23.

9.7K 372 6
                                    

16 września 2018

Dziś niedziela, więc razem z Dylanem udaliśmy się na obiad do jego rodziców. Nie są zbyt religijni ale chyba po prostu tak już jest, że niedziela to najlepszy dzień na rodzinne dramaty przy stole. Alex Brown z opowiadań Dylana z dzieciństwa prezentowała się raczej nieciekawie ale w rzeczywistości była miłą kobietą. Wizję super teściowej psuł tylko fakt, że to ona zadbała o najdrobniejsze szczegóły w umowie, przez co nie mam się teraz jak wykręcić. Nie powiem, że mnie to nie zniechęciło, bo bym skłamała, tak więc przez większość kolacji w ogóle się nie odzywałam. Jedynie przysłuchiwałam się rozmową Dylana z jego ojcem. David Brown jako poważny biznesmen budził raczej respekt, ale teraz trzymając na kolanach małą Olivię, siostrę Dylana, którą wcześniej widziałam na weselu, niczym nie wyróżniał się spośród miliona innych ojców na świecie. Może to i dobrze, że miałam okazję poznać ich z tej strony, bo teraz przynajmniej nie będę się już zastanawiać jak wyglądał dom rodzinny mojego męża. Alex zagadywała mnie co jakiś czas o pierdoły, ale pomrukiwałam tylko krótkie odpowiedzi, więc po chwili zostawiła mnie w spokoju, bo chyba zrozumiała, że nie mam dziś ochoty na żadne zwierzenia. Przyglądałam się w milczeniu jak mała Olivia wpatruje się w starszego brata z podziwem i co chwilę zerka w moją stronę, ale chyba nie miała odwagi do niego podejść. Zdziwiło mnie to nieco, ale nie miałam zamiaru tego w żaden sposób komentować. Dziewczynka jest o piętnaście lat młodsza od swojego brata co na pewno miało wpływ na ich relację. Z racji tego, że Dylan zawsze był rozpieszczonym i rozpuszczonym dzieckiem, to z pewnością nie lubił się dzielić, a gdy pojawiła się Olivia, musiał nauczyć się odrobiny pokory. Najwyraźniej mu się nie udało, bo zawsze gdy wspominałam o jego młodszej siostrze zbywał mnie jakimś głupim tekstem, albo mówił, że ma ją gdzieś. To nie tak, że go za to potępiam, bo sama nienawidzę swojej siostry, ale ja mam przynajmniej jakiś powód, a on po prostu coś sobie ubzdurał i trzyma się na dystans. Po dziewczynce jednak widać, że jest bardzo ciekawa jego osoby, a z czasem zerka także na mnie, co zaczyna mnie wprawiać w zakłopotanie. Mam nadzieję, że Olivia nie pójdzie w ślady brata, bo będzie największą suką w mieście. Po chwili rozmyślań moją uwagę przykuła rozmowa Dylana z ojcem.

-Nie ma mowy- powiedział chłopak stanowczo, a ja plułam sobie w brodę, że nie słuchałam ich jeszcze przed chwilą, tylko myślałam o niebieskich migdałach.

-Nikt inny nam nie może pomóc w tej sytuacji- powiedziała moja teściowa, a ja od razu przerzuciłam na nią swoje badawcze spojrzenie.

-Zatrudnijcie kogoś- Dylan wzruszył ramionami i powrócił do jedzenia swojej kolacji. Mój talerz w ogóle nie zmienił swojej zawartości od kiedy został przede mną postawiony. Jakoś nie miałam ochoty na jedzenie.

-Gdyby chodziło o opiekę nad psem to może byśmy kogoś znaleźli, ale tutaj chodzi o twoją siostrę. W jedną noc nie znajdziemy dla niej wykwalifikowanej opieki z dobrą opinią. Potrzebujemy kogoś zaufanego- powiedział pan Brown z naciskiem na ostatnie zdanie. Czuję, że robią to wszystko specjalnie. Chcą sprawdzić do jakiego stopnia jestem w stanie się poświęcić, ale na razie mam zamiar udawać, że nadal nie wiem o co chodzi. Nie chcę się wtrącać między Dylana, a jego rodziców.

-Gdyby chodziło o opiekę nad psem, to bym się zgodził- podsumował chłopak oschle, a ja zobaczyłam jak w oczach dziewczynki pojawiają się łzy. Miała dopiero pięć, albo sześć lat, bo nie znam jej dokładnej daty urodzenia, ale mniej więcej rozumiała o co chodzi i chyba zauważyła już, że Dylan nie pała do niej sympatią. Nie lubię dzieci, ale zrobiło mi się jej szkoda, bo przecież nie robi niczego złego.

-Mogę się nią zająć- wzdycham bez większego przekonania. Miałam wrażenie, że Dylan swoim spojrzeniem wypali we mnie dziurę, ale postanowiłam go zignorować. Mała Olivia spojrzała na mnie z zaciekawieniem malującym się w jej błyszczących oczach, a już po chwili znalazła się na moich kolanach, przytulona do mojej szyi. Chyba nie mam już wyjścia. Zawsze myślałam, że nie chcę mieć dzieci, bo wszystkie jakie znałam były wkurzające i nie do zniesienia, ale gdy zaczęłam dojrzewać, uznałam, że chcę mieć kiedyś własne dzieci, żeby wychować je lepiej niż inni. Może to bardzo głupia i naiwna wizja, ale wiem, że coś takiego jest możliwe, bo jedna z moich ciotek ma córeczkę aniołka. Przysięgam, że ta dziewczynka, to było jedyne dziecko na świecie, które od razu polubiłam i nigdy mnie nie drażniło. Jeśli kiedyś będę miała dzieci, to chciałabym je właśnie tak wychować.

-Cudownie- pani Alex uradowana klasnęła w dłonie, a David Brown zatarł ręce z uciechy. Rodzina wariatów. Albo raczej spiskowców.

-Nie będzie nas tydzień, więc mam nadzieję, że nie zaplanowałaś sobie nic ważnego na ten czas- powiedział mój teść z niezbyt wielkim przejęciem, bo wszyscy przecież doskonale wiemy, że nie obchodziło go cudze życie osobiste, podobnie jak Dylana. Jak widać to prawda, że niedaleko pada jabłko od jabłoni.

-Na szczęście nie- mruknęłam. Miałam zamiar w tym tygodniu wrócić do pracy, ale chyba już nawet nie mam dokąd wracać.- Miałam zamiar wykorzystać ten czas na szukanie pracy, więc Olivia nie będzie mi przeszkadzać- nagięłam nieco prawdę, ale zdałam sobie sprawę z tego, że szukanie nowej pracy nie należy wcale do najgorszych pomysłów.

-Po co ci praca?- spytała moja teściowa i spojrzała na mnie jak kosmitę z innej galaktyki. Jeśli myśli, że mam zamiar zostać rozpieszczoną królewną na cudzym utrzymaniu, to się rozczaruje.

-Mam zamiar sama na siebie zarabiać- ucięłam temat, a wszyscy przy stole poza mną i Olivią, którą pewnie nawet nie rozumie o czym mowa, lekko się skrzywili. Wiem, że Dylan na pewno jeszcze poruszy ze mną ten temat na osobności, ale będę twarda. Powiedział mi niedawno, że przy nim też będę mogła się rozwijać zawodowo i nie mam zamiaru tak łatwo odpuścić. Chcę coś w życiu osiągnąć, a nie tylko zmywać naczynia po obiedzie. To nie ten wiek.

-To może ja spakuję kilka rzeczy Olivii- powiedziała pani Brown i pospiesznie wstała od stołu, aby udać się do pokoju dziewczynki. Olivia równie szybko zeskoczyła z moich kolan i pobiegła za matką do pokoju. Bałam się, że teraz gdy jesteśmy sami pan Brown poruszy temat mojego ojca, ale nic takiego się nie stało. Siedzieliśmy w ciszy i czekaliśmy na powrót pani domu, która chyba spakowała do torby pół szafy, bo nie mogłam jej unieść. Skończyło się tak, że to Dylan zaniósł ją do samochodu, a ja poprowadziłam do wyjścia małą Olivię. Czekała mnie z pewnością niezapomniana przygoda, ale przede wszystkim kłótnia z Dylanem. Wiem już, że na pewno będzie gorąco, bo chłopak całą drogę do auta zaciskał ręce w pięści i nawet nie pożegnał się z rodzicami. Wiem, że to wszystko nie tak miało wyglądać, ale może wyjdzie mu to na dobre, w końcu to jego rodzona siostra.

-Od razu mówię, że ja umywam ręce- powiedział chłopak, gdy usiadł już za kierownicą, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że przez tydzień będę się musiała zająć dzieckiem, a nie lalką Barbie. Mam nadzieję, że jest grzeczna.

-Żadna nowość- stwierdziłam, a Dylan prychnął pod nosem i odjechał spod domu swoich rodziców.

Tylko Nie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz