Suknia.

516 53 4
                                    

  Tatko podał mi dłoń, czym pomógł mi dostać się na strych. Zapalił świeczki i poprowadził na drugi koniec poddasza. Postawił świecznik nieopodal jakiegoś materiału. Ściągnął z manekina niegdyś białe płótno.
  Ukazała mi się zakurzona, kremowa suknia. Miała niedługie rękawy zakończone koronkowym, falowanym mankietem. Dekolt był głęboko wycięty. Miała bogate zdobienia, a stelaż był niezbyt elastyczny.
  -To suknia twojej babki. Twoja matka życzyła sobie, byś i ty w niej wystąpiła.
  Skinęłam zaczarowana głową. Tatko poszedł po coś do starej szafy. Po powrocie wyjął materiał z poszewki i podał mi go. Był niezbyt długi i satynowy. Miał wbudowane w siebie kilka spinek, jednakże nie miałam pojęcia do czego mógłby służyć. Spojrzałam pytająco na ojca.
  -Tym twoja matka zasłoniła twarz przed przysięgą.
  Pół godziny później stałam w mojej sypialni z lat dziecięcych i przymierzałam nowy strój. Prezentował się pięknie, toteż pozwoliłam ojcu wejść do pomieszczenia. Zarzuciłam materiał z twarzy do tyłu.
  -Wyglądasz pięknie, córeczko.
  Zachichotałam radośnie i odwróciłam się szybko do lustra. Poprawiłam materiał.
  -Bardzo przypominasz w tym swoją matkę.
  Spojrzałam na jego smutne odbicie. Podeszłam do niego zmartwiona.
  -Tatku?
  Uśmiechnął się blado.
  -Rozumiem, dlaczego ten chłopak tak się o ciebie martwi. Trzymaj się go choćby nie wiem co się działo.
  Skinęłam głową. Zrozumiałam już, co się stało: tęsknił za mamą.
  -Mama byłaby z ciebie dumna. Nie mogłeś lepiej mnie wychować.
  Złapałam się za serce. Mój tato wyglądał, jakby miał się rozpłakać! Szybko go przytuliłam, żeby nie czuł się skrępowany swoją słabością.
  Resztę dnia spędziliśmy na zabieraniu różnych przedmiotów z domu, a następnie udaliśmy się na rynek w mieście nieopodal. Musiałam wybrać perukę do ślubnej kreacji, lecz nie mogłam się skupić: wszędzie widziałam Pana. Przerażenie wystrzegające mnie od tego spotkania zawładnęło wszystkimi moimi zmysłami. Słyszałam stukot obcasów, widziałam czarne płaszcze, czułam jego zimną dłoń na moim karku, węch podpowiadał mi zapach jego słodkich perfum...
  -Proszę Panią?-spytała sprzedawczyni.
  ...czy zmysł smaku podpowiadał mi smak jego pocałunków?
  -Nie, jest zbyt bogata. Chciałabym coś delikatniejszego.
  Spojrzałam za okno. Czy to on?

*Przez wzgląd na długość rozdziału pojawią się dzisiaj dwie części.

BestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz