Hux wykrzykiwał różne słowa wobec Bena. Na początku krzyczał coś o nienawiści, a teraz prosił o pomoc. To on był przyczyną tego, że teraz tonie w lawie, ale jednocześnie tylko Ben był jego ostatnią deską ratunku.
- Staremu przyjacielowi nie pomożesz? - mimo rażącego bólu spróbował robić słodkie oczka do swojego wroga.
- Nie takiemu staremu. I przyjaźń to nie była. - rzekł ze stoickim spokojem Ben, który przypatrywał się tonącemu w lawie, pozbawionego nóg i resztek honoru Huxowi.
- I co? Będziesz się tak gapił jak umieram? - wykrzyczał - To lepiej już sobie idź!
- Masz rację. - odwrócił się na piętach i nagle przypomniała mu się Rey.
Zaczął niespokojnie krążyć po sali wyszukując wzrokiem Rey. Przeraził się, ponieważ zostawił ją samą przeciwko tylu Renom. Gdyby on nie stchórzył i zawalczył z nimi, a Rey zostawił Huxa pewnie skończyło by się to inaczej.
Przestraszony na śmierć Ben dopiero teraz ujrzał nieprzytomną Rey za skałą na której pojedynkował się z Huxem.
Wziął jej piękne ciało na swoje ręce i kierował się do wyjścia z sali.
- Ej, a ja?? - krzyczał Hux, który nadal czuł zapach palonego mięsa
- Nie mogę ci pomóc. Mam zajęte ręce. Nie widzisz?
- Pomyśl o Milicent. Ona straci właściciela. - Hux zrobił słodkie oczka
- Oj nie wybłagasz mnie na tego sierściucha! - spojrzał wprost na oczy Huxa - Ale na te słodkie oczka już tak.
Za użyciem mocy wydostał Huxa z lawy i położył go na kamieniu. Zgodził się na to, bo myślał, że w przyszłym czasie i on się odmieni i będzie chciał wrócić na jasną stronę, a Ben zawsze będzie chętny, aby go przyjąć. Hux nie przeszedłby na jego stronę, gdyby był martwy.
- Dziękuję - odetchnął z ulgą Hux, ale Ben już nie słyszał. Wyszedł z sali i kierował się do statku.
...
Ben położył Rey na drugim siedzeniu w Sokole Millenium swojego ojca.
Popatrzył na nią, czy przypadkiem nie jest ranna.
Była ranna. W rękę. Jej dłoń była do połowy przecięta mieczem świetlnym walczącego z nią Rena. Ręka była sina, bo odcięta w połowie nie otrzymywała odpowiedniej ilości krwi i tlenu.
Przyszła mu do głowy przeraźliwa myśl. Jeżeli on nic nie zrobi dziewczyna może nawet stracić rękę, a to ostatnie, co by chcieli.
Myślał i myślał nad tym, co mógłby zrobić. Dokąd pojechać.
Zdecydował po chwili, że Rey nie może patrzeć na swoją rękę, bo wpadłaby niepotrzebnie w panikę.
Znalazł na pokładzie statku jakiś kawałek materiału i ostrożnie zawiązał go na jej ręce.
Wiedział już, gdzie mogli się udać.
Siadł więc za stery jego ulubionego statku i uruchomił potrzebne sprzęty do wystartowania w nadprzestrzeń.
...
Rey obudziła się z bolącą ręką i z mętlikiem w głowie. Na chwilę zapomniała co tak właściwie się stało. Pierwsze, co ujrzała, to śliczny widok zza okna. Widok nadprzestrzeni. Nic w galaktyce nie mogło równać się z widokiem skoku w nadprzestrzeń.
Po chwili ujrzała również widok Bena i od razu poczuła się bezpieczniej.
- Ben... - powiedziała swoim pięknym, lecz bardzo zmęczonym i obolałym głosem.
- Spokojnie. - odwrócił się do niej i z troską odpowiedział - Wszystko będzie w porządku.
- A o co chodzi? - spytała zmartwiona
- Cokolwiek by się działo, nie patrz na swoją rękę.
===========================
Napisaliście już pytania, no które mam odpowiedzieć w moje urodziny?
Nie? Zróbcie to już teraz!

CZYTASZ
REYLO || BALANCE
Science Fiction#1 miejsce w reylo - 05.12.2018 #1 miejsce w zlotemysli - 24.02.19 #1 miejsce w podloga - 25.02.19 Moje pierwsze opowiadanie o reylo! Mam nadzieję, że ci się spodoba! Po wydarzeniach z "Ostatnich Jedi" Rey udaję się do opuszczonej bazy Ruchu Oporu n...