16.

9.5K 362 1
                                    

17 sierpnia 2018r.
To już piąty dzień pobytu we Włoszech, a ja i Dylan nadal śpimy w osobnych pokojach. Nie chciałam jeszcze wchodzić z chłopakiem w tak bliskie relacje. Musi sobie zasłużyć. Gdy spacerujemy po ulicach Rzymu i naprzeciwko nas idzie jakaś dziewczyna, to Dylan zamiast patrzeć jej w twarz (byłoby świetnie gdyby w ogóle na nią nie patrzył) wgapia się prosto w jej dekolt. Niesamowicie mnie to wkurwia i za każdym razem gdy tak robi, zwracam mu uwagę, ale to nic nie daje, bo za chwilę znowu robi to samo. Zaczynam sądzić, że robi to specjalnie, żeby mnie wkurzyć, albo wzbudzić we mnie zazdrość. Szczerze mówiąc udało mu się osiągnąć zamierzony efekt, ale na pewno się do tego nie przyznam. Postanawiam się wręcz zemścić. Mam ku temu wiele okazji, bo to, że jest gorąco i większość mężczyzn chodzi bez bluzek tylko ułatwia mi zadanie. Widzę kątem oka jak Dylan za każdym razem, kiedy spoglądam na gołą klatę innego chłopaka zaciska szczękę. Satysfakcjonuje mnie to, nie powiem, że nie.
Czasami chciałabym, żeby szczerze wyznał, że jest zazdrosny, niż żeby się mścił, albo dogadywał. Wiem, że jest typem człowieka, który woli umrzeć niż przyznać się do własnych uczuć, ale moim zdaniem jest to jedna z jego najgorszych cech. A z tego co widzę- ma ich o wiele więcej...

-Jakie plany na dziś?- spytałam chłopaka wchodząc do kuchni. Dylan nawet nie podniósł na mnie wzroku znad ekranu swojego telefonu, a jedynie wzruszył ramionami. Jego humorki są nie do przewidzenia.- Aha- wymamrotałam obojętnie i zaczęłam udawać, że w ogóle go tutaj nie ma. Wyciągnęłam z szafek wszystkie składniki, których potrzebowałam do zrobienia naleśników. Będę dziś wredna i zrobię porcję tylko dla siebie. Nie mam zamiaru mu sługiwać. Zachowuje się jak niewdzięczny gówniarz, który myśli, że wszystko mu wolno. Otóż nie.

-Możesz mi zrobić kakaowe- powiedział chłopak, nadaj pisząc coś na telefonie.

-Ręce ci z dupy wyrosły?- warknęłam- Jesteś wystarczająco duży, więc sam sobie zrób.- Powiedziałam i zaczęłam chować niepotrzebne mi już rzeczy do szafek.

-Ojej- powiedział zadziornie- Księżniczka strzela focha- rzucił z udawanym przejęciem i wreszcie podniósł głowę znad swojego telefonu, żeby posłać mi nieszczery uśmiech. Nie wytrzymałam. Rzuciłam w niego mąką, którą akurat miałam w ręce. Nie była zamknięta, więc zanim zdążyła dolecieć do Dylana i walnąć go w głowę, wysypała się na połowę kuchni. W pomieszczeniu zapadła cisza, a ja i Dylan wpatrywaliśmy się w siebie wrogo.

-Jak tak ma wyglądać nasze małżeństwo to ja chcę rozwodu- westchnął i wstał z miejsca, ostrożnie zasuwając krzesło. Nie wiem po co się tak wysila skoro i tak wszędzie wokół jest już syf.

-Chętnie ci go udzielę- warczę i zabieram z blatu swoje naleśniki. Szybkim krokiem wyszłam na balkon i postanowiłam spożyć tam w spokoju swój posiłek. Niech sam sobie sprząta tą kuchnię. Z resztą na co ja liczę? Pewnie już zadzwonił po sprzątaczkę.

Codziennie nasze relacje wyglądają inaczej. Jednego dnia jesteśmy dla siebie mili i wręcz liżemy sobie nawzajem dupy –nie dosłownie- a innego dnia jest tak jak dziś. Nasze kłótnie biorą się znikąd i jakoś tak samo wychodzi, że potem się do siebie nie odzywamy. Raz miał na mnie focha i kazał mi spierdalać, bo nie upiekłam ciasta, które mu obiecałam. On jest strasznie dziwny i nigdy go nie zrozumiem. Ja w ogóle nie rozumiem facetów. Od zawsze miałam lepsze kontakty z chłopakami niż z dziewczynami, ale nigdy ich nie rozumiałam. Może właśnie dlatego tak bardzo mnie do nich ciągnęło. Bo próbowałam ich rozgryźć. Jak widać nie wyszło.

Pół godziny później

Nadal siedzę na balkonie i myślę. Kilka minut temu słyszałam jak Dylan z kimś rozmawia, ale nie potrafiłam stwierdzić czy była to rozmowa telefoniczna czy na przykład ze sprzątaczką. Swoją drogą takowa kobieta na pewno się zdziwiła jak zobaczyła ten Armagedon w kuchni. Po chwili moje rozmyślanie przerwał dźwięk odsuwanych drzwi na balkon.

-Idę wieczorem na imprezę- oznajmia, a ja unoszę kciuk w górę, żeby pokazać mu jak bardzo mam w to wyjebane.- Mam tutaj znajomych- kontynuuje- i chciałbym żebyś ich poznała- dodaje, co bardzo mnie zdziwiło.- Idziesz czy zostajesz?- pyta z westchnieniem, bo nadal milczę. W sumie nie chce mi się tutaj samej siedzieć, więc chyba nie mam innego wyjścia jak tylko ubrać się i iść na tą całą imprezę.

Późny wieczór

Od jakiegoś czasu jestem już na domówce u znajomego Dylana. Przyznam szczerze, że facet ma zajebistą chatę i sama chciałabym w takiej zamieszkać. Postanawiam jednak nie zdradzać się z tym, że pierwszy raz w życiu widzę taki dom i udaję, że nie robi on na mnie żadnego wrażenia.

-Jak się bawisz?- pyta po angielsku gospodarz. Szkoda, że nie znam Włoskiego, bo to naprawdę piękny język, ale co ja poradzę, że nie bardzo byłam skłonna do nauki? Chłopak wydaje się bardzo miły i całkiem dobrze mi się z nim rozmawia. Mam wrażenie, że spędził ze mną większość imprezy, podczas gdy ma do wyboru jeszcze co najmniej ze stu innych gości. Wypiłam dzisiaj już za dużo alkoholu, więc teraz piję tylko soki i wodę. W pewnym momencie przeprosiłam swojego towarzysza i spytałam gdzie jest toaleta. Chłopak powiedział, że zaprowadzi mnie, bo zanim wyjaśni mi jej położenie, miną lata. Zaśmiałam się, ale uwierzyłam mu, bo dom był naprawdę ogromy i sama bym się chyba zgubiła.

-Dzięki- powiedziałam z uśmiechem i weszłam do środka. Toaleta była niemniej okazała niż reszta domu. Kran i różne inne zdobienia były zrobione ze szczerego złota, a ja zdałam sobie sprawę z tego z kim mam do czynienia. Mój mąż jest bardzo wpływowym człowiekiem i jak widać ma równie wpływowe znajomości. To po prostu tak działa, że jak masz kasę to możesz wszystko. No dobra. Może nie wszystko. Miłości nie kupisz. Chociaż w sumie Dylan mógł mnie kupić.
I w tym momencie coś we mnie drgnęło.
ON MNIE KUPIŁ! To dlatego ojciec nie chciał, żebym zobaczyła jak mój teść przekazuje mu jakieś pieniądze. MÓJ OJECIEC MNIE SPRZEDAŁ! Dlaczego kurwa płacili mu za takie rzeczy na weselu, skoro tam było przecież mnóstwo świadków?!
Ale zanim zadałam sobie w myślach to pytanie, już znałam na nie odpowiedź. Bali się, że ucieknę sprzed ołtarza i ślubu nie będzie. Dlatego zapłacili mojemu ojcu dopiero wtedy gdy byłam już panią Brown. KURWA.
Stop. Postanowiłam się nie denerwować. To tylko niepotwierdzone informacje. Wszystko wskazuje na to, że tak było, ale nie ma co wpadać w panikę. Może to wcale nie było tak...
Moje rozmyślania przerwała mi bardzo głośna rozmowa na korytarzu. Zapominając o swoich potrzebach uchyliłam drzwi i ujrzałam Dylana, który krzyczy na swojego bogatego kolegę. Nastawiłam uszu i wbrew wszelkim zasadą kultury zaczęłam ich podsłuchiwać. Rozmawiali niestety po Włosku, więc wychwytywałam tylko co drugie słowo. Trzeba było chodzić na to kółko z językami obcymi. Teraz żałuję, że przez te wszystkie lata nauki nauczyłam się jedynie ściągać.
Słowa wypowiedziane przez mojego męża oraz mimika jego twarzy świadczyły o tym, że jest zły. Bardzo zły. Postanowiłam nie dopuścić do dalszej kłótni, więc jak gdyby nigdy nic wyszłam z łazienki. Obaj natychmiast zmienili swoje postawy i spojrzeli na mnie zaniepokojeni.

-Coś się stało?- spytałam głosem niewiniątka.

-Nie- powiedział Dylan.- Wychodzimy- dodał, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.

Tylko Nie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz