Rey wleciała w układ Hoth w poszukiwaniu uprowadzonego Kylo. Szukała go z dwóch powodów.
Po pierwsze, żeby go uratować od Ruchu Walki i Imperialnego Porządku.
Po drugie, aby mogli walczyć razem, musiała być po jego stronie, więc postanowiła mu powiedzieć, że przechodzi na ciemną stronę. Nie wiedziała, czy postępia dobrze. Chociaż to było nieuniknione, skoro będą musieli zaprowadzić balans w galaktyce, to będą musieli być po tych samych stronach....
Kylo Ren tymczasem powoli, lecz skutecznie wydostał się ze sznurków, którymi tak amatorsko Poe go związał. Gdy siedział związany myślał o Rey, o tym wszystkim, co ich spotkało. Nie tylko te ostatnie wydarzenia, ale też walkę na Starkillerze, prośbę o dołączenie na jego stronę po zabiciu Snoke'a (czytaj: Hanki Urbanik), ale także o spotkaniu ich na D'Quar i o pożarze, który tam się przez przypadek zdarzył.
Przechodząc przez korytarze zrobione ze śniegu i lodu Kylo usłyszał dźwięk wiązki z blastera. Przestraszył się, bo ogarnął, że nie ma miecza. Oddał go Rey podczas trwania zakładu. Powoli wyjrzał zza ściany.
Poe siedział na krześle kilka metrów od niego. Najwidoczniej czyścił blaster i niechcący mu wypalił, a takie rzeczy się zdarzają. Młody pilot trzymał w ręku coś jakby termos z czymś ciepłym. Przykładał go już do ust... Gdy nagle coś go zatrzymało.
To Kylo zrobił, bo kto inny by mógł to zrobić. Wziął od zatrzymanego Poe termos i napił się z niego. Napój był przesmaczny. Nigdy w życiu czegoś takiego nie pił. To było jak połączenie egzotycznych nasion kakaowca i niebieskiego mleka wujka tańczące ze sobą we wiecznym tańcu. Znaczy nie takim wiecznym, ponieważ Ben już to wypił. Odmroził Poe Damerona, i trzasnął termosem na stół, obok którego znajdowało się krzesło na którym siedział Poe.
- Kto mówi pierwszy? - zapytał zaskoczony Poe, a Ben czuł jak się w nim powoli krew gotuje. Po chwili trochę pooddychał powtórzył sobie, że teraz jest po jasnej stronie, a raczej się stara.
- Mów pierwszy. - polecił po uspokojeniu się.
- Mam do ciebie dwie sprawy.
- Jakie? - odparł zaskoczony Solo i uniósł jedną brew.
- Po pierwsze. JAK MOGŁEŚ ZABIĆ LEIĘ ORGANĘ ja się pytam!! - krzyknął.
- Nie takie rzeczy się robiło. - zaśmiał się nie chcąc pokazywać żalu. - A ta druga sprawa?
- Po jakiego Sitha wyżarłeś mi z bidona kakałko?! - zapytał z zaskoczenia nad zaistniałą sytuacją.
- To się kakałko nazywa? Głupia nazwa. Od dziś nazywa się to NAPÓJ BALANSU! - oświadczył i wszedł na stół unosząc jedną ręką pusty bidon i krzycząc. - Niech żyje BALANS!!!
...
Rey wbiegła do bazy i ujrzała Poe siedzącego na krześle przy stole, a na stole stał Ben Solo.
- Co tu się odlukeskywalkeruje?!!??! - krzyknęła.
- Nie chcesz wiedzieć. - zaśmiał się Ben i zszedł ze stołu.
- Ja myślałam, że potrzebujesz ratunku, że cię Poe porwał. A okazuje się, że ty tu jakieś toasty wraz z Poe urządzasz! - krzyknęła i wybiegła z zimnej bazy.
Kylo po chwili wybiegł za nią, ale jedyne, co zauważył na zewnątrz, to wielka śnieżyca.
- Ona zamarznie, jeżeli nic nie zrobisz! - powiedział Poe.
- A czemu ty tego nie zrobisz? - zapytał Kylo.
- Bo to nie moja dziewczyna, a poza tym, ja zamierzałem was obu zabić.

CZYTASZ
REYLO || BALANCE
Science Fiction#1 miejsce w reylo - 05.12.2018 #1 miejsce w zlotemysli - 24.02.19 #1 miejsce w podloga - 25.02.19 Moje pierwsze opowiadanie o reylo! Mam nadzieję, że ci się spodoba! Po wydarzeniach z "Ostatnich Jedi" Rey udaję się do opuszczonej bazy Ruchu Oporu n...