*37*

64 9 1
                                    

Ben zaciągnął Rey na stronę, aby mogli o Buntowniku porozmawiać, zanim podejmą jakiekolwiek kroki.

- I co robimy?

- Spokojnie. Mam plan. - uspokoiła go Rey.

Odwróciła się przodem do młodej wojowniczki i łagodnym głosem oznajmiła.

- Nie chcemy cię zabić, szukamy kogoś, kto będzie chciał nam pomóc, ponieważ wszyscy w galaktyce odwrócili się od nas, za to, że mamy własne zdanie na temat rządów Najwyższego Porządku i, że nikt nie ma prawa z nas szturmowców robić. Potrzebujemy  takich wspaniałych osób jak ty, aby nasz plan mógł się udać.

- Pomogę wam, ale nie na długo. Będę musiała szybko wracać. Mieszkańcy tej planety są tylko i wyłącznie pod moją opieką. - odpowiedziała.

- Jest tu gdzieś miasto? - zapytała Rey.

- Tak, jest. Co prawda podupadłe, ale da się żyć. - zamachnęła ręką wskazując, aby szli za nią.

- Dobra taktyka. - szepnął Ben do swojej towarzyszki.

Szli parę minut, przed siebie. Mijali podupadłe wieżowce pokryte różnorodną zielonością. W końcu doszli do małego obozowiska. W centrum był wielki płomień zrobiony ze ściętych drzew. Wokół obozowiska siedziały średniej wielkości brązowe pingwiny z wąsami na pół metra.

- Co to jest? A gdzie są mieszkańcy? - zapytał Ben jak tylko zauważył pierwszego pingwina.

- Mieszkańcy to pingwiny! Nie ma tu żadnego ducha. Nigdy nie było. - wyjaśniła. - Tą planetę zamieszkiwały właśnie takie stworzenia. To ja się tu wepchałam. Bardzo mnie polubiły, więc tu zostałam. I to ja rozpaliłam ten ogień w centrum.

- A gdzie ty mieszkasz? - zapytała Rey.

- Tam mieszkam. - wskazała ręką na najbliższy wieżowiec prawie całkowicie porośnięty trawą, drzewami, a przede wszystkim bluszczem. - Na 3 piętrze. Tam mam wszystko.

Zapadała noc, więc pingwiny pouciekały do swoich kryjówek, a młoda dziewczyna zaprowadziła ich do swojego mieszkania.

W środku opuszczonego wieżowca, a konkretnie na 3 piętrze znajdowało się faktycznie wszystko, czego dusza zachciała. Czyli jeden materac przed wielką dziurą w budynku.

- Ja was zapraszam do własnego domu, a nawet się nie przedstawiłam. - powiedziała nastolatka. - Mam na imię Aja. Rozgośćcie się tutaj. Chcecie herbaty?

- Ja chcę! - zadeklarował Ben.

- Co to herbata? - zapytała Rey.

Zaskoczona Aja odpowiedziała.

- Herbata, to takie zioła, które się zaparza w gorącej wodzie. Bardzo smaczne.

- Ahaa, to mi też daj.

Po kilki minutach Aja rozdała swoim gościom po kubku ciepłego naparu z ziół zebranych wokół jej mieszkania.

...

Minęły kilkanaście minut ciepłych rozmów i siorbania ciepłego napoju, aż w końcu wszystkie kubki zostały wyzerowane, tak, że żadnej kropli napoju w środku nie było.

- To jakie macie plany w zniszczeniu Najwyższego Porządku i jaką rolę w tym mam odegrać ja? - zapytała Aja.

- Planów nie mamy prawie w ogóle. - odpowiedziała Rey.

- Ale wszystko wymyślamy na poczekaniu. - wtrącił się Ben.

- No dobra, a nie opowiadaliście, jak tu się znaleźliście. Opowiedzcie swoją historie. - poprosiła Aja.

Tak w ten sposób upłynęła kolejna godzina rozmawiania o swojej przeszłości.

----------------------------------

Tu możecie zadawać pytania z okazji 25 followersów! :D

REYLO || BALANCEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz