*28*

81 13 0
                                    

Rey i Ben z przerażeniem oglądali z iluminatora pokaz Gwiazdy Sougaz, która zniszczyła Coruscant i z mordem w laserze wybierała nowe cele do zniszczenia.

- Galaktyka właśnie w tej chwili upadła, już nikt nie jest bezpieczny. - stwierdziła ze smutkiem Rey - Ben, musimy jakoś tego zapobiec! Jesteśmy ostatnią nadzieją tej galaktyki!

- Nie, Rey. To ty nią jesteś. Taka sytuacja mnie przeraża. Przez całe życie dążyłem do tego, aby być największym postrachem galaktyki. Teraz, gdy to wszystko wymknęło mi się spod kontroli nie wiem, co zrobić. - odrzekł Ben, który znów nie spuszczał wzroku z podłogi. Bał spojrzeć w oczy Rey, ponieważ nie wiedział, co mógłby tam zobaczyć. Gniew do niego, a może strach? W końcu zdobył się na odwagę i spojrzał młodej towarzyszce przygód w oczy. Zdziwił się nieco, ponieważ młoda Jedi zaczęła płakać i szlochać.

Gdy ich wzrok się spotkał. Oddech Rey stanął na chwilę. Poczuła wstyd to tego, że cała galaktyka, która od wieków wierzyła w Jedi teraz została wręcz wytępiona. To wiara ich zabiła. Wiara, która poprzysięgła przez istnienie mocy obronić niewinnych i zupełnie nie wmieszanych w tą wojnę.

- Przepraszam cię i rozumiem. To wszystko moja wina. - Rey zamknęła oczy pełne łez i spuściła wzrok z bezradności.

Ben, który przez dobrą chwilę stał jak wryty jednym ruchem objął Rey.

To bardzo uszczęśliwiło dziewczynę, ponieważ szczególnie teraz potrzebowała wsparcia.

- Może gdybym przez cały czas był w Najwyższym Porządku i pilnował Huxa ta sytuacja nie miałaby miejsca. - po jego policzkach zaczęły spływać łzy, a mimo tego coraz mocniej przytulił się do Rey.

- Popłaczemy sobie potem. - Rey odepchnęła się od Bena - Popłaczemy po zwycięstwie. Wojna dopiero przed nami, a my płaczemy sobie jak niby nigdy nic!

Ben zdziwił się nieco zachowaniem Rey, ale z wielką uwagą i ufnością słuchał co ona chciała mu przekazać.

- Musimy polecieć na Lothal i odnaleźć przyjaciela Ahsoki, aby uratować galaktykę!

- Masz rację Rey. Ty zawsze masz rację. Zanim podejmiemy jakiekolwiek kroki najpierw trzeba odnaleźć szarego Jedi na Lothal.

...

Tak też uczynili. Wybrali kurs na Lothal i natychmiast skoczyli w nadświetlną. Wydawałoby się, że na tej planecie nie ma zupełnie nic poza piaskiem, lub jakimiś skałami. Ben wiedział, że kiedyś tą planetę Imperium przetrzymywało w niewoli, aby rekrutować nowych szturmowców, albo zabierać mieszkańcom wodę i pożywienie.

Na szczęście te brutalne czasy minęły, a miasto, przy którym porzucili Sokoła Millenium rozrosło się. Co prawda nie było to duże miasto, ale widać było nowe budynki, większe i z obroną przeciw szturmowcom, albowiem mieszkańcy nienawidzili Imperium, lub pozostałości po nim.

W mieście, które otaczał tylko i wyłącznie piasek z pokruszonych skał widać było na widnokręgu małą, lecz wysoką wieżyczkę.

Rey i Ben woleli swoje poszukiwania zacząć od tej wieżyczki, ponieważ wiedzieli, że szarzy Jedi nie lubią otoczenia innych ludzi, a tym bardziej jakichkolwiek miast. Po prostu tacy Jedi woleli samotność i gnieździli się w opuszczonych, małych i osamotnionych miejscach, lecz pomimo takiego trybu życia nie narzekali na samotność, albowiem otaczała ich moc.


REYLO || BALANCEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz