I jeśli twoja praca nie obejmowałaby również mieszkania z sześcioma innymi mężczyznami, w tym on.
Nadopiekuńczy to mało powiedziane.
Mimo, że jest maknae, to jest także najbardziej surowy.
Nawet bardziej niż Yoongi, ale miał do tego pełne prawo.
Miałaś dzisiaj plan, aby spotkać się ze znajomym ze studiów. Ale oznaczało to, że potrzebowałaś jego zgody.
To on decyduje czy możesz iść czy nie, i tak byłaś jego odpowiedzialnością.
W końcu nadszedł czas się wyszykować, więc wyskoczyłaś z miękkiego łóżeczka. Po długim poranku, w końcu przestałaś być leniuchem. (ekhem, w oryginale jest 'couch potato', ale nie ma dokładnego tłumaczenia tego wyrażenia, więc jest tak?...)
W drodze do łazienki, natknęłaś się na Jungkooka.
Który miał ręcznik zarzucony na ramiona i swój ulubiony szlafrok. Patrzyliście na siebie przez dobrą minutę, po czym rzuciłaś się biegiem do pomieszczenia, po czym zamknęłaś automatycznie drzwi.
- T/I! Byłem pierwszy! - narzekał przez drzwi, ale szczerze, nie obchodziło cię to.
Przysłuchując się kpiąco, w końcu mogłaś cieszyć się swoim ciepłym prysznicem, zmywając z siebie zapach pizzy i starej bubble tea.
Po swoim zasłużonym czasie dla siebie, wysuszyłaś włosy i przystąpiłaś do wyboru ubrań na dziś.
Patrząc na zegarek, włożyłaś szybko swoje conversy i ruszyłaś do kuchni, mając nadzieję, że Jungkook nadal cię zawiezie do kawiarni w której miałaś spotkanie za dziesięć minut.
Byli na kanapie oglądając jakiś program.
- Gdzie Jungkook? - twoje brwi zmarszczyły się, kiedy po przejrzeniu pokoju, nie znalazłaś po nim żadnego śladu.
- No patrzcie kto mnie teraz potrzebuje? - opierał się o ścianę, podnosząc brwi w celu zdenerwowaniu cię.
- Musisz mnie zawieźć do kolegi. - zażyczyłaś sobie, stając przed nim.
- Nie da się. - przeszedł obok ciebie, a ty zaczęłaś się denerwować.
- Dobra, zapytam Yoongiego Hyunga. - skrzyżowałaś ramiona na piersi, a niezainteresowany Suga tylko mruknął 'heh' i uniósł delikatni dłoń.
- Jasne. - znów cię wyśmiał, teraz już byłaś wkur***na (I'm innocent baby, I'm sorry), a on osuszył sobie włosy ręcznikiem, który trzymał w dłoni.
- Jesteś u mamy. - wyjęłaś swój telefon i zadzwoniłaś. Jego twarz zbladła, a oczy otworzyły się szeroko.
- I co jej powiesz? Że nie che zwieźć cię do twojego małego kolegi? - zakpił z ciebie, robiąc dziwne miny na końcu.
- Nie, powiem mamie, że kradniesz jej kartę kredytową, po to, żeby kupować konto premium w tym głupim sklepie z grami. - dogryzłaś mu, przedrzeźniając go z wyższym głosem.
- Yah! - uderzył twój telefon, chcąc to zrobić jak Song Joong Kid zrobił to w jego dramie z Song Hye Ko.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ale wszytko poszło źle.
Twój telefon upadł na podłogę, rozbijając się.
Wszyscy patrzyli na was i na twój biedny środek komunikacji ze światem.
- Na pewno nie działa. - poszedł za ciebie i sprawdził kawałki szkła na podłodze. - Yeah.
Patrzyłaś na niego, kiedy niezręcznie podrapał się po szyi.
- Chcę w kolorze space grey i z 64 gigabajtami pamięci. - powiedziałaś prosto.
- Oczekuj tego w tym tygodniu. - uśmiechnął się swoim króliczym uśmiechem.
- Idziemy. - chwyciłaś torbę, wyszłaś z domu i poszłaś w stronę auta. Przy okazji pomachałaś chłopkom.
Poszedł za tobą, chwytając klucze i również się żegnając.
Jazda była nudna, głownie dlatego, że nie mogłaś czytać na sowim telefonie.
Ale próba rapowania Jungkooka była gorsza.
- Nienawidzę cię. - mruknęłaś.
- Nawzajem sis. - nie odpowiedziałaś, ale wpatrywałaś się w domy, kiedy krople deszczu ślizgały się po szybie. W głowie tworzyłaś zakład, która kropla szybciej spadnie na dół.
- Masz kurtkę? - spytał, rzucając ci szybkie spojrzenie.
- Nie wydaje mi się, że jej potrzebuje. - wzruszyłaś ramionami.
- Mam jedną za tobą. - wskazał na tyle siedzenie, które pełne było butów, pasków, kurtek, torebek papierowych i wszystkiego innego.
Złapałaś czerwoną bluzę, która miała na sobie zapach jego perfum.
- Pachnie jak ty. - powiedziałaś trochę wrednie.
- I co z tym?
- Twoja woda kolońska pachnie jak mój krem do stóp. - dał ci 'jesteś-poważna' spojrzenie. Zachichotałaś. - Okej, okej.
Dotarliście na miejsce z tylko trzy minutowym spóźnieniem. Trzymałaś dłoń na klamce, kiedy on podał ci maseczkę na twarz.
- Uważaj na paparazzi. - wzięłaś to i uśmiechnęłaś się.
- Będę i nie spowoduj wypadku jak będziesz wracać. - zachichotaliście.
To był twój sposób na powiedzenie 'kocham cię' twojemu bratu, zwłaszcza jeśli jest tak denerwujący jak Jungkook.
Ale i tak go kochałaś, nawet jeżeli jest wrzodem na dupie.