*22*

120 16 11
                                    

A więc wszyscy wzięli miecze gotowi do walki.

Pierwszy rzucił się Hux na Bena. Ten nie wiedząc, co rudy chciał mu zrobić, albo czym zaatakować w ostatniej chwili uniknął śmierci, ponieważ generał Hux w ostatniej chwili uruchomił miecz, aby z zaskoczenia zabić byłego Kylo Rena.

Rey za to zaatakowali Renowie i to wszyscy naraz. Wydawało się, że mogło to być ciężkie zajęcie. Rey jednak zastanawiała się, czy ci wojownicy nie są przypadkiem do ozdoby, ponieważ zachowywali się tak, jakby po raz pierwszy trzymali miecze świetlne w dłoni. Rey wiedziała, że gdyby nie akademia Jedi Luka Ben walczyłby tak samo. Po choćby jednym, małym dotknięciem miecza świetlnego ci krzyczeli jak najgłośniej się dało i upadali. Ale niestety ta sala była zbyt mała, do upadków, ponieważ rów z lawą był przeogromny. Renowie wpadali w niego szybciej, niż Rey zdążyła ich policzyć. 

Ben zaskoczony umiejętnościami w walce Huxa powoli cofał się. Krok za krokiem, byle nie wpaść do lawy. Gdy wyczuł stopą koniec podłoża odezwał się do Huxa.

- Przypomnij mi proszę po co my tak właściwie walczymy?

- Dlatego, że jesteś zdrajcą! - darł się - A ty sam mówiłeś, że zdrajców trzeba wytępić!!!

- My stoimy po tych samych stronach. Ty po ciemnej - wskazał palcem na niego - Ja po ciemnej - wskazał palcem na siebie - To po co walka?

- Jesteś zdrajcą! - wycedził - Jesteś zdrajcą Najwyższego Porządku, a nie jakiejś tam mocy!  - rzucił się na Bena, a ten w ostatniej chwili odparł atak.

- Rey, jesteś bardzo zajęta? - zapytał Ben - Bo jak nie, to czy mogłabyś mi pomóc?

- Tak, pomogę. Daj mi chwilę. - mówiła i już biegła do ukochanego, gdy nagle jej drogę zaszedł ostatni, dziewiąty Ren, który dotychczas chował się za skałą.

Wydawałby się łatwy do zabicia jak poprzednicy, lecz ten miał wyjątkowy miecz świetlny. Z czterema klingami. Nie łatwo było z nim walczyć, a tym bardziej pokonać. Wyglądało na to, że w tego Rena Najwyższy Porządek trenował najbardziej.

Walka trwała już długo. Wszyscy byli zmęczeni, lecz najmniejszy błąd w walce mógł równać się porażką, więc nikt nie zamierzał odpuścić.

Rey już ledwo walczyła z Renem była zmęczona walką. Ledwo obraniała uderzenie jednej klingi, a przecież zostały jeszcze trzy. W końcu nie mogła się obronić, a Ren skorzystał z okazji w próbował ją zranić, a najlepiej zabić. Wymyślił więc, że jeżeli pozbawi ją ręki w której trzymała miecz ona stanie się bezbronna i będzie mógł ją bez problemu zabić. Rey po poczucia pieczenia na ręce natychmiast odzyskała siły i przepołowiła Rena na pół, po czym padła na ziemię trzymając się za bolącą rękę na którą bała się spojrzeć.

Ben wskoczył wręcz z brakiem sił na skałę przed lawą i popatrzył na równie zdenerwowanego, co zdeterminowanego Huxa, który był pewny wygrania tej walki. Niedoszły Jedi chciał ostudzić jego pewność siebie.

- To koniec Hux, jestem wyżej! - powiedział, bo nic innego nie przychodziło mu do głowy.

- Nie doceniasz mojej potęgi! - zaśmiał się Hux, który przygotowywał się do ostatecznego zabicia Bena.

- Nawet nie próbuj! - ostrzegł go.

Ten jednak nie posłuchał. Skoczył na Bena, a ten oczywiście w obronie obciął mu nogi.

Beznogi Hux stoczył się po kamieniu i toczył się wprost do lawy. Kawałek jego ubrania zaczął płonąć. Po chwili cały był pokryty w ogniu.


REYLO || BALANCEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz