47. Idealne dopełnienie.

127 17 5
                                    

{JULIAN}

PIĄTEK, 30 MAJA

     Derek siedział na fotelu i siłą umysłu manipulował pilotem od telewizora, który znajdował się w powietrzu i delikatnie się obracał. Miał przy tym strasznie głupią minę – marszczył brwi i rozdziawiał usta, jakby sterowanie takim niewielkim przedmiotem wymagało od niego niesamowitego skupienia. Stojący za nim Gregory przyglądał się temu z delikatnym uśmiechem błąkającym się na ustach. Krzyżował ramiona na piersi i co jakiś czas zerkał to na mnie, to na siedzącą obok mnie Annabelle. Prawdopodobnie sprawdzał nasze reakcje na nowe możliwości Dereka.

     Gregory poruszył się niespokojnie, kiedy Derek zaczął opuszczać pilot na stół. W powietrzu dało się wyczuć ogrom mocy obu mężczyzn, który od kilku dni przytłaczał nas wszystkich. Od kiedy Derek został przemieniony, dom przepełniała energia, która chwilami zdawała się go rozsadzać. Jako Anomalie naładowane już i tak dużą ilością mocy, momentami nie potrafiliśmy wytrzymać w jednym pomieszczeniu razem. Dlatego coraz częściej wychodziliśmy, starając się odpocząć od ciążącej nad nami potęgi. Albo po prostu każdy barykadował się w swoim pokoju, by móc w spokoju przejąć kontrolę nad własnymi rozszalałymi zdolnościami. Dziś jednak nieco wyłamałem się z tego schematu, chcąc zobaczyć, jak Derek radził sobie jako pełnoprawny czarownik. Annabelle poszła moim przykładem.

     Pilot zbliżył się do powierzchni starego stolika do kawy, a ja poczułem coś na kształt zdenerwowania. Energia zdawała się wylewać z Dereka nieprzerwanym strumieniem, nie do końca kontrolowana. Oczy chłopaka świeciły złowrogo, kiedy powoli układał urządzenie na ciemnym drewnie. Na jego czole wystąpiły pierwsze krople potu, a ja zdałem sobie sprawę, że moc była jednym, ale kontrola nad nią drugim.

     Gregory zrobił kilka kroków w stronę fotela Dereka i powiedział:

     – Skup się bardziej i dodawaj w to nieco mniej mocy. Jeżeli nadal będziesz tak szarżował, szybko ci się skończy i przy okazji rozwalisz pół domu.

     Derek uśmiechnął się z wysiłkiem.

     – To nie byłoby takie złe.

     Pilot opadł z delikatnym stukiem na stolik, a Derek odetchnął i wyprostował się z zadowoleniem. Spojrzał na Gregory'ego, który marszczył brwi. Chwilę później wszyscy zerknęliśmy na Dereka z niedowierzaniem, kiedy stolik z hukiem złamał się na dwie części. Annabelle z krzykiem podkuliła nogi pod brodę. W powietrzu uniosły się drobiny kurzu i pyłu z drewna.

     Annabelle uśmiechnęła się szyderczo do Dereka, kiedy już się nieco uspokoiła.

     – Ojej, ależ ty potężny, Derek. Czekam, aż z takim samym skupieniem rozpierdolisz każdą naszą kolejną akcję.

     – Zamknij się, suko!

     – Cóż – odezwał się po chwili Gregory, patrząc na pozostałości po stole z lekkim poirytowaniem – mniej mocy czasem daje więcej efektów. Gdybyś nie był uparty i mnie słuchał, już dawno z powodzeniem przeszlibyśmy ten etap. Mnie nauka kontroli mocy zajęła równe dwa dni. Z tobą męczę to dwa tygodnie. Albo jesteś zbyt leniwy na to, albo po prostu nieudolny. Prawdopodobnie mogłem wybrać kogoś lepszego. – Spojrzał na mnie. – Jules z pewnością szybciej załapałby to niż ty, pieprzony nieudaczniku.

     Derek posłał mu wściekłe spojrzenie, a pomieszczenie wypełniła nagle jego dusząca wściekłość. Annabelle przysunęła się bliżej mnie, a Gregory uniósł dłoń w geście nieznoszącym sprzeciwu. Wszelka moc Dereka natychmiast zniknęła.

The Witching HourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz