9.

10.3K 362 9
                                    

Następnego dnia
8 sierpnia 2018r.

-Co dzisiaj robimy?- zapytałam Dylana, gdy tylko przekroczył próg mojego domu. Biegałam po pokoju i wrzucałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Byłabym już dawno gotowa, gdyby nie to, że zaspałam. Dobrze, że Dylan wszedł dopiero teraz, bo gdyby przyszedł dwie minuty wcześniej, zastałby mnie w samej bieliźnie, a tego bym nie chciała.

-Dzisiaj miałem pojechać do architekta i zająć się projektowaniem domu- stwierdził, a ja na chwilę się zatrzymałam.

-Ah- westchnęłam z nieskrywanym rozczarowaniem- No dobrze.- powiedziałam i usiadłam na łóżku- To jedź- powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko, a on spojrzał na mnie jak na idiotkę.

-Przecież jedziesz ze mną- powiedział tak jakby to było oczywiste. Wziął z łóżka moją torebkę i ruszył w stronę drzwi- Idziesz czy zostajesz?- spytał po chwili wychylając się zza framugi drzwi. Zerwałam się z łóżka i wręcz pobiegłam w jego stronę.

Godzinę później

Nigdy nie spodziewałam się, że trafię w takie miejsce jak to. Siedziałam właśnie w bardzo ekskluzywnym gabinecie z Dylanem i jakimś architektem, który z tego co o sobie mówi- jest najlepszy w swoim fachu.

-Tutaj mam wstępny projekt- powiedział mężczyzna wracając do pomieszczenia, podczas gdy ja byłam zajęta oglądaniem dyplomów wywieszonych na ścianach. Kątem oka zerknęłam na przyniesione przez niego szkice. Przyznam, że spodobały mi się, ale kilka rzeczy bym zmieniła. Postanowiłam jednak nie wnikać w projekt, bo to Dylan w stu procentach inwestuje w ten dom. Poza tym nigdy nie powiedział mi otwarcie, że ja także tam zamieszkam. Nie mam zamiaru mu się narzucać.

-Podoba ci się?- z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego narzeczonego. Spojrzałam na niego nieprzytomnie, a on przysunął projekt bliżej mnie- Zmieniłabyś coś w tym domu, czy ci się podoba?- zapytał ponownie, a ja bez słowa sięgnęłam po ołówek leżący niedaleko nas i pozmieniałam kilka szczegółów takich jak na przykład rozmieszczenie ścian. Niektóre pokoje były o wiele za duże, więc podzieliłam je na dwa. Nie chciałam też wyspy w kuchni, więc od razu ją zmazałam. To, że dom był trzy piętrowy wcale nie oznacza, że wszystko musi być takie ogromne. Nie wiem w ogóle po co Dylanowi taki wielki dom, ale nie będę go o to pytać. Gdy zakończyłam swoje poprawki, odłożyłam ołówek z powrotem na stół i usiadłam prosto. Dylan ze zdziwieniem spojrzał na projekt i uśmiechnął się tak delikatnie, że postronny obserwator nawet by tego nie zauważył.

-Myślę, że tak to już zostawimy- stwierdził i wstał z miejsca, a architekt z zaciśniętymi zębami skinął głową. Najwyraźniej nie lubi krytyki i jakichkolwiek zmian w projektach. To źle, jeśli ktoś myśli, że to co robi zawsze musi być najlepsze i nie do podważenia.

-Do widzenia- powiedziałam i uścisnęłam mężczyźnie rękę. Pożegnał mnie z delikatnym aczkolwiek nieszczerym uśmiechem i wrócił do oglądania projektu. Na pewno spróbuje rozgryźć dlaczego to i owo mi się nie podobało, ale wątpię żeby był do tego jakiś klucz odpowiedzi. Po prostu chciałam inaczej.

-Jesteś zły?- spytałam naiwnie Dylana, gdy szliśmy do samochodu. Oboje chodzimy bardzo szybko, ale to że on ma dłuższe nogi jest zdecydowanie nie fair wobec mnie, bo muszę nadrabiać trasę biegiem.

-Niby czemu?- zapytał, tak jakbym zadała najgłupsze pytanie na świecie. Stanęliśmy przy samochodzie i chłopak wyciągnął kluczyki.

-Bo to twój dom, a ja pozmieniałam tam mimo wszystko sporo rzeczy...- mruknęłam i spojrzałam na niego z powątpiewaniem. On w tym czasie otworzył pilotem drzwi i wsiadł na swoje miejsce. Idąc za jego przykładem, ja także wsiadłam do samochodu i zapinając pasy czekałam na jego odpowiedź. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, ale Dylan mimo to nie ruszył z miejsca.

-Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że ty także będziesz mieszkać w tym domu- powiedział w końcu i przekręcił kluczyk w stacyjce.

-Zanim ten dom zostanie wybudowany, to możemy się rozwieść- stwierdziłam realistycznie, a on spojrzał na mnie kątem oka i odchrząknął.

-Ojciec ci nie powiedział, że nie możemy wziąć rozwodu?- zapytał szeptem, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. Przecież każdy może wziąć rozwód. Widząc moją minę, chłopak postanowił, że sam mi wszystko wyjaśni.- W dniu ślubu podpiszemy nie tylko te papiery, które podpisuje każda para młoda, ale też oświadczenie, że nie zażądamy rozwodu w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Oczywiście będziesz mogła to zrobić, ale w takim wypadku będziesz musiała wypłacić mojemu ojcu ogromną sumę pieniędzy. W drugą stronę działa to dokładnie tak samo. Wierz mi, że nawet mnie nie stać na ten rachunek- dodał, a mi serce stanęło w gardle. Dziesięć lat bez możliwości uwolnienia się ze związku małżeńskiego. Cudownie, że moja kochająca rodzina postanowiła mnie o tym kiedykolwiek poinformować. Teraz przynajmniej po części będę wiedziała co tak naprawdę podpisuję.

-A jeśli oboje będziemy chcieli tego rozwodu?- zapytałam i spojrzałam mu prosto w oczy. Wciąż nie mogę rozgryźć jaki mają kolor.

-Ja nie będę chciał- zapewnił i natychmaist oderwał ode mnie wzrok. Wyjechał autem z powrotem na drogę i dopiero stojąc na światłach spojrzał na mnie ponownie.- Może i cię nie kocham- powiedział szczerze- ale lubię cię i uważam, że jak na razie to wystarczy. Nic lepszego i tak by mnie nie spotkało, więc myślę, że jakoś z tobą wytrzymam- dodał.

-No dzięki wielkie- mruknęłam i spojrzałam na niego z wyrzutem, na co zaśmiał się serdecznie.- Zobaczymy jak będziesz śpiewał po jednym dniu mieszkania ze mną pod jednym dachem- zagroziłam.

-Spokojnie. Dom może i jest duży, ale jak ma się pieniądze, to można kupić praktycznie wszystko. Robotnicy będą pracować dzień i noc, więc będzie gotowy w ciągu pół roku- gdybym coś teraz piła, to bym się zakrztusiła. Normalnie dom buduje się od trzech do pięciu lat, albo przynajmniej ludzie w mojej okolicy tyle czasu się budowali.- Mam nadzieję, że do tego czasu już się jakoś dogadamy- rzucił po chwili, a ja pomyślałam sobie, że byłoby cudownie się w nim zakochać z wzajemnością. Oczywiście nie jestem głupia i wiem, że to raczej bardzo mało prawdopodobna wersja, ale starałam się myśleć pozytywnie- Chciałbym jeszcze, żebyś pomogła mi wybrać basen- powiedział.

-Wybrać basen?- powtórzyłam z niezrozumieniem i spojrzałam na niego marszcząc brwi.

-No tak- powiedział, tak jakby to było jego codziennym zajęciem.- Wybierzesz kształt, głębokość, wielkość i tak dalej. W końcu ty też będziesz tam mieszkać- przypomniał mi i wysiadł z samochodu. Nawet nie zauważyłam, że dojechaliśmy już na miejsce. Tak jak mówi Dylan- idę wybrać basen. A raczej obejrzeć kolejny projekt.

Tylko Nie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz