2.

15.5K 424 27
                                    

Kilka dni później

Tak jak sobie obiecałam- przez ostatnie dni nie robię nic poza poszukiwaniem pracy. Przeglądam zarówno gazety (tak, wiem jakie to się wydaje starodawne) jak i Internet w poszukiwaniu ofert pracy dla początkującego fotografa. Nie myślałam, że z początku będzie aż tak ciężko coś dla mnie wyhaczyć, ale jestem dobrej myśli. Moja mama bardzo mnie wspiera i pomaga mi za dwoje bo mój ojciec oczywiście musi mi podcinać skrzydła.

-Wiedziałem, że nic z ciebie nie wyrośnie. Same są z tobą problemy. Już dwadzieścia lat na mnie żerujesz- dziś, tak samo jak co dzień od dwudziestu lat zaczął swoją durną gadkę.

-Ani grosza mi nie dałeś w ciągu tych dwudziestu lat, więc co ty do mnie pieprzysz?!- warknęłam ze złością, bo mam już szczerze dość tego starego dziada. Nie wiem co moja matka w nim widziała. Osobiście uważam, że zasługiwała na kogoś o wiele lepszego. Gdybym była na jej miejscu, to już dawno bym się z nim rozwiodła.

-A za wodę w której się kąpiesz to kto niby płaci? Za prąd którym sobie tego smartfona ładujesz? I za żarcie! Chyba nie sądzisz, że twoja matka?! Od dzisiaj nic nie jesz skoro nie umiesz na siebie zarobić!- znowu to samo. Stary chuj. Niedługo zacznie mi wypominać powietrze i liczyć rachunki za każdy wdech.

-Myślisz, że coś dla mnie znaczysz?- rzucam ze złością, przypomniawszy sobie wszystkie te kłótnie...- Czekam na dzień w którym zdechniesz!- warknęłam z nienawiścią. Przykro mi, ale taka jest prawda. Nie mogę się doczekać, aż się do niego uwolnię. A nie stanie się to dopóki jedno z nas nie zejdzie z tego świata. Niestety.

-Licz się ze słowami gówniaro!- warknął i uderzył mnie w twarz. Norma. Nawet łzy mi już z oczu nie lecą. Kiedyś bolało. Nie fizycznie, lecz psychicznie. Teraz już nic mnie nie rusza.

Moja matka już się nawet nie wtrąca. Kiedyś to robiła, ale teraz i tak nic już nie wskóra. Ja po prostu w takich chwilach mam wyjebane, zakładam słuchawki i wychodzę z domu szukać szczęścia gdzieś indziej, bo wiem, że tutaj go nie znajdę.

- Hej Katie- zadzwoniłam do swojej koleżanki, którą tak szczerzę traktuje raczej jak odskocznię od wszystkiego niż jak przyjaciółkę. Ona zawsze ma na wszystko czas, bo nauka kompletnie jej nie interesuje. Poza tym jest jedynaczką i ma bogatych rodziców, więc nawet nie bardzo musi się o cokolwiek martwić. Umówiłyśmy się za godzinę na rynku, więc akurat zdążę dojechać. Oczywiście nie mam jeszcze auta, bo na nie sobie nie zarobiłam, a ojciec mi przecież nie kupi, bo jest jebanym chujem, więc muszę się tłuc przez pół miasta komunikacją miejską.

Pięć godzin później

Muzyka w klubie gra tak głośno, że powoli zaczyna mnie boleć głowa, ale postanawiam to zignorować. Muszę jakoś odreagować dzisiejsze popołudnie, a nie chcę tego robić z alkoholem. Wolę sobie potańczyć. Poza tym najwyższa pora znaleźć sobie jakiegoś chłopaka. Jak do tej pory nie miałam ani jednego, a przecież nie młodnieje. Moja babcia powoli załamuje ręce, a ja nie chcę zostać starą panną z dziewięcioma kotami (jak miałam 15 lat, to myślałam, że chcę ale jednak zmieniłam zdanie). Tańcząc z Katie ukradkiem rozglądam się wokół siebie w poszukiwaniu jakiś przystojniaków. Oczywiście wygląd to nie wszystko, ale jak wiadomo jest to pierwsza rzecz, która przyciąga naszą uwagę.

-Katie- mruknęłam dziewczynie na ucho- Patrz jaki przystojny blondyn- dodałam konspiracyjnie- W sam raz dla ciebie- zaśmiałam się wrednie i wystarczyło tylko spojrzeć na jej minę, żeby zrozumieć o co chodzi. Dziewczyna od zawsze nienawidzi blondynów, bo mówi, że ,,nie widać im brwi.'' Ona sama jest blondynką i całe życie narzeka na to, że musi malować brwi dzień w dzień, bo inaczej wygląda jak gówno. Ja mam to szczęście, że mam czarne włosy i nie musze się malować w ogóle. Nienawidzę makijażu.

-Skoro ci się tak podoba to sama go sobie weź- odbija pałeczkę i zapomina o tym co przed chwilą mówiłam. Cały czas jej dogryzam, bo nie rozumiem jak można mieć wymagania typu ,,ma mieć brązowe włosy i niebieskie oczy bo inaczej nie będę go chciała choćby mnie kochał ponad życie.'' No jak dla mnie to właśnie tak wygląda...

-A żebyś wiedziała że go ,,sobie wezmę''- mówię udając ton jej głosu i odchodzę w stronę blondyna. Wygląda na tlenionego ale co mi szkodzi. Ślubu z nim nie biorę.

-Hej- mówię. Mogłam wymyślić coś lepszego, na przykład ,,twoje plecy mnie pociągają, więc podeszłam'' ale na to już za późno. Chłopak odwrócił się do mnie i z bliska zauważyłam, że nie powala urodą, ale sprawia wrażenie przyjaźnie nastawionego do ludzi. Poza tym jak to ludzie mawiają... W nocy wszystko wydaje się piękne- czy jakoś tak to szło.

-Cześć piękna- mówi. Słabe, ale niemniej miło. W końcu nie mam na sobie makijażu. Istnieje też opcja, że facet jest pijany, w dodatku jest ciemno...

-Napijemy się czegoś?- pytam choć wcale nie mam na myśli alkoholu. Przynajmniej nie dla mnie. Nienawidzę alkoholu, bo w rodzinie było go za dużo...

-Z miłą chęcią- mówi chłopak i kładzie dłoń na moich plecach, a potem prowadzić przez tłumy do barku. Czułam się trochę niekomfortowo, ale jakoś przeżyłam. Gdy doszliśmy do barku, widziałam, że chłopak otwiera usta, żeby zamówić dla nas jakiś alkohol (no bo niby co innego), ale szybko mu przerwałam i poprosiłam po prostu o wodę dla siebie. Tandetnie ale przynajmniej zdrowo.

-Jestem Jen- przedstawiłam się po chwili, a chłopak odstawił swojego drinka i pocałował mnie w dłoń.

-Will- mówi i powraca do picia swojego napoju. Wydaje się szarmancki, ale tacy są najgorsi. Najwięksi krętacze i oszuści. Nie będę go oceniać po pierwszych dziesięciu minutach znajomości, ale już wiem, że więcej go nie zobaczę. Nudzi mnie jego osoba i wydaje mi się taki nijaki. To kompletnie nie mój typ faceta. Mój typ, to zazdrosny bad boy, ale nie chorobliwie zazdrosny, tylko tak w sam raz. Opiekuńczy, ale też nie przesadnie... Już wiem dlaczego nie mam faceta. Mam chyba zbyt duże wymagania. I tak źle i tak niedobrze. Mnie nie dogodzisz.

Tylko Nie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz