*12*

187 19 18
                                    

Kylo natychmiast po zamknięciu drzwi w Sokole poszedł do kokpitu, gdzie znajdowała się płacząca Rey.

- Co się stało? - zapytał Kylo Ren z troską. - Nie cieszysz się, że zwinęliśmy ten statek?

- Ale jakim kosztem. - zaczęła szlochać, a Kylo przestraszył się, że Rey domyśliła się, lub widziała zabójstwo Leii.

Już. Spokojnie. - Chłopak przytulił Rey i delikatnie głaskał ją  ręką po jej włosach. - Nic takiego się nie stało.

- Obciąłeś Finnowi rękę, zabiłeś Leię Organę i to nazywasz niczym? - spytała oburzona.

- W takiej sytuacji to ja powinienem płakać. Zabiłem wręcz najważniejszą osobę w moim życiu i pozbawiłem ręki niewinnego człowieka okaleczając go do końca jego życia. - usiadł i popatrzył wprost w jej jeszcze wilgotne oczy. Sam zaczął powoli płakać. - Zabiłem własną matkę. Osobę, która byłaby w stanie oddać za mnie życie. Najpierw zabiłem ojca, a potem matkę. Nie doceniłem ich poświęcenia. Jak ja tak mogłem. Zawiodłem ich...

- Nie bój się. Spokojnie. - przytuliła go. - Już nikogo nie skrzywdzisz. Już ja o to zadbam. Wrócisz na jasną stronę i wszystko będzie dobrze.

- Uratujemy tą galaktykę! - powiedział Kylo. - Wrócę na jasną stronę pod jednym warunkiem.

- Jakim? - spytała zdziwiona.

 - Że mi pomożesz zniszczyć Najwyższy Porządek. - oznajmił. - I jeszcze Ruch Oporu, żeby był balance o jaki nas Yoda poprosił.

- Więc kierujemy się do statku Najwyższego Porządku. Nawet dobrze, bo znajdujemy się blisko. - powiedziała. - A propo Yody, to nawet żaby posiadające moc się kiedyś mylą. - zaśmiała się Rey, a na statku obok nich znalazł się oburzony niebieski duch Yody.

- Mylić się ja nigdy ja! Kylo, rzeknij twojej dziewczynie, że Yodę wielkiego obrażać nigdy wolno NIE!

- Rey, nie obrażaj tej starej żaby. - zaśmiał się Kylo. Nie wiedział, że gniew Yody potrafi być wielki.

- Żabą nie jestem ja! Pochodzić ja z wielce szlachetnego rodu...

- Żab! - przerwała Yodzie Rey.

- Yodzie nigdy nie przerywaj! - krzyknął i poraził Rey piorunem. Nie przytomna dziewczyna spadła na Kylo.

- MHHHM! - Yoda po chwili poraził sprzęty w statku, po czym zniknął.

Statek nie reagował na nic. Sprzęty przestały odpowiadać. Na szczęście znajdowali się niedaleko statku Najwyższego Porządku. Kylo położył Rey na drugi fotel i skupił się na mocy. Kylo, skupiając się na mocy nie zauważył drugiego ducha mocy, który stanął obok niego i również zaczął medytować.

Po chwili wyłączony statek ruszył w próżni kosmicznej. Kylo zmęczony położył się na ziemi. Użycie takiej mocy go przytłoczyło. Ruszył statek dopiero o kilkanaście metrów.

Myślał, że zepsuty statek się zatrzyma, lecz wyłączony Sokół Millenium zaczął jeszcze szybciej lecieć. Kylo najpierw pomyślał, że jakimś cudem udało mu się naprawić wszystkie systemy. Mylił się, ponieważ zauważył ducha mocy. Duch był nadzwyczajny. Lewa strona jego duszy była zwykła, ludzka, kolor miała niebieski, lecz prawa część duszy była czerwona, odziana w czarną zbroję. Kylo nie wiedział, dlaczego duch im pomaga.

Gdy zbliżyli się do statku, a raczej nowej bazy Najwyższego Porządku Hux połączył się z tym statkiem.

- Kylo, czy to ty? - zapytał rudzielec.

Spłoszony duch wyparował zostawiając Kylo samego ze statkiem.

- Tak, to ja. Dawaj promień ściągający. Statek miał awarię! - odpowiedział

- Już się robi! - Hux odłączył się i włączył wiązkę ściągającą.

Kylo został z mętlikiem w głowie. Nie wiedział, czy duch ten miał wobec nich dobre zamiary. Postanowił na razie mu nie ufać. Wiedział jedynie, że coś go z nim łączy...


REYLO || BALANCEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz