*5*

297 25 22
                                    

Minęły trzy dni. Rey czekała na Kylo krążąc po wraku dawnej maszyny kroczącej, która barała udział w bitwie na Jakku. Bitwa ta miała miejsce rok i sześć dni po bitwie o Endor, a konkretnie o lesisty księżyc tej planety, w której schronili się rebelianci.

Rey zastanawiała się, czy Kylo Ren po nią przyleci.

Bała się, że niestety zostawił ją na pastwę losu tak jak jej rodzice. Tyle bolesnych wspomnień, tyle życia w czekaniu na coś, co nigdy nie nadejdzie.

Ze łzami w oczach patrzyła na zachodzące słońce. Wiedziała - zostawił ją! Była wrogiem Najwyższego Porządku. Teraz nic nie stanie im na drodze do zniszczenia pozostałości Ruchu Oporu. Ona nie należała już do Ruchu Oporu. 

- To wszystko przeze mn... - przerwała zapłakana. - To wszystko przez Leię Organę!! - zaczęła szlochać. Nienawidziła już Leię. Nienawidziła już nikogo z jej organizacji. Nawet Finna, jej przyjaciela z którym razem kradli Sokoła Millenium. Gdyby nie on, nigdy by się stąd nie wydostała...

...

Tymczasem w Najwyższym Porządku Kylo Ren sprzątał podłogę na największej sali obrad jaka jest na tym statku, bo tak nakazał mu Hux, który siedział na krześle z szyderczym uśmieszkiem 

- Obiecuję, że kiedyś cię zabiję. - mruczał pod nosem lekko zdenerwowany Ren. - To tobą powinienem wycierać tą podłogę, bo tylko do tego się nadajesz.

- Co tam mówisz? - zaśmiał się Hux. - Hahah! Sprzątaj ty tam, sprzątaj! Jesteś Rey warty!

- Rey... - Kylo Ren przypomniał sobie o niej. Miał ją odebrać z jej znienawidzonej planety. Powiedział, że to będzie trwało max. 2 dni, a już się trzeci dzień kończy.

- Co?! - krzyknął Hux.

- Rey! - krzyknął Ren, cisnął mocą Huxa o ścianę tak, że pewnie połamał sobie kilka kości. Wkurzony Ren wybiegł z sali. Wsiadł do już większego statku, bo z dwoma siedzeniami i wybrał kurs na Jakku.

- Już lecę ukocha... - Ren przez chwile zastanowił się, co chciał powiedzieć i się zaśmiał. JUŻ LECĘ UKOCHANA!

...

Rey już spała. Miała dość tego wszystkiego. Odlatując stąd myślała, że zapomni o tej dziurze, a tu okazuje się, że została na nią skazana. Śniła o wszystkim tym najgorszym to, co ją spotkało. Najpierw zostawienie ją tutaj, gdy miała 6 lat przez rodziców, potem, gdy z Takodana porwał ją Kylo Ren, wtedy tak się bała, że ten strach był nie do opisania. Śmierć Hana Solo, walka z Kylo Renem w bazie Starkiller to wszystko, co przeżyła, ten smutek, gniew, żałoba nauczyło ją być silnym w każdej prawie sytuacji. 

...

Kylo wylądował na pustyni, mocą wyczuł, że nie daleko musi znajdować się Rey. 

Po kilku minutach marszu zmęczył się. Teraz dopiero zaczynał pojmować ile musiała ona przejść złego w życiu. Rodzice zostawili ją na tej planecie samotną, gdy miała 6 lat, gdy on miał tyle samo lat rodzice wysłali go do Zakonu Jedi prowadzonym przez jego wuja, wielkiego Luka Skywalkera. 

Dotarł nareszcie zmęczony podróżą do wraku maszyny kroczącej Imperium galaktycznego.

Zobaczył Rey śpiącą i postanowił ją nie budzić wziął ją na ręce i powoli udał się do statku.

...

Tymczasem Rey przestało śnić się zło. Teraz wręcz uśmiechała się przez sen. 

Szła polaną pełną kwiatów w białej sukni w wiankiem na głowie. Szła do specjalnego miejsca, do jeziorka z łukiem weselnym. Na miejscu czekał już Ben Solo... Po weselu udali się na przyjęcie, gdzie byli wszyscy, cały Ruch Oporu i Najwyższy Porządek. Nawet Maz Kanata... oczywiście z alkoholem!

Rey ze spokojem wybudziła się ze snu. Czuła, że ktoś ją niesie, powoli otworzyła jedno oko i zobaczyła, że to Kylo Ren. Jakby wprost z jej snu. Zamknęła oczy i poszła spać dalej pozwalając się nieść nawet i na koniec świata..

...

Kylo Ren nawet nie zauważając, że Rey się obudziła położył ją tak delikatnie jak tylko mógł na siedzenie statku.

Sam poszedł wyjąć z butów znienawidzony piasek.

Po chwili wrócił do statku i wyleciał wraz z Rey z tej paskudnej planety pokrytym PIASKIEM!

...

Rey obudziła się po czym ziewnęła.

- Chcesz kawy? - zapytał śmiejąc się Kylo Ren.

- Bardzo chętnie. - przeciągnęła się.

- Hahah. To opowiadaj co ci się śniło.

- Eeeeee. - przecież nie mogła powiedzieć: śniło mi się nasz ślub i Maz Kanata mająca alkohol, bo zostawiłby ją na najbliższej planecie.

- Kojarzysz Maz Kanatę? - zapytała po chwili.

- Ano znam! - odparł Kylo.

- To mi się śniło, że miała broń permanentnej destrukcji - alkohol. - ostatnie słowo wręcz wykrzyknęła. Przez chwilę śmiała się sama z siebie. Jednak ona ma tą wyobraźnie!

- Hahahah! Mój najdziwniejszy sen był taki, że Hux przyprowadził tęczowego jednorożca do bazy Starkiller.

- Mi się też kiedyś śniło, że Finn tak nagle zamienił się w Rancora i pożarł wszystkich z Ruchu Oporu!

Przez chwilę się śmiali.

- Chcesz, żeby to była prawda? - zapytał Ren.

- W sensie, żeby Finn zamienił się w Rancora? - zapytała śmiejąc się.

- Nie. Żeby zniszczyć Ruch Oporu? W końcu nie wywalili cię z niego bez powodu!

- Masz racje, ale ty w zamian pomożesz mi zgładzić Najwyższy Porządek.

- Może na początku nie cały, lecz jedną osobę? - Ren już wiedział którą osobę z chęcią zabije wraz z Rey.

- Zgoda! - zaśmiała się Rey.

- To dokąd najpierw lecimy?

- Jak chcesz, to możemy najpierw do twojej bazy! - rzekła zadowolona Rey. - Do statku Najwyższego Porządku, kapitanie! - zasalutowała Rey.

- Już się robi! - zaśmiał się Kylo








REYLO || BALANCEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz