29.

9K 328 2
                                    

24 września 2018

Wczoraj zrobiłam Dylanowi awanturę. Możliwe, że całkiem niepotrzebnie, bo przecież chłopak nie miał nic na sumieniu, ale musiałam się na kimś wyładować. Dylan od początku wiedział o tym jakie zamiary wobec mnie mają jego rodzice, ale myślałam że z czasem zmienią zdanie i dadzą nam spokój. Jak widać myliłam się, a chłopak nie zadał sobie najmniejszego nawet trudu, żeby wyprowadzić mnie z błędu. Po tym jak państwo Brown opuścili nasze mieszkanie weszłam do pracowni komputerowej Dylana, żeby z nim na ten temat porozmawiać. Oczywiście zbywał mnie, że jest zajęty i nie ma czasu na takie pierdoły, co bardzo mnie wkurzyło, bo przecież chodzi tutaj zarówno o jego jak i o moją przyszłość. Oczywiście z naszej rozmowy nie wyszło nic dobrego, a jedynie pokłóciliśmy się bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Co więcej znowu śpię na kanapie w salonie. Nie mam zamiaru pierwsza wyciągnąć ręki do Dylana, a jeśli w przeciągu najbliższego tygodnia nasze relacje nie ulegną zmianie, po prostu wyprowadzę się z powrotem do mamy. Tak właściwie byłoby mi to na rękę, bo mam dość tego całego przedstawienia, w którym muszę uczestniczyć tylko dlatego, że jego rodzice mają ze sobą jakiś problem. Z racji tego, że obecnie nie mam pracy a siedzenie w domu z wiecznym graczem (z którym w dodatku ma się spinę) nie dostarcza zbyt wiele rozrywki, umówiłam się na spotkanie z Eleną. Ona zawsze miała dla mnie jakieś dobre rady, a poza tym byłam ciekawa co u niej słychać. Mam wrażenie że ostatnio bardzo ją zaniedbuje przez to wszytko. Ostatecznie okazało się jednak, że dziewczyna miewa się doskonale i w ogóle jej nie przeszkadza to, że się nie widujemy bo znalazła sobie nowego faceta. Nawet w czasie naszego spotkania nie potrafiła oderwać oczu i rąk od telefonu, bo tak była pochłonięta odpisywaniem mu. Też chciałabym kiedyś mieć takiego chłopaka, który po niespełna dwóch tygodniach znajomości oznajmia mi że mnie kocha. Za każdym razem, gdy on do niej napiszę, Elena rozpromienia się i kompletnie traci kontakt z rzeczywistością. Wtedy nie zauważa nawet, że przerywam swój monolog. Dopiero potem pyta czemu zamilkłam, a ja patrzę na nią jak na idiotkę, bo przecież nią jest, skoro miłość robi z ludzi idiotów. A może w głębi serca po prostu jej zazdroszczę. Tak. To z pewnością jest zazdrość. Zawsze chciałam mieć faceta, który będzie mnie bezwarunkowo kochał, będzie za mną tęsknił i pisał do mnie jako pierwszy, żebym nie nosiła w sobie poczucia, że się narzucam. Wiem, że to działa w obie strony, ale ja odpisuje każdemu kto do mnie pisze i spotykam się z każdym kto mnie gdzieś zaprosi. Oczywiście nie mówię tutaj o nieznajomych, bo takie rzeczy nie wchodzą w grę. W każdym razie Elena znalazła idealnego chłopaka a ja mam tylko kłótnie i totalny brak uczuć. Wiedziałam, że tak będzie ale z początku liczyłam na chociaż odrobinę sympatii ze strony Dylana. Przeliczyłam się. Może i chłopak Eleny nie jest przystojny, ale jeśli tak szybko się pokochali, to musi mieć wspaniały charakter. Mój mąż za to jest przystojny a jego charakter pozostawię bez komentarza. Tak to jest, że ciężko znaleźć faceta idealnego pod względem urody i podejścia do życia. Ale po wieloletnim doświadczeniu związanym z moimi znajomymi, odkryłam, że uroda naprawdę nie ma znaczenia, bo jeśli zakochujesz się w czymś charakterze, to potem wygląd przestaje ci przeszkadzać, albo po prostu dla ciebie ukochana osoba staje się najpiękniejsza na świecie a dla innych nadal nic się w tej kwestii nie zmienia. Ale wtedy takich ludzi należy po prostu ignorować i cieszyć się własnym szczęściem. Osobiście uważam że ,,zakochiwanie" się w kimś kogo się nie zna, to tylko pragnienie posiadania kogoś przystojnego u swego boku, aby pochwalić się innym na przykład mówiąc ,,To mój chłopak. Czyż nie jest najprzystojniejszy na świecie? Muszę być mega zajebista, skoro wyrwałam takiego faceta." Ja natomiast nie należę do żadnej z tych opcji. Właściwie to nie potrafię poprawnie określić swojego położenia w tej sytuacji. Po prostu albo zaczniemy się dogadywać i będziemy razem bez ingerencji jego rodziców, albo się rozstaniemy i nikt nawet nie zapłacze z tego powodu, bo w ogóle się nie kochamy. Ale pozostaje jeszcze kwestia tej całej umowy dziesięcioletniej, którą nieświadomie podpisałam. Byłam bardzo głupia i teraz naprawdę żałuję że zignorowałam zasadę ,,zawsze czytaj dokumenty i umowy, które podpisujesz" dlatego nie mam prawa na nic narzekać, bo sama jestem sobie winna. Ale to nie zmienia faktu że Dylan to chamski debil.Zamiast jakoś mnie pocieszyć, zaprzeczyć albo chociaż próbować się dogadać, on jak zwykle wolał olać temat. Nie mam zamiaru zostać surogatką albo czymś podobnym tylko dlatego, że państwo Brown tak chcą. Cieszę się, że nie napisali takiego warunku w umowie bo byłabym udupiona. Choć z drugiej strony nie wiem czy to wszystko jest do końca legalne. Ale wolałabym nie wchodzić w drogę tak wpływowemu człowiekowi jak David Brown. Co wcale nie oznacza, że będę tańczyła tak jak on mi zagra. Zamierzam nie robić kroku w żadnym kierunku, dopóki nie będę całkowicie pewna tego, że podjęłam dobrą decyzję. W czasie tych wszystkich moich filozoficznych rozmyślań Elena nadal pisała ze swoim chłopakiem i nawet nie zauważyła, że zamilkłam. Jak do tej pory widziałam go tylko na Facebooku ale dziewczyna obiecała mi, że kiedyś oficjalnie go poznam. Szczerze mówiąc jestem ciekawa jego osoby, bo zapowiada się ciekawie, ale nie chce się na nic nastawiać. Najważniejsze jest to, żeby byli ze sobą jak najdłużej szczęśliwi. Widząc, że niewiele dziś wyciągnę od Eleny, postanowiłam spotkać się z Markiem, który już wcześniej poprosił mnie o spotkanie. Ostatnio bardzo zaniedbaliśmy nasze kontakty, podobnie jak z Eleną, ale przyjaźń z Markiem to całkiem inna para kaloszy. On otacza się mnóstwem dziewczyn i co chwilę ma inne poglądy na świat. W jednej sekundzie potrafi przepraszać za to co robi, na przykład gdy się pokłócimy, a w drugiej stara się odszukać moją winę w tym wszystkim i zaczyna wysuwać nawet najbardziej niedorzeczne argumenty. Ostatnio gdy piszemy ze sobą na messengerze dzieje się tak coraz częściej i zaczyna mnie to bardzo niepokoić. Obawiam się, że mimo tego co razem przeszliśmy, nasza przyjaźń wisi na włosku. Elena stwierdziła, że i tak miała spotkać się jeszcze dziś ze swoim chłopakiem, więc moja nagła potrzeba wyjścia z lokalu nie stanowiła dla niej żadnego problemu. Pożegnałam się z nią, w międzyczasie rzucając jakiś żart o olewaniu przyjaciółek dla chłopaka, a ona roześmiała się serdecznie i przypomniała mi o rozmowie, którą pezeprowadziłyśmy jako małe dziewczynki. Obiecałyśmy sobie wtedy, że nigdy nie postawimy chłopaka ponad przyjaciółkę. Do tej pory nam się to udawało, ale należy zacząć od tego, że ja nigdy nie miałam chłopaka, a Elena nigdy nie miała chłopaka na poważnie, tak jak teraz. Prawda jest taka, że nasze życie może się diametralnie zmienić w ciągu kilku sekund, których nie da się cofnąć. A ja chciałabym cofnąć naprawdę wiele.

Tylko Nie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz