*19*

147 20 20
                                    

Ben wpatrzony w tą starą fotografię nie pomyślał nawet o czym mogła śnić Rey otulona tymi wszystkimi kocami.

Ona tymczasem śniła o tym, co się działo teraz, i o tym co się mogło dziać.

Oboje byli w Sokole, Rey dopiero co się zbudziła. Otworzyła powoli oczy i zdała sobie sprawę, że Bena nie ma przy niej. Wstała, przebiegła cały statek, lecz go tam nie znalazła. Przerażona jego zaginięciem wybiegła ze statku i jedyne, co ujrzała to śnieg. Mnóstwo śniegu, lecz nigdzie Bena. 

Po chwili zobaczyła z oddali walczące na miecze świetlne osoby. Od razu poznała, że jedną z tych osób jest Ben. Pobiegła tam natychmiast. Przeciwnikiem Bena był Hux z czerwonym mieczem świetlnym. Oboje walczyli dzielnie na przeciwko statku Najwyższego Porządku.

- Ben! - krzyknęła dziewczyna i pobiegła z włączonym mieczem świetlnym na Huxa. Ten użył mocy i odepchnął ją tak, że Rey straciła przytomność.

- Rey! - krzyknął Ben i zaczął biec do dziewczyny przerywając walkę z Huxem. Myśląc, że jego ukochana umarła uklęknął on obok niej i zaczął płakać, przytulił się do niej.

Tymczasem Hux z przerażającą, czerwoną klingą swojego miecza kierował się do tego zdrajcy, do Bena.

Ben mając jakieś złe przeczucie przestał przytulać Rey i zapłakany z powrotem uklęknął przy niej. 

Hux z mordem w oczach wziął komunikator i przywołał do siebie Renów. Ze statku wyszło po chwili dziewięciu Renów. Stanęli za Huxem czekając na rozkazy.

Rudy dowódca podszedł do załamanego Rena uruchomił miecz i wbił w plecy Bena prawie na wylot, a Ben ujrzawszy przerażającą klingę wbitą w niego chciał po prostu paść na ziemie bez ducha, lecz powstrzymywał się ostatnimi tchnieniami mocy, ponieważ istniała dla niego nadzieja, że Rey może nadal żyć. Gdyby z wbitym mieczem padłby na nią, to oznaczałby koniec też i dla niej. 

Hux zawołał innych Renów i kazał im uczynić to samo. Wszyscy Renowie zaczęli po kolei wbijać swój miecz w ciało ich byłego Mistrza. Robili to bez choćby zawahania. 

Ben z każdym kolejnym wbitym mieczem czuł, że coraz bardziej wychodzi z niego życie. Coraz ciężej mu było nie poddać się temu wszystkiemu i paść na ziemię bez życia.

Rey powoli otwarła oczy.

- Ben. - powiedziała delikatnie, z uśmiechem. Popatrzyła na niego i nagle się przeraziła. - BEN! - w tej chwili ciało młodego Solo padło na ziemię, bez nadziei, bez życia...

Rey złapała jego ciało tak, aby żadna klinga nie wbiła się w nią. Musiała być silna, żeby jego ofiara nie poszła na marne.

- Taką cenę u nas się płaci za zdradę. - wycedził, po czym wrócił do statku wraz z Renami.

Rey przerażona tą całą sytuacją nie wiedziała, co zrobić. Była tak zrozpaczona. Bardziej niż kiedykolwiek. Nie miała już nikogo. Finn okazał się zdrajcą, Ruch Oporu przestał walczyć z Najwyższym Porządkiem, w tym całym zamieszaniu tylko Ben okazał się być tym, na którym można było polegać. Lecz niestety, został pokonany i dla niej nie został już nikt. 

Nic nie zostało jej do zrobienia. Już nic nie dałaby zrobić bez tego, którego ciało leżało dosłownie kilka centymetrów od niej.

Zapłakana najpierw powoli opuściła jego ciało, a potem coraz szybciej. Wszystkie klingi mieczy w niego wbitych wbiły się w nią.

Płacząc przytuliła się do niego powtarzając sobie, że już nie długo znowu się spotkają, że już będą szczęśliwi na zawsze razem.

Nagle wszystko przed jej oczami zaczęło się ściemniać. To był jej koniec

Rey obudziła się ze łzami w oczach. Zaczęła krzyczeć.

REYLO || BALANCEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz