Epilog

14.1K 321 92
                                    

Rok temu rozstałam się z Dylanem. Nie potrafiliśmy wspólnie poradzić sobie ze śmiercią naszego drugiego dziecka. Z początku Dylan nie okazywał żadnych uczuć, tak jakbym nigdy nie była w drugiej ciąży, a potem zaczął mnie obwiniać o śmierć naszej córeczki. Wiem, że jego gorzkie słowa były efektem cierpienia, które w sobie tłumił, ale sprawiały mi ból. Co więcej pogrążyłam się w jeszcze większej rozpaczy, bo naprawdę zaczęłam w to wierzyć. Nie żebym wcześniej się nie obwiniała. Mogłam temu wszystkiemu zapobiec, ale nie mogłam przecież przewidzieć skutków tego zdarzenia. Dopiero przyjaciółki pomogły mi się pozbierać, a Dylan ponownie postanowił zaburzyć mój spokój. Czułam się cholernie winna, a przez to wszytko zaniedbałam swojego syna. W końcu nie wytrzymałam i oznajmiłam, że odchodzę. Dylan mnie nie zatrzymywał, bo mimo że odrobinę się zmienił, to jego chora duma nadal nie pozwala mu się kajać przed innymi ludźmi. Pozwolił mi nawet zabrać syna, ale pod warunkiem, że będzie się mógł z nim widywać kiedy tylko zechce. Tak więc zabrałam ze sobą Paula i wyprowadziłam się do starego mieszkania mamy. Brakowało mi mojego ogrodu, przestrzeni, lasu za domem, własnej sypialni, swobody, a nawet stłumionych dźwięków gier komputerowych zza ściany. Co za tym idzie brakowało mi także Dylana, ale czasem po prostu tak jest, że jeśli się kogoś kocha, to nie znaczy, że równocześnie można z nim żyć. Przez cały czas, gdy byłam blisko Dylana nie wiedziałam, że go kocham. Dopiero po odejściu usiwadomilam sobie, że choć uczucie było znikome, to zawsze w jakiś sposób był częścią mojego świata. Nie wiem czy Dylan także mnie kochał, bo nigdy mi tego nie powiedział, ale w głębi serca myślę, że kochał mnie na swój własny popieprzony sposób. Wiem jednak, że kocha Paula i nie mam zamiaru utrudniać mu kontaktów z synem. Myślałam, że nie da mi rozwodu, bo w końcu nie minęło nawet pięć lat od naszego papierowego związku, a co dopiero dziesięć, ale odkąd postawił się ojcu stał się bardziej ugodowy. A postawił się ojcu dopiero gdy stracił drugie dziecko. Tak w ogóle była to córeczka. Miała mieć na imię Madeline Alex Brown i tak też ma napisane na nagrobku, bo nic więcej nie mogłam jej zaoferować. Aby całkiem odciąć się od przeszłości  zmieniłam branżę. Teraz robię reklamy i wiem, że nie jest to praca marzeń, ale zadowala mnie. Wymyślanie sloganów i zabawa grafiką sprawia, że lubię swoją pracę bardziej niż kiedykolwiek. Pozatym panuje tu cudowna atmosfera.

-Idź już do domu. Są święta!- wykrzyknął radośnie mój kolega z pracy pewnego zimowego wieczoru. Zasiedziałam się trochę, bo obiecałam sobie, że skończę wszystkie zlecenia od razu, a po świętach będę miała z głowy. Jestem zadowolona z efektów. Życzyłam Kevinowi wesołych świąt, zebrałam swoje rzeczy i wyszłam z agencji. O tej porze roku bardzo wcześnie robi się ciemno. Niania pewnie uśpiła już Paula, więc nie musiałam się martwić o swoje dziecko. Postanowiłam przejść się spacerkiem przez park i do dziś nie żałuję swojej decyzji, ponieważ na mojej drodze stanął ktoś naprawdę ważny. Wiem, że go kocham. To także uświadomiłam sobie po czasie. I wiem, że on także mnie kocha. Nie wiem czy to, że się spotykaliśmy  było przypadkiem czy przeznaczeniem. Oboje przystanęliśmy i przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie. Widziałam w rękach chłopaka pakunek, który zapewne miał być przedwczesnym prezentem gwiazdkowym. Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam zmierzać w jego stronę. Chłopak odwzajemnił gest i oboje przyspieszaliśmy kroku, aż w końcu znalazłam się w ramionach Marka, wtulając się w jego klatkę piersiową i słuchając bicia jego serca.

-Wesołych Świąt- wyszeptał mi do ucha, a ja odsunęłam się od niego delikatnie i pocałowałam go.

-Będą wesołe jeśli spędzimy je razem- posłałam chłopakowi niewinny uśmieszek, a on przystanął na moją propozycję tak jakby od początku na nią czekał. Może walsnie tak było, bo w końcu w życiu nic nie dzieje się przez przypadek. Podjęłam wiele złych decyzji, zazdrościłam innym tego czego sama nie mogłam mieć i raniłam innych za to co mnie spotykało. Niedawno zaczęłam nową drogę w swoim życiu i teraz mam zamiar podejmować tylko te dobre decyzję, pamiętając o tym, że życie może zmienić się o 180° nawet w sekundę. Wystarczy tylko jeden krok.

                 THE END

***
Hejka 😘
Domyślam się, że wszyscy się cieszycie, że nareszcie koniec tego żałosnego tasiemca (Ja się cieszę 😂) XD
I właśnie dlatego, że zawiodłam większość ludzi tym opowiadaniem chciałabym serdecznie podziękować tym, którzy dzielnie wytrwali do końca i to nawet nie z przymusu 😂
Dziękuję wam za każdy komentarz, bo wiele z nich rozbawiło mnie do łez, bo naprawdę nie sądziłam, że ktoś odczuwa takie emocje czytając ten chłam XD
To było opowiadanie pisane z nudów i mam nadzieję, że niektórym z was także pomogło zabić zbędny czas 👌
Cóż...
To chyba wszytko 🤔
Mam nadzieję, że jeszcze przed końcem wakacji uda mi się dokończyć ,,My sister's friend" i wtedy będę mogła zakończyć z czystym sumieniem swoją przygodę z wattpadem ♥️
Bez odbioru
~~~Juliuszanka~~~

Tylko Nie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz