Co się stało tamtej nocy...

165 9 7
                                    

Sobotni ranek był dla Severusa czymś w rodzaju kary za wszystkie grzechy. 

 Na samą myśl o konieczności wstania z łóżka westchnął ciężko. Głowa pulsowała bardzo mocno, a żołądek dawał o sobie znać jak po zjedzeniu tysiąca pączków. Zdecydowanie za dużo wypił. Jednak nie to go przerażało najbardziej... Nic nie pamiętał. Jego mózg nie funkcjonował, a ostatnie wspomnienie to moment w którym napił się mocnej nalewki produkcji Umbridge.

"Co się o*********ło tamtej nocy" - Snape przeklinał w myślach.

Na ciemnym stoliku nocnym stał zegarek i kalendarz.

" O k***a dzisiaj sobota. Jak ja wyglądam. Przecież dzisiaj wieczorem widzę się z Adarą" 

Szybko podniósł się z łóżka, zapalając małą lampkę w kolorze ciemnej zieleni.

Wziął ubrania. Zawsze szykował wszystko wcześniej i był dokładny. Oprócz codziennych szat, na wieszaku wisiały czarne jeansowe spodnie i ciemna koszula, która była przygotowana specjalnie na spotkanie z Adarą.

Nie patrząc w lustro wszedł pod prysznic. Gorące krople wody spływały po jego ciele dając chwilę relaksu dla jego ciała. Złapał czarny ręcznik i owinął na biodrach. Przetarł powoli lustro jakby bał się tego co zobaczy.

Nie pomylił się.

Podkrążone, zaczerwienione oczy oraz wyraźne rysy twarzy, tylko świadczyły o tym, że był nie wyspany. 

"K***a"- pomyślał

Nie było odwrotu. Musiał się dowiedzieć co się działo dzień wcześniej.

Otworzył drzwi i ruszył prosto do gabinetu Dolores.

Jego wrażliwe uszy wyjątkowo źle znosiły nawet najdrobniejsze hałasy. Dźwięk kluczy, stukot czy nawet zaklęcia działały na niego jak płachta na byka. 

- Fred. Czy to jest aby legalne?- powiedziała Abby

- A czemu miałoby nie być? 

- A jak ktoś... - w tym momencie zza zaułka wyszedł Snape

- Pan Weasley i Panna Devon. Czy wy nie powinniście być teraz na śniadaniu.

- Tak, ale profesorze...

- Nie ma żadnego, ale proszę oddać to macie w rękach i minus 30 punktów dla Gryfindoru!

- Ale profesorze.

- Nie ma żadnego, ale... Proszę abyście w poniedziałek zgłosili się na karę.

- Karę?!

- Czy jest Pan głuchy, panie Weasley. Karę!

- Przecież my nic nie zrobiliśmy.

- Jeszcze jedno słowo, a kara będzie dłuższa.

- Oczywiście. Profesorze. My już sobie pójdziemy - powiedziała Abby i ruszyła wraz z Fredem w kierunku Wielkiej Sali.

Wyraźnie zadowolony z siebie Severus szedł w kierunku gabinetu. Pomimo, że czuł się beznadziejnie to dalej był na tyle zimny, by straszyć młodocianych czarodziei bez powodu. 

Przed gabinetem Umbridge zatrzymał się. Westchnął, a następnie otworzył drzwi.

- Snape. Nie spodziewałam się ciebie tutaj.

- Chyba powinnaś Umbridge. Nie sądzisz, że mamy sobie coś do wyjaśnienia.

- Wczorajszą noc?

- O czym ty mówisz?

- Nie pamiętasz?

- Nic nie pamiętam od momentu, gdy nalałaś mi tą przeklętą nalewkę.

- A później było znacznie ciekawiej Snape.

Zmieszany mężczyzna nie wiedział co miał powiedzieć. Spojrzał na Dolores, a później na ohydne różowe ściany na których widok robiło mu się niedobrze.

- To może mi opowiesz.

- No dobrze. Może czegoś się napijesz?

- Chyba żartujesz.

- Przyszedłeś do mojego gabinetu świętować nasze zwycięstwo. Pamiętasz, że wkrótce to ja zostanę dyrektorem Hogwartu to już jest przesądzone mój drogi.

- Co?

- Ty naprawdę nic nie pamiętasz. Knot zapewnił mnie, że zrobi wszystko bym zajęła miejsce Albusa. Po tym jak wypiliśmy ty pocałowałeś mnie i stwierdziłeś, że to my razem będziemy rządzić. A dalej to zrobiło się jeszcze bardziej intymnie.

- Czy ja?

- Nie spaliśmy ze sobą, a szkoda. Tylko się całowaliśmy i przytulaliśmy. Jeśli chcesz to możemy to powtórzyć. Ale chyba najpierw musisz do siebie dojść. Idź coś zjeść.

- Tak zrobię.

Severus nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. On i Ruda Landryna. Przecież to Adarę kochał. Ją jedyną.

Idąc korytarzem myślał o Umbridge i o Podmore. Sam nie wiedział co miał zrobić. Zwłaszcza teraz gdy walczył o miłość.

- Severusie.

- Dumbeldore.

- Wypełniłem swoje zadanie. Adara dokładnie o 18 będzie przy Stróżówce. Myśli, że ma pomóc Hagridowi, ale spotka tam ciebie. Czekam aż ty mi zdasz raport.

- W poniedziałek ci o wszystkim powiem.

- Oczywiście. Musisz dojść do siebie, bo nie wyglądasz zbyt dobrze.

- Jakbym tego nie wiedział...

Snape ruszył w kierunku swojego dormitorium po drodze myśląc nad tym co ma teraz zrobić... Pójść na spotkanie czy nie???




Przeznaczona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz