25.

9K 345 14
                                    

19 września 2018

Wczoraj spałam z Olivią w pokoju gościnnym czym Dylan z pewnością się nie przejął. Dziewczynka w nocy jest zdecydowanie spokojniejsza niż w dzień, dzięki czemu choć trochę odpoczęłam. W przeciwieństwie do Dylana nie zabierała mi kołdry, co okazało się miłym zaskoczeniem i także pozwoliło choć na chwilę zapomnieć o sprzeczkach. Ale tylko na chwilę, bo rano znowu przypomniałam sobie o tym co powiedział w poniedziałek wieczorem i ponownie wezbrała we mnie złość. Biedny Dylan musiał sobie od wczoraj usługiwać sam w kwestii posiłków, bo ja postanowiłam go olać i zająć się dzieckiem. Wczoraj byłam z małą w kinie na jakiejś bajce, która okazała się naprawdę wzruszająca. Wiadomo nie od dziś, że w każdej bajce chodzi o przekazanie dziecku wartości typu ,,przyjaźń to najsilniejsza magia na świecie'' i tak dalej, ale to chyba lepsze niż uczenie przemocy czy innego gówna. Smutne jest jednak to, że teraz wszystko opiera się na ,,miłości'' i ludziom się to przejadło, więc i tak mają wszystkie wartości w dupie. Co za dużo to niezdrowo jak to mówią. Tak samo jest z literaturą. Niektórzy ludzie się skarżą, że ,,skąd mam wiedzieć co autor miał na myśli?!'' No jak to skąd? Autor zawsze ma na myśli coś związanego z uczuciami. Ot cała tajemnica. Wystarczyło ją tylko w porę odkryć. Ja zawsze miałam same piątki z literatury. Z gramatyką było gorzej...

-Pójdziemy na plac zabaw?- z zamyślenia wyrwał mnie głos dziewczynki, której znudziły się już kolorowanki. Na starszego brata nie było co liczyć, więc nawet go nie szukała. W tej chwili chcąc nie chcąc ja byłam jej jedyną opcją.

-Mam lepszy pomysł mała- powiedziałam. Wiem, co z pewnością wyprowadzi Dylana z równowagi. Tym razem może się naprawdę mocno wkurzyć, ale jestem w stanie zaryzykować. Może to złe co teraz zrobię, bo wykorzystam do tego niewinne osoby trzecie, ale czego się nie robi dla poczucia wyższości. Podeszłam do szuflady, w której Dylan zostawiał pieniądze na takie zachcianki jak na przykład pizza na zamówienie i wyciągnęłam z niej sporą sumę pieniędzy, a potem ubrałam małą i wyszłyśmy z mieszkania zamykając za sobą drzwi na klucz. Dylan cały czas siedział w swoim pokoju gier i wychodził z niego tylko po to żeby się napić, najeść, wyspać i wysrać. Mnie to tam wszystko jedno, bo i tak nie chcę na razie oglądać jego zakazanej mordy.

-Gdzie idziemy ciocia?- spytała Olivia. Po raz pierwszy nazwała mnie ciocią, co wywołało we mnie nieznane dotąd emocje. Uznałam jednak, że dla dziecka, które jeszcze niewiele rozumie to słowo nie ma jakiegoś głębszego znaczenia. Poza tym tak naprawdę byłam jej szwagierką, ale z racji tego, że ma dopiero pięć lat, chyba lepsze będzie określenie ,,ciocia.''

-Zobaczysz- nie chciałam zdradzać jej zbyt wiele, ale pewnie zaraz sama się domyśli.

Tego samego dnia wieczorem

Weszłyśmy do domu obładowane zakupami ze sklepu zoologicznego, a między naszymi nogami biegał mały, wesoły kundelek, który z pewnością cieszył się, że zyskał nową rodzinę. Ja też bardzo się cieszyłam z powodu tego czworonoga, bo kiedy Olivia się nim zajmie, będę miała choć odrobinę spokoju. Nie ściągnęłam nawet butów, gdy zaczęłam rozpakowywać rzeczy ze sklepu. Do jednej miski nalałam wody, a do drugiej wsypałam nowo kupioną karmę dla psa. Obie miski postawiłam obok drzwi wyjściowych i pokazałam psu gdzie się znajdują, a on łapczywie zaczął pić. Ja także byłam spragniona i zmęczona, bo kupienie tych wszystkich rzeczy i dotarganie ich na samą górę było nie lada wyczynem. Ostatnią rzeczą jaką rozpakowałam było legowisko, bo Olivia już zabrała się za rozpakowywanie zabawek. Nie miałam zamiaru jej w tym przeszkadzać, bo miała przynajmniej jakieś zajęcie. Odpięłam psu smycz i powiesiłam ją na jednym z wieszaków na ubrania, poczym wyrzuciłam wszystkie śmieci i pudełka do kosza. Zdjęłam buty, a moje nogi w końcu odpoczęły od wysokich koturn. Nalałam sobie szklankę wody i usiadłam z telefonem przy stole sprawdzając wiadomości z całego dnia. Na portalach społecznościowych jak zwykle nie działo się nic ciekawego poza tym, że kilka osób jak co dzień zmieniło zdjęcie profilowe.

-Oj!- pisnęła w pewnym momencie Olivia, a ja wystraszyłam się, że coś się stało. Okazało się, że to tylko pies zsikał się na dywan. Wiedziałam, że Dylan będzie zły, ale teraz na bank nas zabije. Wstałam z krzesła jak oparzona, chwyciłam po drodze mopa i delikatnie szturchnęłam nim psa, który podkulił ogon ze skruchą. Musi się nauczyć, że tak nie może robić. Pamiętam, że moja babcia dokładnie tak samo uczyła swoje psy. Za każdym razem dostawały po tyłku, aż w końcu nauczyły się, że mogą sikać tylko na dworze. Pies z podkulonym ogonem wrócił do swojego legowiska, a ja szybko zwinęłam dywan w rulon i pośpiesznie wyszłam na dwór, wyrzucić go do kontenera. I tak był brzydki, więc cieszę się, że miałam pretekst, żeby się go w końcu pozbyć. Gdy wróciłam do mieszkania zamarłam. Plecami do mnie stał Dylan, którego najwyraźniej widok psa wmurował w podłogę.

-Co tu się do jasnej cholery dzieje?!- wrzasnął tak, że pies aż zapiszczał.

-Zamknij się debilu. Nie widzisz, że się ciebie boi?- powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi. Tak właściwie to nie wiem kto się go bardziej bał. Pies czy jego własna siostra.

-Nie obchodzi mnie to- warknął- Pytałem co tu robi to nieszczęsne zwierze- uściślił.

-Mieszka- oznajmiłam i wyminęłam chłopaka w przejściu, aby pogłaskać pieska za uchem. Z racji tego, że pomógł mi się pozbyć dywanu, nie złościłam się już na niego tak bardzo.- A ty wyszedłeś z dziczy w jakim celu?- spytałam, żeby rozdrażnić go jeszcze bardziej. Spojrzał na mnie złowrogo, a potem obrzucił psa spojrzeniem, które mówiło ,,a tylko mi gdzieś nasraj, to zrobię z ciebie kapcie'' poczym opuścił pomieszczenie zostawiając nas sam na sam z psem.

Tego samego dnia w nocy

Tej nocy także spałam z Olivią w jednym pokoju, bo relacje z Dylanem nie uległy poprawie. Dziewczynka spała obok mnie, cały czas w tej samej pozycji, podczas gdy ja wierciłam się na wszystkie strony. W końcu uznałam, że zajrzę do psa, czy czegoś nie nabroił, bo nie daje mi to spokoju. Ogromne było moje zdziwienie kiedy zastałam Dylana na podłodze w salonie ze śpiącym psem na kolanach. Chłopak przyglądał się zwierzęciu z nieskrywanym zaciekawieniem, tak jakby nigdy nie widział psa.

-Czyli jednak nie jest taki zły- rzuciłam, a chłopak gwałtownie podniósł na mnie wzrok.

-No- mruknął cicho pod nosem i odłożył śpiące zwierzątko z powrotem na miejsce. Z tej odległości wyglądał jak pluszak. Dylan powiedział, że chce mieć dwa duże psy, kiedy już wyprowadzimy się do domu jednorodzinnego, więc może i dobrze, że zaczniemy się uczyć opieki nad zwierzętami na szczeniaku.- Dlaczego nie śpisz?- spytał chłopak, wstając i otrzepując spodnie z białej sierści zwierzaka.

-Nie mogę zasnąć- wzruszyłam ramionami i ruszyłam w kierunku kuchni. Muszę napić się wody. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że Dylan podąża za mną.

-Fajnie, że kupiłaś jej psa, ale nie wiem czy rodzice będą zadowoleni- powiedział ni stąd ni zowąd, a ja powoli piłam wodę, nie spiesząc się z odpowiedzią.

-Jeśli nie będą chcieli go zabrać razem z małą, to zostanie ze mną- wzruszyłam ramionami, a chłopak obrzucił mnie nieodgadnionym spojrzeniem. Dopiłam swoją wodę do końca i odstawiłam pustą szklankę na blat.- Idę spać- oznajmiłam- Dobranoc.

-Dobranoc.

Tylko Nie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz