*24*

114 18 8
                                    

- Jak to mam nie patrzeć na swoją rękę? - zapytała z przerażeniem. Bała się patrzeć na swoją rękę, bo bała się, że nie ujrzy nic - Czy ja w ogóle ją mam? - miała łzy w oczach

- Spokojnie. Ręka jest. - uspokajał ją Ben - Tylko po prostu nie patrz. Odniosłaś wiele ran po walce z Renem.

- A co z Huxem? Zabił się w lawie?

- Chyba nadal żyje, ale bez nóg. Więc gdyby nawet ktoś go uratował, to nadal będzie okaleczony.

- Nie lepiej było go zabić?

- Czemu tak mówisz? Jesteś Jedi i nie powinnaś zabijać.

- Ale to by uwolniło naszą galaktykę od tego całego zła. - westchnęła - A wtedy byłoby lepiej.

- Rey, wróg nadal żyje, jeśli będziemy ostrożni, ale zawzięci pokonamy ich.

...

Tymczasem Hux uratowany przez Finna odpoczywał w statku Imperialnego Porządku podpięty do różnych maszyn.

- Co się stało? - zapytał się mając czarno przed oczami. Bolało go wszystko, przeraźliwie go bolało. Starał się poruszyć ciałem. Wyczuł brak nóg.

- Lawa już ci nie zagraża. - rzekł Finn - Nie masz obu nóg, lawa cię dość mocno poparzyła. Nie masz skóra na połowie ciała, ale chociaż żyjesz!

- Moje włosy? Czy je mam?!

- Eh. No tak, wiedziałem, że o to zapytasz. Nie masz ich. I nie wiadomo, czy ci odrosną. - mówił Finn, a Huxowi pojawiły się łzy w oczach - Nie jesteś już rudzielcem.

- Podajcie mi lusterko! - krzyknął, a Finn natychmiast wykonał jego polecenie.

Zrozpaczony Hux wziął ten nieszczęsny kawałek szkła i popatrzył w niego. Widział odrażającą twarz spaloną w lawie. Bez jego rudych włosów. Cisnął lusterkiem w najbliższą ścianę, po czym się rozpłakał.

- Nieeeeeeeeeeeeeeeeee! - krzyczał

...

- Jesteśmy. - powiedział do Rey

Młoda dziewczyna wyjrzała z iluminatora i przestraszyła się. Ujrzała wielkie miasto. Mimo to, że była to planeta wszędzie były budynki. Praktycznie zero świeżej powierzchni. Zero trawy, zero piasku, nic naturalnego. Tylko i wyłącznie budynki.

- Czemu tu jesteśmy? - zapytała przerażona obecnością swoją na tej planecie. Czuła się taka mała w porównaniu do tej planety.

- Tu mieszka ktoś, kto nam pomoże, a raczej ktoś, kto uleczy twoją rękę.

- Uleczy? - zdziwiła się ostatnim słowem Bena

- Powiedzmy, że są takie osoby, co nie były, lub przestały być Jedi, a mimo to mieć w sobie moc. Do właśnie takiej osoby lecimy. Ona przeżyła i widziała bardzo wiele.

- A kim ona była, że ją znasz?

- Ona była przyjaciółką Anakina Skywalkera.

...

Wyszli ze statku. Rey trzymała się za swoją związaną, lecz nadal bolącą rękę, a Ben szedł obok niej. Weszli teraz oboje do miasta.

Nie zrobili kilku kroków, aż przed ich oczami pojawił się dziwny, zielony kosmita, który nie pozwolił im przejść dalej tłumacząc, że mają sprawy do załatwienia.

 - Jakie sprawy? - zapytał Ben biorąc do ręki miecz świetlny

- Jestem Greedo Junior i znam ciebie. - wskazał palcem na Bena - Twój ojciec zabił mojego ojca i przyszedłem po zemstę.

Ben jedynie westchnął.

- Zabiję każdego Solo, który stanie mi na drodze.

- Obawiam się, że żadnego nie uda ci się zabić.

- A ona? - wskazał na Rey - Też Solo?

- Jeszcze nie. - zaczął się śmiać

- Co znaczy jeszcze nie? - zapytała zdziwiona całą tą sytuacją

- Nie ważne, czy Solo, czy nie i tak ją zabiję. - Greedo wyciągnął broń

- No chyba nie! - Ben wziął miecz i przeciął Greedo na ukos.

================================

Wiem, że się powtarzam.

Piszcie Q&A, proszę!

REYLO || BALANCEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz