24. Główny podejrzany.

175 27 6
                                    

{VICTORIA}

ŚRODA, 7 MAJA

     Lucie pierwszy raz prowadziła auto bez opieki rodziców, więc każdy z nas siedział jak na szpilkach. Już po kilku minutach od wyjazdu z jej ulicy, każdy z nas w miarę się zorientował, jakim była kierowcą. Marnym. Siedziałam z przodu obok niej i z przerażeniem patrzyłam na jej chaotyczne ruchy, gdy próbowała zmienić bieg lub włączyć kierunkowskaz.

     – Jesteś pewna, że jeździłaś już z rodzicami? – zapytałam, marszcząc brwi. – To nie był żaden popaprany sen, nie?

     Lucie przygryzła wargę i skinęła głową.

     – Jeździłam. Mówiłam wam, że nie jestem w tym najlepsza.

     – Cóż... – nie dokończyłam, bo akurat weszła w zakręt i nami zarzuciło. – Chyba... Chyba przydałyby ci się jakieś lekcje.

     Will przysunął się do przodu, opierając ręce o nasze fotele.

     – Nie przejmuj się, Lucie. Uspokój się.

     – Po prostu... denerwuję się, kiedy tak na mnie patrzycie!

     – Zluzuj, nie mamy laserów w oczach – mruknęłam.

     – Częściej zmieniaj biegi i staraj się bardziej zwalniać na zakrętach. I absolutnie nie patrz na skrzynię biegów lub kierunkowskaz. Musisz ciągle obserwować drogę.

    – W-wiem...

     Siedząca za nią Claire położyła jej dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się lekko.

    – Dasz radę, Lucie. Wcale nie idzie ci tak źle.

    Spojrzałam na Willa i Claire sceptycznie.

    – Mam nadzieję, że poduszka powietrzna mnie uratuje.

    – Gdyby nie uratowała, nie byłaby to wielka strata – burknęła Grace ze swojego siedzenia. – Przynajmniej nie musielibyśmy wysłuchiwać twojego narzekania i nie pisalibyśmy się na te durne pomysły.

    Przewróciłam oczami.

    – Wiesz, Lucie? Możesz już wysadzić Grace. Ona zdecydowanie nie chce z nami jechać do Wrighta.

    – Ale...

    – Vicky żartowała – zapewniła ją Claire, piorunując mnie wzrokiem. – Grace jedzie z nami.

    Skrzyżowałam ramiona na piersi i uważnie zaczęłam obserwować drogę.

    Nie byłam pewna, czy pomysł z odwiedzeniem ojca Yvonne Wright był dobry. Prawdopodobnie nie. Mimo to pragnęłam przekonać się na własnej skórze, czy plotki na jego temat łączyły się jakoś z prawdą. Cała sprawa związana z morderstwem Yvonne z każdym dniem stawała się coraz bardziej interesująca, pociągająca i tajemnicza. Zasypiając wieczorem w moim łóżku, nie mogłam przestać o tym myśleć. Budząc się rano, musiałam znów przeanalizować wszystkie fakty na ten temat na nowo. To powoli zmieniało się w obsesję, ale tłumaczyłam sobie, że w przyszłości, kiedy już stanę się znaną dziennikarką, takie oddanie sprawie będzie na wagę złota.

    Arthur Wright mieszkał na uboczu, tuż przy północnym wyjeździe z miasteczka. Jakieś półtora kilometra od jego rozpadającego się domu znajdował się cmentarz. To od razu przykuło moją uwagę, choć reszta naszej paczki zdawała się bagatelizować tę informację. Byli zbyt zestresowani faktem, że musieli się dziś spotkać z prawdziwym psycholem.

The Witching HourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz