Czułam się jak w klatce, której ściany poruszają się w moją stronę chcąc mnie zmiażdżyć. Coraz bardziej brakowało mi tlenu. Krzyczałam, ale nikt mnie nie słyszał. Byłam samotna.
-Dlaczego krzyż przed kościołem jest złamany w pół?-spytałam duchownego.
-Twój ojciec to zrobił, po śmierci Twojej matki-odparł.
Pokiwałam ze zrozumieniem głową.
-Jak zginęła?Obudziłam i zdziwiłam się, ponieważ siedziałam na łóżku ze spuszczonymi nogami na ziemię. Mimo, że obrazy w moich snach i te rozmowy mało wnosiły, to przypominałam sobie o wiele więcej. Wiedziałam, że moja matka pewnego dnia nie wróciła z lasu, chociaż ksiądz wcale mi tego nie powiedział.
Ale byłam też świadoma, jak wiele rzeczy nie pamiętam, chociaż z tyłu głowy o tym wiedziałam. Jakaś kobieta mnie wychowała, ale jaka?
Wstałam, umyłam się i zjadłam z Tatianą oraz Piotrem śniadanie. Każdy ruch, każde westchnienie było obserwowane przez sługę. W końcu zaczęło mnie to irytować.
-Mógłbyś przestać?-spytałam odwracając głowę.
-Ale Pan...-zaczął.
Gwałtownie wstałam i skarciłam go wzrokiem.
-Ale ja, jako Twoja Pani, każę Ci przestać!-krzyknęłam.
Spuścił w zawstydzeniu głowę, a ja wzięłam głęboki oddech.
-Wybacz...-szepnęłam.
-Mówiłem Ci Rozalio, że jesteśmy tacy sami, nieprawdaż?-usłyszałam szept za mną.
Wzdrygnęłam się i odwróciłam, śledząc wzrokiem Pana. Minął mnie i skierował się do wyjścia, a ja wyszłam za nim. Skręcił na lewo, w stronę ogrodu.
-Musisz mi odpowiedzieć na parę pytań-powiedziałam szorstko.
Skręcił ponownie na lewo, szybko się odwrócił i oparł dłońmi o budynek, które ułożył po obu stronach mojej głowy. Nie zdążyłam nawet zaprotestować, więc jedynie skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej.
-Zamieniam się w słuch, miła-rzekł i przestąpił z nogi na nogę, cały czas rozglądając się oczami po mojej twarzy.
-Co robi zakrwawiona siekiera w szopie?
Postanowiłam, że będę rzucała pytaniami od tych najistotniejszych, kończywszy na zwykłej ciekawości.
Wzruszył ramionami.
-Nie wiem.
Odwróciłam głowę w stronę przechowywalni.
-Wiesz.
-Nie wiem-powtórzył.
-Wiesz.
-Nie wiem.
-Wiesz.
-Nie wiem.
Rzuciłam mu zdenerwowane spojrzenie, a on pogładził mój policzek. Strąciłam jego dłoń.
-Mów-zażądałam.
-Jesteś słodka, gdy robisz ten grymas złości-odparł.
Spojrzałam w jego oczy, które natarczywie mi się przyglądały.
-Nie igraj ze mną, Aleksandrze.
-Dlaczego?-spytał przechylając głowę.
-Nie jestem już objęta Twoim urokiem.
Zmusił się do podniesienia kącików ust.
-Jesteś tego pewna?
Odbił się od ściany i zniknął za zakrętem. Po chwili za nim ruszyłam, ale już nigdzie go nie było. Zniknął.
Usiadłam na podłodze w altance i oparłam się o jej ściany. W co on gra? Czy jego sprawką są te wspomnienia? Są one iluzją, czy może prawdą? Poczułam się okropnie zmęczona.Biegnę zdyszana przez las.
Chłopak z niewyraźną blizną na policzku wyciąga w moją stronę dłoń, drugą trzymając elegancko za plecami. Podaję mu swoją rękę, a on przybliża nas do siebie. Po chwili robi mną obrót, puszczając mnie. Po tym, jak zrobił tak kilka razy, zaśmiałam się.
-Co robisz, Filipie?-spytałam rozbawiona tym dziwnym tańcem.
-Szukam Cię, kochana-odparł, w pełni poważny.
Nad nami wisiał książyc w nowiu, a wokół nas rozciągał się bezkres.
-Przecież jestem tutaj, przy Tobie.
-Nieprawda-zaoponował-jesteś z nim. Gdzie Cię zabrał?
-Nie rozumiem...-pokiwałam głową-kto mnie zabrał?
-Twój Pan, tak go nazywasz-sprostował.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Ach, tak-powiedziałam, a mój wzrok i głos stał się nieobecny-wziął mnie do siebie.
-Do siebie? Czyli gdzie? Byłem już w Woli Grzymalinie, ale ta posiadłość stoi opuszczona. W Zalesiu zastałem tylko kilku mężczyzn i dwie kobiety.
-Przepraszam, ale muszę już iść-oznajmiłam.
Puściłam go i pobiegłam w nicość.
-Zaczekaj, Rozalio!-zawołał.
Echo powtórzyło moje imię przynajmniej sto razy.
Wbiegłam do przedsionka mojego domu i rozejrzałam się. Spotkałam tam uśmiechniętą, pulchną wieśniaczkę, która skubała gęś.
-Niech Cię nie zwiedzie Twoja inteligencja, dziecko. Czasami miłość powinna zwyciężyć nad racjonalną myślą. Oczywiście czasami-zaśmiała się pogodnie.
-Co chcesz przez to powiedzieć, mateczko?-spytałam i przysiadłam obok niej na stołku.
Położyła mi dłoń na kolanie.
-Patrz potrzebującym głęboko w duszę, żeby zrozumieć ich muzykę.
Założyłam kaptur i przełamałam różę w pół, rzucając ją na nagrobek kobiety. Zapłakałam, ale moje łzy zmył wiosenny deszczyk. Zaś smutek do mojego serca przybiła ciemność spowijająca cały mój świat.
CZYTASZ
Bestia
FantasyCo nas kształtuje? Historia ta opowiada historię młodziutkiej Rozalii, która pewnej ulewnej nocy traci pamięć: przeszłe wspomnienia ukryte są głęboko w jej podświadomości i nie jest w stanie przypomnieć sobie nawet w jakich okolicznościach trafiła d...