gówniany złom przez okno!- nienawidzę kiedy mnie poniża, a gdy to robi, to zawsze wywołuje kłótnie. Potem nie odzywamy się do siebie przez dłuższy czas, aż w końcu nadchodzi taka chwila, że w końcu trzeba coś powiedzieć.
-Taka jesteś mądra?- rzucił- Sprawdźmy jak szybko spłonie dorobek twojego życia- powiedział i wiem doskonale, że miał na myśli moją bezcenną kolekcję książek.
-Tylko spróbuj, to ci nogi z dupy powyrywam- oznajmiłam, a on nieprzejęty moimi groźbami uśmiechnął się drwiąco i wyrzucając uprzednio Olivię ze swojego pokoju, zamknął mi drzwi przed nosem. Choć wiedziałam, że tego nie widzi, to i tak wystawiłam w jego stronę środkowy palec. Jest najbardziej nieznośną istotą na świecie.
-Co mi kupiłaś?- spytała dziewczynka, która przez cały ten czas stała przede mną, a ja przypomniałam sobie, że jest jeszcze jedna nieznośna osoba w tym domu i nie jestem nią ja...
CZYTASZ
Tylko Nie Ty
RomanceJen niedawno wkroczyła w dorosłe życie i choć na chwilę zapomniała o starych rozterkach. Od dziecka wyobrażała sobie swoją przyszłość, ale nie spodziewała się że będzie ona powiązana z przeszłością. Z kolegą z klasy. Z kimś kompletnie nieodpowiednim...