Następnego dnia
9 sierpnia 2018r.Mam nadzieję, że dziś nie będziemy z Dylanem robić nic co wiąże się z projektowaniem domu, bo jestem już tym zmęczona. Wczorajsze projekty basenów całkowicie mnie wykończyły, bo było ich o wiele za dużo. Dziesiątki, a nawet setki i tysiące kombinacji, a ja chciałam tylko zwykły prostokątny basen.
W nocy przed zaśnięciem dużo myślałam o tej umowie, o której powiedział mi Dylan. Nie rozumiem dlaczego rodzice to przede mną ukryli, ale postanowiłam im o tym nie wspominać. Dam im jeszcze szansę na rehabilitacje, a jeśli aż do dnia ślubu nie wspomną o tym ani słowem- zrobię awanturkę.
Gdy się przebrałam i zeszłam na dół do kuchni, na stole czekało już na mnie śniadanie zrobione przez mamę. Nie chciało mi się robić nic na własną rękę, więc cieszę się, że coś mi zostawiła. Zasiadałam już do jedzenia, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Byłam pewna, że to Dylan ale okazało się, że to Mark. Przywitałam go z szerokim uśmiechem na ustach i zaprosiłam go do środka.-Co tak wcześnie?- rzuciłam i gestem zaproponowałam chłopakowi herbatę. Mark przytaknął, więc zabrałam się za zrobienie dla nas napojów, podczas gdy on z zaciekawieniem się we mnie wpatrywał.
-Chciałem cię w końcu odwiedzić, a nigdy nie mam na to czasu, więc pomyślałem, że jak dzisiaj wcześniej wstanę, to jakoś uda mi się ciebie zastać w domu. No i miałem rację- uśmiechnął się pod koniec swojej wypowiedzi i przejął ode mnie swoją herbatę. -Opowiadaj co u ciebie słychać- polecił. Mark ma to w naturze, że nigdy nie pyta, tylko rzuca zdania twierdzące niczym tezy do obalenia lub potwierdzenia. Jest jedyny w swoim rodzaju i jest moim najlepszym przyjacielem. Jest też bardzo wysoki, bo mierzy ponad dwa metry wzrostu, ale zawsze było tak, że był jedną z najwyższych osób w swojej szkole, więc już się przyzwyczaiłam do tego, że nigdy się nie skurczy.
-U mnie nic ciekawego, poza tym, że w sobotę wychodzę za mąż- mruknęłam, a on zakrztusił się, a potem wypluł zawartość swoich ust z powrotem do kubka. Dla bezpieczeństwa odłożyłam swój napój i spojrzałam na niego z niezrozumieniem.
-Kim jest ten pechowy nieszczęśnik?- zapytał w końcu, a ja zmroziłam go wzrokiem.
-Dylan Brown- rzuciłam. Mark i Dylan nigdy się nie lubili, choć znali się tylko z widzenia i nigdy ze sobą nie rozmawiali. Nie rozumiem relacji między chłopakami. Ba. Ja w ogóle nie rozumiem chłopaków.
-Jak to się w ogóle stało?- zapytał i zaczął niekontrolowanie wymachiwać rękami- Przecież nawet z nim nie chodziłaś ani nic. No, chyba że chodziłaś ale nic nam o tym nie powiedziałaś- spojrzał na mnie z wyrzutem, a ja wiedziałam już, że albo wyznam mu całą prawdę, albo nie wyjdę z tego pomieszczenia żywa. Zaczęłam opowiadać Markowi co i jak, a on nie mógł do końca uwierzyć w moje słowa.
-Takie rzeczy się nie zdarzają w prawdziwym życiu- stwierdził- Wkręcasz mnie i tyle- dodał po chwili i spojrzał na mnie badawczo.
-Uwierz mi, chciałabym żeby to był tylko prank- rzuciłam i wróciłam do jedzenia swojego śniadania, które swoją drogą straciło smak.
-To nie wychodź za niego- rzucił krótko i wzruszył ramionami tak jakby to było takie proste.- Jeśli chcesz, to możesz wyjść za mnie a ja za ciebie spłacę te długi- powiedział to, żeby mnie rozweselić i na swój sposób wesprzeć, za co byłam mu wdzięczna.
-Nie jest wcale tak najgorzej- stwierdziłam po namyśle.- Może i nie darzymy siebie miłością, ale lubię go i jakoś się dogadujemy więc może z czasem coś z tego będzie- powiedziałam i sama bardzo mocno chciałam w to wierzyć.
-Ale jednej rzeczy nie rozumiem- powiedział i przetarł dłonią oczy- Dlaczego kurwa nie dostałem jeszcze zaproszenia na ślub?
Godzinę później
Przed chwilą odprowadziłam Marka do bramy i pożegnałam się z nim, bo zobaczę go zapewne dopiero w sobotę. Nie chciałam zapraszać nikogo na ten ślub ale Mark ma rację z tym, że powinnam połączyć swoje stare życie z nowym. Muszę jeszcze zaprosić dziewczyny, które na pewno mnie zabiją za to, że zrobiłam to tak późno. Na pewno będą narzekać na to, że nie mają żadnej dobrej sukienki na tę okazję. Już ja je dobrze znam.
Właśnie wycierałam blat w kuchni, gdy nagle ktoś wszedł do domu. Pomyślałam, że to Mark.-Zapomniałeś czegoś?- spytałam ze śmiechem i odwróciłam się w stronę drzwi. Okazało się, że stoi tam Dylan, od którego wieje chłodem jeszcze bardziej niż zwykle.
-Fajnie się zabawiasz przed ślubem- stwierdził sztywno, a ja nadal nie wiedziałam o co mu chodzi.- Zawsze wiedziałem, że Mark ci się podoba ale teraz bierzesz ślub, więc radzę ci zakończyć ten romans- rozkazał, a ja z opóźnieniem zrozumiałam jego słowa. Zaśmiałam się głośno, analizując to co powiedział i popatrzyłam na niego jak na idiotę.
-Mark to nadal tylko i wyłącznie mój najlepszy przyjaciel- uspokoiłam go, choć nie wiem jaką to Dylanowi robi różnicę. Przecież my się nawet nie kochamy, a gdybym kochała innego, to miałby w to wyjebane. No chyba że jednak gdzieś w głębi duszy jest zazdrosny. Jak tak sobie teraz myślę dlaczego Dylan i Mark za sobą nie przepadali, to do głowy przychodzi mi tylko zazdrość. A że nic innego ich nie łączyło, oprócz mnie, to już wiadomo o co ta zazdrość. Nie jestem jakąś zadufaną w sobie księżniczką, ale na chwilę obecną nie mam innego wyjaśnienia i szczerze przyznam, że to fajne uczucie gdy ktoś jest o ciebie zazdrosny. Wtedy wiesz, że w jakiś sposób mu na tobie zależy. Ale chorobliwa zazdrość też nie jest dobra. Wszystko jest dobre, ale z umiarem i należy o tym pamiętać.- Co więcej zaprosiłam go na ślub, więc musisz go jakoś zaakceptować, bo on od zawsze był w moim życiu i już zawsze w nim pozostanie- zapewniłam, a chłopak spojrzał na mnie zmieszany.
-Może lepiej już jedźmy- zmienił temat Dylan. Oczywiście byłam cholernie ciekawa gdzie dziś pojedziemy, więc wyciągnęłam od chłopaka informacje, że będzie mi potrzebny strój kąpielowy. Byłam pewna, że jedziemy nad jezioro albo coś w ten deseń i nie pomyliłam się. Pojechaliśmy nad jezioro, ale wokół nas nie było ani jednej żywej duszy.
-Czemu nikogo tutaj nie ma?- spytałam rozglądając się wokół. Było naprawdę pięknie, a teren wokół jeziora był bardzo zadbany.
-To prywatne jezioro- rzucił tylko i zaczął się rozbierać.
-Czyje?- spytałam. Bałam się, że dostaniemy mandat z przebywanie na czyimś terenie, choć wiem, że Dylan nie miałby problemu z zapłaceniem go.
-Oczywiście, że moje- po tych słowach chłopak rzucił się biegiem do wody, a ja zdejmując sukienkę poszłam w jego ślady.
CZYTASZ
Tylko Nie Ty
RomanceJen niedawno wkroczyła w dorosłe życie i choć na chwilę zapomniała o starych rozterkach. Od dziecka wyobrażała sobie swoją przyszłość, ale nie spodziewała się że będzie ona powiązana z przeszłością. Z kolegą z klasy. Z kimś kompletnie nieodpowiednim...