Byłam w środku lasu, stałam na udeptanej przez konie ścieżce. Widziałam, że z daleka ktoś nadjeżdżał. Czekałam na niego. Gdy przybył, zauważyłam, że jest nim Filip.
-Rozalia?-zdziwił się, uspokajając wierzchowca. Był bardzo niespokojny.
Zachichotałam i nadzwyczaj szybkim tempem zaczęłam biec w jego stronę. Wyminęłam go. Zaczął mnie gonić. Nawróciłam ich do poprzedniego skrzyżowania i skręciłam w prawo. Gdy tylko wskazałam mu prawidłową drogę-rozpłynęłam się. W ostatnim momencie dostrzegłam jego zdezorientowanie.
Przysiadłam na ławeczce z księdzem i spojrzałam w stronę tawerny.
-Takie prawe dziewczęta jak Ty nawet nie powinny patrzeć w te obłudne progi!-zganił mnie.
Odwróciłam zawstydzona wzrok.Początek dnia był nader zwyczajny. Zjadłam z Tatianą, uszykowałam się. Już nie miała mi za złe rozmowy z Piotrem, bardzo szybko zapominała jakiekolwiek krzywdy.
Minęło kilka dni, a ja dowiedziałam się kilku słów cyrylicą, przez co mogłam rozszyfrować początek dziennika Pana.30.11.1643
Wydarzyła się dzisiaj dziwna rzecz. Jeździłem konno po wiosce mego ojca, kiedy postanowiłem spocząć w cieniu lipy na uboczu. Uwiązałem więc mego ogiera i skryłem się pod drzewem. Po chwili powitał mnie pewien stary mężczyzna. Nie zwróciłem na niego uwagi, bo nie zachował się należycie, lecz wybaczyłem temu starcowi. Jakież jednak było moje zdziwienie, gdy podał się za mojego anioła! Przecie to bluźnierstwo! Srodze go zganiłem, a on mnie wyśmiał. Już miałem go oddelegować do kata, a on rzekł, jakoby mój ojciec miał być martwy za lat dziewięć, otruty przez moje rodzeństwo. Prawił też inne dyrdymały, jednakże czem prędzej się oddaliłem. Gdy tylko odwróciłem się by sprawdzić, czy ten szaleniec za mną nie podąża, go nie było...-Co czytasz, Rozalio?
Podskoczyłam przerażona i odrzuciłam od siebie dziennik. Spojrzałam na sprawczynię mojego przyspieszonego bicia serca.
-Nie rób tak więcej, Tatiano.
Wywróciła oczami i jednym ruchem podniosła książeczkę. Nim zdążyłam się poderwać-zaczęła czytać. Przystanęła, a ja zamarłam. Po minucie spojrzała na mnie.
-Czy to dziennik Pana?
Przełknęłam ciężko ślinę.
-Tak.
Szlag! Dlaczego nie skłamałam?
-Pan pozwolił Ci go przywłaszczyć?
Z zawstydzeniem wyjaśniłam jej wszystko-że znalazłam to w bibliotece i chciałam się więcej dowiedzieć o właścicielu tego zeszytu. Nie wspomniałam o tym, że znalazłam go szukając metody na zniszczenie bariery wokół ogrodu.
Tatiana wysłuchała moich pokrętnych tłumaczeń ze skrzywioną miną, którą zmieniła dopiero po zwieńczeniu przeze mnie ostatniego zdania. Spojrzała w stronę drzwi i skierowała się do nich, odkładając książkę na komodę. Zdezorientowana jej zachowaniem wyjrzałam z pokoju i dostrzegłam dwa konie, które jechały w stronę stajni.
Serce podskoczyło mi do gardła. Szybko wrzuciłam dziennik do pierwszej szuflady i wyszłam przed rezydencję.
Stanęłam w cieniu pergoli i poprawiłam szybko fryzurę. W tym momencie dostrzegłam Aleksandra wychodzącego z budynku.
Bardzo powoli opuszczałam dłonie, aż w końcu złączyłam je na brzuchu. W zdenerwowaniu obserwowałam, jak brunet zbliża się do mnie. Ruszyłam się dopiero, gdy był dziesięć kroków ode mnie. Podeszłam do niego.
-Witaj, Rozalio-rzekł półszeptem.
-Witaj, Aleksandrze-odparłam.
Nastała między nami cisza, którą postanowiłam przerwać.
-Dlaczego przyjechałeś?
-Czułem się zobowiązany do odpowiedzenia na Twój list drogą werbalną.
Na chwilę się zatrzymał i zamyślił.
-...poza tym srodze za Tobą tęskniłem, miła.
Niewyraźnie się uśmiechnęłam i nadal trwałam przy nim. Oby nie zauważył ubytku w swojej biblioteczce.
-A Ty za mną tęskniłaś, Rozalio?
Krótką chwilę zdumiłam się jego pytaniem, aż w końcu cicho odparłam:
-Tak.
Da mi to dłuższą chwilę na przemyślenie sytuacji, w której się znajduję-pomyślałam.
Nagle zamaskowana postać roześmiała się przeraźliwie.
-Nie musisz mnie okłamywać, Rozalio. Prawda za prawdę, co Ty na to?
Zmarszczyłam brwi.
-Nie rozumiem...
-Co robiłaś pod moją nieobecność?
-N-nic szczególnego...
Wyminął mnie beznamiętnie i wszedł do środka. Sztywno ruszyłam za nim, ze spuszczoną głową, jak na początku naszej wspólnej historii. Nie wiedząc skąd, lecz wiedziałam gdzie zmierzał. Wszedł do biblioteki, gdzie zastał nieporządek po moich poszukiwaniach. Zamknęłam oczy.
-Masz mi coś do wyjawienia?
W strachu nie miałam siły się odezwać. Nawet nie wiedziałam, czy jest na mnie zły, czy może jest spokojny.
-Gdzie jest dziennik?
Te trzy słowa zmroziły mi krew w żyłach. Przeleciał mnie niepohamowany dreszcz. Powinnam się odezwać? Czy lepiej milczeć?
-Przynieś go.
Działałam jak maszyna-wyszłam z pomieszczenia, skierowałam się do mojej sypialni i wróciłam ze skórzanym zeszytem w dłoniach, ale czułam się, jakbym niosła go w zębach niczym nieposłuszna suczka. Położyłam go na stoliku nieopodal mojego właściciela i wycofałam się do progu niecierpliwie wyczekując reakcji. Nie patrzyłam w jego stronę.
-Tatiana pisała mi w listach o Tobie. Pisała mi jak się czujesz, co robisz, a czego nie. Kazałem jej, nie miej jej tego za złe. Dlaczego mnie okłamujesz?
Brzmiał jak rasowy szlachcic. Charyzmatyczny, oczytany, spokojny. Jak taki ktoś mógł istnieć w ciele bestii?
-P-przepraszam-szepnęłam.
Podszedł do stołu i zabrał swoją własność.
-To nie jest odpowiedź na moje pytanie-zauważył nienagannie.
Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego. Ciemna postać spoglądała na mnie z mroku, a w blasku świecy błyszczała jego nieskazitelna, biała cera.
-Zwróć mi wolność-rzekłam.
Otworzył usta, najpewniej chcąc rzec podobną do poprzedniej wiadomości, lecz zawahał się i przechylił głowę. Zrozumiał.
-Szukałaś sposobu na wydostanie się stąd?
Niewyraźnie pokiwałam głową, po czym spuściłam wzrok. Ruszył w moją stronę i stanął naprzeciwko mnie. Nachylił się do mojego ucha i szepnął krótko:
-Stąd nie ma odwrotu.
Wyprostował się, a ja odsunęłam, by mógł przejść. Opuścił pokój, a ja zamknęłam się w swojej sypialni patrząc na otwartą szafkę, z której pospiesznie wyjmowałam dziennik. Dlaczego Pan nie był zły? To znaczy, najpewniej był, ale nie okazał tego tego względem mnie. Czyżby naprawdę się zmieniał? Czy to może cisza przed burzą?
Gdy w końcu postanowiłam wyjść i porozmawiać z nim-go już nie było. Ponownie odjechał do Weroniki pozostawiając swojego wiernego sługę ze mną i Tatianą. To właśnie tę dwójkę ujrzałam po wyjściu na ganek. Mimo, że oboje mieli już swoje lata, to gdy byli razem, wyglądali bardzo młodo. Uśmiechnęłam się patrząc na nich, lecz gdy powiodłam wzrokiem nieco w prawo i ujrzałam bramę wyjazdową, której mogłam już nigdy nie przekroczyć. Ponownie wpadłam w melancholię i po krótkiej rozmowie ze służącymi zamknęłam się u siebie i nie wychodziłam już tego dnia.Na zdjęciu jest Pan bez uwzględnienia przekrwionego, lewego oka. Okropną bliznę przykrywa maska. Jest on bez płaszcza, który zwyczajowo nosi.

CZYTASZ
Bestia
FantasiCo nas kształtuje? Historia ta opowiada historię młodziutkiej Rozalii, która pewnej ulewnej nocy traci pamięć: przeszłe wspomnienia ukryte są głęboko w jej podświadomości i nie jest w stanie przypomnieć sobie nawet w jakich okolicznościach trafiła d...