29. Nie bez powodu.

152 24 6
                                    

{RUBY}

PONIEDZIAŁEK, 12 MAJA

     Już wychodząc z mieszkania, miałam złe przeczucia. Szkoda, że je zbagatelizowałam, bo wtedy nie musiałabym stanąć twarzą w twarz z najbardziej znienawidzoną postacią w Mabsfield. Albo... z drugą najbardziej znienawidzoną. Nie, trzecią. Pierwsze i drugie miejsce zajmowały wiedźmy.

    Emmeline obserwowała mnie ze zniecierpliwieniem, kiedy powoli zmierzałam w jej kierunku. Obok niej przystanęła wysoka, rudowłosa dziewczyna. Przyglądała mi się badawczo, co wprawiło mnie w lekkie zakłopotanie. Chociaż, co w tej sytuacji mnie nie niepokoiło? Podpalaczka w biały dzień zastąpiła mi drogę na Mabel Street, czyli na jednej z bardziej ruchliwych ulic w miasteczku. Oczy wszystkich skierowane były teraz na nas.

    – To jest Ruby Hamilton – powiedziała do swojej towarzyszki, wskazując na mnie palcem. Pomalowała paznokcie na czarno. – Nasz dzisiejszy cel.

    Zacisnęłam dłoń na uchwycie torebki. Aż zaschło mi w gardle.

    – Co ty tu robisz, Emmeline? Czego ode mnie chcesz?

    – Hm... Ostatnio, kiedy się widziałyśmy, byłaś nieco milsza.

    – To była inna sytuacja – zbyłam ją i wbiłam wzrok w jej towarzyszkę. Dziewczyna była blada. Uważnie obserwowała otoczenie za moimi plecami. – Gadaj, czego ode mnie chcesz, bo inaczej zadzwonię po gliny. Nie zawaham się.

     Emmeline zignorowała mnie jednak i spojrzała na stojącą obok dziewczynę. Rudowłosa nadal przesuwała wzrokiem po czymś, co znajdowało się za mną. Zdusiłam w sobie odruch, by się obrócić. Bałam się, że to mógł być jakiś fortel. Emmeline była w końcu zdolna do niemalże wszystkiego, a ja w listopadzie dość dobrze się na niej poznałam.

    – No? Widzisz coś, czy będziemy tu stać do wieczora?

    Rudowłosa zerknęła na nią niepewnie.

    – Hm... Tak, widzę.

    – O co chodzi? – wtrąciłam się. – Halo? Wytłumaczy mi ktoś?

    Emmeline pokiwała powoli głową. Spojrzała za siebie. W odległości dziesięciu metrów od nas stało dwóch mężczyzn, zapewne policjantów, którzy jej pilnowali. Słyszałam, że dwaj poprzedni mieli mały wypadek przy pracy w piątek, dzięki czemu dziewczyna mogła im bezproblemowo uciec. Nikt jednak nie odważył się jej na razie oskarżać o sabotaż.

    Kiwnęła głową w stronę kamienicy, z której właśnie wyszłam.

    – Powinnyśmy pogadać w ustronnym miejscu, Ruby. Prowadź.

    – Nie zaproszę was do mieszkania. Nie ma mowy.

    – Chodziło mi o to, byś weszła do budynku. – Przewróciła oczami. – Nie mam ochoty tu dłużej stać, rozumiesz? Ludzie mnie ostatnio bardzo drażnią.

    Jej towarzyszka skrzywiła się.

    – To chyba nawet prawda – mruknęła pod nosem.

    Nie ruszyłam się z miejsca.

    – Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać, Emmeline. Muszę już iść.

    Chciałam ją wyminąć, ale zastąpiła mi drogę.

    – Nie tak szybko, Ruby. Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.

    – Musisz być naprawdę zdesperowana, skoro tak bardzo zaznaczasz „nie do odrzucenia". Prawie zrobiło mi się ciebie szkoda. Prawie. – Znów próbowałam przejść, ale Emmeline bez przerwy wchodziła mi w drogę. W jej oczach widziałam determinację. – Daj mi spokój, naprawdę. Albo przetestuję na was moc.

The Witching HourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz