35. Niechciany produkt uboczny.

193 22 10
                                    

{MIRANDA}

PONIEDZIAŁEK, 19 MAJA

     Byłam wykończona, kiedy wróciłam do domu babki po bardzo długim przesłuchaniu w sprawie Emmeline. Babcia jednak nie za bardzo przejmowała się moim samopoczuciem. Trajkotała jak najęta, chcąc mi udowodnić, że postępowałam idiotycznie, stając po stronie Emmeline. Słuchałam tego jednym uchem. Jej argumenty do mnie trafiały, aczkolwiek od początku przecież wiedziałam, że przyjaźń, a właściwie ta dziwna relacja, którą zrodziła się między mną a Emmeline, mogła wpakować mnie tylko w kłopoty. Nie było to dla mnie żadnym zaskoczeniem, ale babcia przeżywała to w inny sposób. O wiele bardziej emocjonalny.

     W salonie już czekały na nas filiżanki z herbatą ustawione na eleganckim stoliku do kawy. Dorothy nigdzie nie było, zapewne nie chciała wtrącać się w nasze potyczki. W tamtej chwili nieco tego żałowałam. Czułam się jak podejrzany w sprawie czekający na wyrok sądu. Thomas zmaterializował się w pomieszczeniu, kiedy tylko usiadłam na sofie, nieopodal babci, która wachlowała się jedną z gazet, które spoczywały na stoliku. Wpatrywał się we mnie uważnie, kręcąc głową z rezygnacją. Sprawiało mi to przykrość, ale przecież od początku byłam świadoma, że taka właśnie będzie jego reakcja w sytuacji takiej jak ta. Nie było w tym wszystkim niczego niespodziewanego, ale i tak czułam się okropnie. Miałam ochotę wrócić do swojego pokoju i rzucić się z płaczem na łóżko.

     Babcia upiła łyk herbaty. Chyba już ostygła. Nie miałam jednak jeszcze odwagi, by się jakoś poruszyć. Czekałam na wywód madame Millins.

     – Mówiłam ci od początku, że nie powinnaś się zadawać z Emmeline. Pamiętasz? Tłumaczyłam ci, że jest zbyt niebezpieczna, by przebywać w jej towarzystwie dłużej niż pół minuty. Ale mnie nie posłuchałaś, Mira. – Pokręciła głową i znów zaczęła wachlować. – I co ja z tobą zrobię? Twoja matka mnie przecież zabije, bo pozwoliłam ci wplątać się w coś takiego.

     Drgnęłam. Tak, zdecydowanie byłam ciekawa, co moja matka mogłaby powiedzieć na ten temat.

     Thomas podszedł w moją stronę. Usiadł na kanapie obok mnie. Jego postać migała mi nieco przed oczami.

     – Powinnaś przeprosić, Mira – mruknął. – Ona się po prostu o ciebie martwi.

     Przecież o tym wszystkim wiedziałam. Czemu traktowali mnie jak idiotkę? Nie potrzebowałam, by tłumaczyli mi dokładnie, o co kto się złościł. Weszłam w relację z Emmeline w pełni świadoma tego, że prawdopodobnie popełniałam jedną z większych głupot w życiu. Nie umiałam jednak pozbyć się cichego głosiku z tyłu głowy, który namawiał mnie do tego, bym ryzykowała. Pragnęłam w końcu wyzbyć się odrętwienia, w które wpadłam rok temu. Emmeline była jednym z niewielu bodźców, które mnie poruszały.

     Spojrzałam w oczy babci. Wydawała się przerażona, a ja nie umiałam jej zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Nie lubiłam kłamać.

     – Musisz teraz zadzwonić do Lindsey i o wszystkim jej opowiedzieć, Mira. Nie ma wyjścia. Lepiej, by prawda wyszła na jaw teraz, z twoich ust, a nie po jakiejś tragedii spowodowanej przez Emmeline. – Babcia znów upiła łyk herbaty, próbując się uspokoić. – Dobrze wiesz, że twoja matka jest jedną z najbardziej prawych osób w rodzinie.

     – Skąd miałabym o tym niby wiedzieć? Nasza rodzina jest tak rozbita, że nie znam połowy jej członków.

     – Moje córki zawsze były indywidualistkami. Nie dziwi mnie to, że się rozjechały...

     – Od niektórych nie miałaś wieści od lat – przypomniałam jej, czując, że w moim wnętrzu powoli coś pękało. – Mama raz na jakiś czas do ciebie zadzwoni, ewentualnie podrzuci ci mnie, gdy staję się dla niej zbyt problematyczna. Ciocia Mona jest zbyt zajęta robieniem kariery w Nowym Jorku, by pomyśleć o naszej rodzinie. Ciocia Annie nas nienawidzi, wszystkich bez wyjątku. Nie chce z nami utrzymywać kontaktu. A ciocia Jo... Kiedy ostatni raz z nią rozmawiałaś, babciu? Hm?

The Witching HourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz